Felieton niechciany

Tytuł oddaje mój entuzjazm przy pisaniu tego tekstu. Dlaczego? A dlatego, że mecz mi się nie podobał. Pogoda była fatalna, ziąb i ulewa, gra byle jaka, a na dokładkę „dziwny” sędzia. Dobrze, że finał taki jak trzeba. 

Z Błękitnymi z Gąbina mieliśmy do wyrównania rachunek za jesień, kiedy to ograli nas 1:0.

Nie widziałem tamtego meczu , ale o ile pamiętam, to chyba oni nas pokonali wyjątkowo twardą grą. Dziś też tego próbowali, tyle, że mimo zdecydowanej przychylności człowieka, który gwizdek kupił prawdopodobnie w sklepie z zabawkami, a kostium w sklepie kibica (i tym sposobem podszywał się pod „arbitra”) nic im z tego nie wyszło. Ich najjaśniejszym punktem w drużynie był bramkarz, jednak nie świadczy to o jakiejś naszej miażdżącej przewadze. Oczywiście oni nam nie zagrozili zbyt poważnie ani razu, ale nasza gra, przynajmniej do przerwy była analogiczna. W pierwszej połowie bramkarz gości też był praktycznie bezrobotny, a my nie zobaczyliśmy ani jednego celnego i groźnego uderzenia.

Wiadomo było, że Bug spokojnie wygrał i to ustawiało nas w przymusie dociśnięcia po przerwie.

Na szczęście tak się stało. W 56 minucie po fajnie rozegranym rzucie rożnym i dobrej centrze Dominika Lemanka, piłkę wbił do bramki gości Tony Uzoma. Nasi napierali, zaczęli też (na co czekaliśmy) próbować strzałów z dystansu. Szkoda, że te strzały nie były dziś skuteczne. Ups, z wyjątkiem jednego… tego z 87 minuty. Bramka kuriozum, strzał z własnej połowy. Ale czy to był strzał?! Ja twierdzę, że nie!

Sytuacja była taka, że zawodnik przyjezdnych położył się na boisku i ich zawodnik puknął piłkę na aut. Na linii środkowej boiska. Któryś z naszych wyrzucił , lekko do tyłu, a stojący tam Dominik kopnął lekko w kierunku bramkarza Błękitnych. I tu stała się rzecz dziwna. Piłka leciała wolniutko, ot tak kopnięta wyraźnie z zamiarem oddania gościom. Tymczasem ten niezły bramkarz zachował się jakby popadł w tym momencie w letarg. Najpierw spokojnie ruszył, później się zatrzymał (?!), później znowu wyglądało na to, że spokojnie ją złapie, ale z jakiegoś powodu zaczął machać rękami (?!), a tymczasem piłka wturlała się obok niego do siatki. Dziwnie. Wszyscy byli zdezorientowani – i piłkarze obu drużyn i kibice. Zdecydowany był tylko sędzia, wskazując na środek boiska. Przyjezdni jakoś niespecjalnie dali nam szansę „oddania” im tego gola, a sędzia niebawem zakończył spotkanie. Dopisujemy więc Dominikowi kolejne trafienie, ale chyba o takim nie marzył.

To 2:0 z przebiegu meczu w pełni zasłużone, choć jak napisałem powyżej, mnie ten mecz nie porwał. Oceniam go za najsłabszy na wiosnę na naszym stadionie. Za zwycięstwo dziękujemy i wygrywających nie będziemy tu sądzić.

Natomiast nie będę chyba stadionowym szowinistą krytykując „pracę” głównego arbitra.

Traktowanie tego jegomościa jako sędziego jest chyba sporą zniewagą dla rzeszy ludzi parających się tą profesją. Gość podejmował całkowicie niezrozumiałe decyzje, dosyć pobłażliwie traktując ostre zagrania gości, natomiast rygorystycznie nawet błahe przewinienia naszych zawodników. Oj dobrze, że Błękitni nie dali mu szansy gwizdnięcia przeciwko nam karnego, bo niechybnie by z takiej okazji skorzystał. Zdarzało mi się tu dosyć często wyrażać nawet zdumienie niezłym poziomem sędziowania, sporadycznie też miewałem uwagi do panów z gwizdkiem, ale ten dziś to trochę przesadzał. W sumie to sami sobie ukręciliśmy bat na własny grzbiet. Wyznaczony był pan uwielbiając robić sobie „sweet focie” wyrażające jego podziw do Legii, to żeśmy doprowadzili do zmiany sędziego. I po co?! Po to, żeby arbitra, który musiałby się pilnować przed posądzaniem o stronniczość (no bo po tych zdjęciach łatwo by było mu taki zarzut postawić), zastąpiliśmy facetem, którego nic a nic nie krępowało w „pracy”. Proszę więc – jak zobaczymy miłośnika drużyny z Powiśla jako wyznaczonego do prowadzenia meczu, to cieszmy się, bo możemy trafić na takiego neutralnego jak ten dzisiejszy!

Oceny:

Bramka – Paweł Błesznowski – bez zarzutu. Jeśli już coś leciało w jego stronę, pewnie łapał.

Obrona – Kacper Lachowicz, Tony Uzoma, Piotr Augustyniak i Dawid Klepczyński. Dobra gra. Tony z golem, skrzydła ok. Natomiast Piotr, to dla mnie dziś gracz meczu! Skała nie do przejścia. Założenie opaski kapitańskiej do czegoś zobowiązuje i to było widać. Brawo! Za Tony’ego wszedł jeszcze Olek Fogler. Złapał głupią kartkę, ale w polu ok.

Pomoc – Adrian Ligienza, Dominik Lemanek i MateuszeGliński i Sołtys, Wojtek Antczak. Zmiany to Lekan Adeniyi, Piotr Tyburski. Nasz flagowa formacja dziś nie błysnęła. Chłopcy starali się, próbowali strzałów, w drugiej połowie sporo z dystansu, co mi się podobało, dużo biegali i byli aktywni, ale czegoś brakowało, tego błysku, do którego nas już przyzwyczaili. Zmiany udane. Po przerwie za niewyraźnych Wojtka i Mateusza weszli Lekan i Michał Strzałkowski i zdecydowanie poprawili jakość naszej gry. Gra była dużo składniejsza, a akcje groźniejsze. Podobał mi się dziś Michał, chyba najgroźniejszy w ofensywie.

Atak – Marcin Kruczyk (zmieniony pod koniec przez Tyburskiego) i wspierany w II połowie przez Michała. Marcin tradycyjnie, wielka pracowitość i walka na całym boisku, ale dziś bez szans bramkowych.

No i wyszło na to, że nikogo specjalnie nie ganię (słabsi to ci zmienieni w przerwie), a mecz mi się niespecjalnie podobał. Ale taka jest prawda – indywidualnie trudno komuś coś zarzucić, a całość była niewyraźna. Tak czasem bywa.

Cieszmy się więc, że po grze, która drużynie jako całości, nie bardzo się układała, zdobyliśmy trzy punkty. Wygrywać trzeba bowiem umieć także wtedy gdy nie wszystko jest tak, jakby się chciało.

Author: trickywoo

1 thought on “Felieton niechciany

  1. No pierwsza połowa wręcz mizerna brakowało tylko pilota żeby przełączyć na jakiś inny program. Niestety to jest polska liga na dodatek nie topowa, czasem przychodzą takie meczyki taki przeciwnik, taki sędzia i jego poplecznicy z chorągiewkami, wymyślają jakieś kosmiczne rzeczy na dodatek na wizualnie korzyść przeciwnika, rywal oczywiście wymagać trzeba bo musimy się zawijać z tej ligi a takich spotkań pewnie jeszcze parę przed nami.
    Zwycięzców się nie sądzi ale ocenić można że zagrali po niżej swoich możliwości za dużo nerwówki i zagrań do przeciwnika, jeden stały fragment i odrobina szczęścia dały 2:0.

Dodaj komentarz