Niekonsekwencje prezesa Nitota. Może małe zmiany byłyby lepsze?

Co by nie mówić pojawienie się Grégoire’a Nitota dało Polonii pewnego rodzaju ożywienie i zmianę, której oczekiwaliśmy. Po latach chudych, które nastąpiły wraz z rezygnacją Jerzego Engela pojawiły się szanse na coś nowego.

Grégoire Nitot

Francuz do Polonii wszedł z dużym przytupem. Spora w tym zasługa naszych rywali z Łazienkowskiej, którzy przypomnieli Polsce o „Czarnych Koszulach” i na moment wlali w nasze serca pozytywne poparcie dla nowego włodarza. Niestety późniejsze losy rządów naszego Napoleona były usłane problemami komunikacyjnymi i próbą charakterów.

Greg jest człowiekiem dość upartym (co w nim cenię), ale i momentami naiwnym, co powoduje często trwanie w swojej „zdobytej twierdzy”. Nie da się mu zabrać tego, że kupując Polonię miał chęć spełnić swoje marzenie. Chciał mieć klub piłkarski. Padło akurat na nas. Czy to dobrze? Nie wiem…*

Śledząc losy naszego klubu przez ostatnie kilka lat, a poziom znieczulicy osiągnął u mnie niebezpieczne wskazania. Staram się sobie to tłumaczyć faktem, że trudną miłość do Polonii dzielę ze specyfiką wykonywanego zawodu. Niemniej jednak czasem trudno mi się odnaleźć w tej ciężko akceptowalnej rzeczywistości, gdzie twoje ukochane hobby wkurza cię tak mocno, że nie potrafisz go porzucić, bo szkoda, a jednocześnie poziom irytacji związany z przeżywaniem jego owoców zaburza wszelką związaną z nim radość. Taką obiektywnie toksyczną miłość do „Czarnych Koszul” odczuwa sporo z nas. To coś niewytłumaczalnego i potwierdzającego stan fiksacji, jakim charakteryzują się kibice piłkarscy.

Ostatnie tygodnie minęły pod znakiem dużej huśtawki nastrojów. Najpierw były wielkie nadzieje, a potem kilka bolesnych upadków zakończonych dość szczęśliwym telemarkiem zapewniającym nam miejsce w najlepszej ósemce ligi. Po tym jak wszyscy pogodzili się z faktem grania o przysłowiową „pietruszkę” nagle zdarzył się cud w końcówce meczu w Grodzisku Mazowieckim. Prowadzeni przez Łukasza Piątka poloniści dali nam punkt i pozostawili niedosyt związany z tym, że mogliśmy ograć lidera na ich boisku w samej końcówce zawodów. I tu przychodzi odwieczny problem dławiący fanów, czyli konflikt rozumu z sercem.

Jak w końcu można życzyć swojej drużynie porażek? Z drugiej strony… jak można godzić się na to, że jeden z głównych architektów tejże degrengolady ma nadal przyprawiać nas o średniostrawne weekendy? To dość trudne, bo o ile Wojciecha Szymanka jako piłkarza bardzo lubiłem i kibicowałem mu tak samo mocno, jak każdemu wychowankowi wchodzącemu do ekstraklasowej drużyny „Czarnych Koszul”, tak Wojciecha Szymanka – członka sztabu szkoleniowego nie sposób uwielbiać.

Gra Szymanka była fajna. To gość twardy, który walczył i starał się przed spadkiem do II ligi w 2006 roku. To jeden z tych, którzy wrócili w III lidze, gdy klub prowadził MKS i pokazał, że mimo urazów chce nadal oddawać serce dla miejsca, gdzie się wychował.

Wojciech Szymanek

Zmiana koszulki na dres nie była jednak dla Szymanka szczęśliwa. Trafił do sztabu szkoleniowego obciążonego złym PR-em wytworzonym przez Jerzego Engela jr. Mimo tego że ówczesnemu dyrektorowi sportowemu nie dało się zabrać kunsztu oratorskiego i jakiegoś pomysłu na klub, formuła, którą przyjęto w sztabie szkoleniowym pozostawiła spory niesmak i mimo awansu do II ligi skończyła się fiaskiem. Spadek do III ligi odbił się też na Szymanku, który przejął seniorów po dymisji Igora Gołaszewskiego i ligi nie utrzymał. Fani w jednym rzędzie zaczęli stawiać Engelów i Szymanka, winiąc ich za porażkę.

W klubie nie rozstano się z wychowankiem, powierzając mu rolę asystenta Krzysztofa Chrobaka. Po kilkunastu miesiącach terminowania jako II trener znów stanął u sterów i doczekał zmian właścicielskich. Przyjście Nitota otworzyło nowe perspektywy przed Polonią i dało Szymankowi kolejną szansę. Po przerwanych rozgrywkach poprowadził zespół, osiągnął cel postawiony przez właściciela i koncertowo przegrał w decydującym momencie.

Moi oponenci pokusiliby się w tym momencie o truizmy polegające na twierdzeniu, że „wszyscy trenują i wszyscy przegrywają”, ale przyjęcie takiej retoryki oznaczałoby wieczne czyszczenie szatni i rekonfigurację Polonii. Wielokrotnie powtarzałem, że Szymanek mi nie przeszkadza, ale uważam, że jest nadal niedoświadczony i powinien się uczyć. W projekcie zarysowanym przez Nitota (początkowo, tj sprzed monologu z niedzieli) widać było, że Francuz potrzebuje doświadczonego sternika, a nie początkującego aspiranta. Mimo to zaufał i pozwolił mu się sprawdzić. Ok. Tak też trzeba robić, bo młodzi ludzie powinni się rozwijać i stawać twarzą w twarz ze strachem.

Niestety, ów strach znów wygrał. Po zajęciu drugiego miejsca jesienią mamiono nas pięknymi wynikami w sparingach. Przekonano nas, że kadra jest kompletna i wystarczą lekkie korekty. Wmówiono nam, że kadra jest gotowa i da radę. Niestety uwierzyło w to zbyt wiele osób. Efektem była dotychczas jedna wygrana z dzieciakami (o czym w poniższym twicie) z Białegostoku, wyszarpany remis z Pogonią i trzy wstydliwe porażki w końcówce fazy zasadniczej.

Momentami naprawdę trudno było siedzieć cicho i gryźć się w język, bo „presja” przeszkadza. No niestety, w Warszawie zawsze będzie przeszkadzać. W przeszłości rozmontowała kariery Łukasza JarosiewiczaGrzegorza Bonina czy Łukasz Trałka. Psuła ekipy kompletowane przez trenerów zatrudnionych przez Józefa Wojciechowskiego. To niestety coś co będzie i od życia z nią się nie ucieknie.

W tym miejscu dziękując piłkarzom za obowiązkowe zwycięstwo z „Jagą” II i napsucie krwi Pogoni, powinienem przejść do zarzutów dotyczących materiału prezesa.

Brakuje mi w nim konsekwencji. Niby gani Szymanka, a niby między wierszami twierdzi, że może go pozostawi na stanowisku na kolejny sezon. Nie mogę odnieść wrażenia, że wymagania dotyczące jego następcy, przy obecnej sytuacji nie skłonią żadnego młodego wilczka z potencjałem do takiego regresu. Wydawało mi się, że w wachlarzu wymagań znajdą się cechy, które zarysują nam Piotra Dziewickiego, Dariusza Dźwigałę lub Mariusza Pawlaka. Wsłuchując się w charakterystykę trenera, którego chce Nitot przez chwilę zastanawiałem się czy może chodzić o Leszka Ojrzyńskiego, ale finalnie skończyły mi się pomysły. W sumie nie za bardzo wydaje mi się, że będzie to ktoś „stąd”. Oczywiście, szukanie kogoś podobnego do Marka Papszuna jest fajne i zasługuje na poklask, ale nie jestem do końca przekonany czy prezes zdaje sobie sprawę, że to nie będzie łatwe i pewnie pochłonie sporo czasu (gdyby to była tylko kwestia pieniędzy).

Marek Papszun, Tadeusz Siek ps. Kajtek

Dość miłe było usłyszenie rozkazu dla dyrektora sportowego Piotra Kosiorowskiego, dotyczącego szukania zdolnych zawodników z niższych lig. To dość dobre i wskazuje, że prezes uczy się na błędach. Nie uważam jednak, że personalne wycieczki w kierunku Rafała KujawyPatryka Paczuka czy Piątka (zawodnicy z wyższych lig) były potrzebne. Poza cv o klasie zawodnika świadczy też taktyka i przygotowanie. O ile „Piona” przyzwyczajony był do gryzienia trawy, tak wymaganie od Kujawy, który przychodził tu nieprzygotowany, było sporym nonsensem. Dodatkowo zawiodło ustawienie piłkarza. Klasyczna „9” jako ofensywny pomocnik jest mało skuteczny, co potwierdził w przeszłości Mariusz Ujek, który grał dla trenera Dziewickiego.

Nie sposób też zgodzić się z argumentem, że kadra budowana na wariata latem finalnie pokazała klasę. Skoro zawodnicy przychodzący do Polonii z marszu (wspomniany Paczuk przychodził „prosto z plaży”) potrafili średnio przygotowani osiągnąć drugie miejsce jesienią, to „dobrze” przygotowani, z zachowanym trzonem drużyny, nie powinni zafundować nam wyników z Pogonią, Unią Skierniewice i Świtem Nowy Dwór Mazowiecki. Gdzieś tu jest problem? Jeśli zawodnicy się nie zmienili, to poległa taktyka i przygotowanie, które gołym okiem obnażało mankamenty Polonii. Jeśli wszystko po zimie było dobrze (tak zapewniał nas trener po sparingu z Ząbkovią Ząbki), to rozczarowanie przyszło jak grom z jasnego nieba.

Kolejna kwestia to żale prezesa, które utrzymane są w dość niestrawnym tonie, który dostrzegaliśmy u poprzedników. Nikt Nitotowi nie odbiera zasług za kupno i spłatę długów, za finansowanie bieżącej działalności i inwestycje w przyszłość. Nie sposób jednak odnieść wrażenia, że i w tej kwestii jest pewna niekonsekwencja, bo skoro to jego i on to płaci i nikt mu się nie powinien wtrącać, to po co apele o wsparcie, o kupowanie biletów, transmisji, kiełbas, szalików, etc. To trochę się na poziomie logicznym wyklucza. Wydaje mi się, że optymalnym sposobem byłoby wysłuchanie fanów i osób życzliwych. Granie na emocjach i mówienie, że się rzuci to w cholerę już było i w sumie nie pokazuje niczego dobrego po wypowiadającym takie słowa. Tu nie będzie refleksji.

Grégoire Nitot

Polacy jako naród nie przywykli do tego, żeby ktoś ich pouczał i ex cathedra wyznaczał jedyny słuszny kurs działania. Jest niestety tak, że to społeczeństwo przywykło do jednoczenia się w sytuacjach kiepskich i dużego pokazywania niezależności w momentach spokojnych. Dodatkowo to ludzie, którzy potrafili niejednokrotnie jakiś zagraniczny patent przerobić na swoje i go udoskonalić. Nostalgiczna (słabe, ale patrząc po statystykach DS wiem, że lubicie sentymentalnie) srebrna drużyna Kazimierza Górskiego nie starała się być lepszymi Niemcami. W 1974 roku pokazała swój styl i nim zwyciężyła. Przeróbka Celticu Glasgow dała Polonii mistrzostwo w 2000 roku. Później mieliśmy polskie odpowiedniki szkoły serbskiej (Dragomir Okuka w Legii) czy choćby francuskiej (Henryk Kasperczak w Wiśle Kraków). Da się, ale trzeba ten fajny pomysł przenieść na grunt Polski.

Doceniając tą swojską zarozumiałość prezesa Nitota, mam nadzieję, że będzie nadal uczył się na błędach i coś osiągnie. Powtórzę za żoną, która dzielnie wytrwała słuchania przeze mnie monologu prezesa, że trzeba wierzyć, że ktoś obcy może tu zrobić coś fajnego i nawiązać do pięknych wzorców George’a Burforda czy George’a Kimptona (dla młodszych: pierwsi szkoleniowcy Polonii w dwudziestoleciu międzywojennym byli Anglikami) w aspekcie zarządczym.

Liczę, że prezes z cesarza absolutnego stanie się cesarzem oświeconym, który będzie czasem dumał na temat opinii innych ludzi i otworzy się na zmiany. Choćby te drobne…

*Autor nie uważa, że wykup Polonii przez Nitota należy odbierać za zło i tragedię. Eh…

Author: Kwikster

Barwy moro, ciemny kaptur, Kwik to dziwny bywa stwór, o swej Polonii marzy dzień i noc i w Gwiezdnych Wojen wierzy moc [wierszyk z czasów ogólniaka... niezmiennie na czasie ;)]

16 thoughts on “Niekonsekwencje prezesa Nitota. Może małe zmiany byłyby lepsze?

  1. Kwikster to jest jednak gość. Pisze mądrze, z dystansem, wczuwa się zarówno w rolę zagorzałych kibiców, pikników, znawców i wszelkiej maści ludzi dla których Polonia coś znaczy. Ja absolutnie popieram „linię Kwikstera” w 100 %. Wyciąganie wniosków z niepowodzeń w sposób sensowny i długofalowy. Brak skrajności ale i brak głaskania za rzeczy oczywiste (np. zwycięstwo z słabiutką Jaga2).
    (…)Polacy jako naród nie przywykli do tego, żeby ktoś ich pouczał i ex cathedra wyznaczał jedyny słuszny kurs działania(…) – to jest bardzo ważne zdanie z całego wywodu. A nasz Prezes w dalszym ciągu uprawia kurs znawcy wszystkiego i to publicznie. Troszeczkę pokory, zrozumienia naszego indywidualnego charakteru, w końcu to my jesteśmy u siebie a nie Pan Nitot.
    Takie wypowiedzi Pana Nitot przypominają mi przemówienia 1szych Sekretarzy PZPR. Słów dużo, treści mało a już najmniej korzyści dla szarego obywatela.
    Dajmy teraz Panu Nitot 2 miesiące na znalezienie nowych sterników Polonii i życzmy mu mądrego wyboru.
    Będzie lepiej.

    1. Drogi Bojkocie, piszesz „w końcu to my jesteśmy u siebie a nie Pan Nitot.” Proszę nie bądź aż tak skrajnym nacjonalistą. Obecnie żyjemy w świecie, gdzie powszechne są migracje ludności na skalę globalną. Miliony Polaków również żyje poza granicami ojczyzny i tam już zostają. Pan Nitot mieszka w Polsce piętnaście lat, ma polskie obywatelstwo, tu chodzą do szkół jego dzieci. Uważam, że chociażby z tych powodów zasługuje na równe traktowanie z innymi obywatelami. Dla mnie jest on tak samo u siebie, jak i my wszyscy. A na pewno bardziej jest Polakiem (bo tu żyje) niż te rzesze młodych, którzy zostawili w kraju starych rodziców, często dzieci i żyją za granicą. Nie analizując przyczyn takich decyzji. Dla mnie człowiek, który żyje i płaci podatki w Polsce jest u siebie, tak samo jak inni obywatele tego kraju. Przestańmy być zaściankiem Europy.

    2. Przypominam, na że rok temu byliśmy na takim etapie, że sąsiedzi za miedzą mogli zrobić zrzutkę i nasz klub spokojnie kupić. Dajcie mu czas na udowodnienie że były szczere Jego intencje. Przyszły rok będzie decydujący. Jeśli jest plan własciciela to z tego rozliczamy a nie z ambicji kibica.

    3. @grony Najpierw musiałby im ten klub ktoś chcieć sprzedać. Więc nie p***ol.

  2. Jeśliby zwolnić Szymanka z funkcji trenera i od tego od razu stałaby się jasność – to jestem za.
    Tylko, że – …. naiwny może tak dumać. Odkładając na bok wszystkie przewiny Szymanka, które spowodowały, że nie dał rady, były i są też inne powody tegorocznej porażki.
    1. Budżet – śmiem twierdzić, że one mają wpływ na poziom i wyniki zespołu. Nasi rywale dysponują porównywalnymi pieniędzmi jeśli nie większymi.
    2. Pomoc miasta – w korelacji z powyższym punktem. W naszej grupie tylko my i Ursus płacimy takie chore stawki za wynajem stadionu i boisk. Innym klubom ich miasta i gminy pokrywają koszty infrastruktury, plus hojnie dorzucają się do funkcjonowania swych klubów.
    3. Dyrektor sportowy – dobrał do klubu piłkarzy, którzy się nie sprawdzają w walce o awans. Szczególnie chodzi o graczy ofensywnych oraz młodzieżowców.
    4. Osoba samego Prezesa – uczy się naszej specyfiki, zresztą tak samo jak trener i dyrektor sportowy. I jak na etap nauki tej trójcy – wyniki nie są najgorsze. Oczywiście my kibice żyjemy naszą niegdysiejszą mołojecką sławą i tu ostatni punkt
    5. My kibice – w narzekactwie jesteśmy dobrzy. A to sklepik nie działa, a jak działa to marny w nim ruch, a tu mecze w sobotę bo lepiej w niedziele, kiedy wolno było przychodzić to ziały puste trybuny, gdy klub podał ceny biletów to były za drogie. Że nie wspominając już życzeń aby trener i piłkarze przegrywali swoje mecze. Wiemy zawsze lepiej, tyle , że kiedy Polonia zdychała to tylko Nitot podał jej tlen.

    Redaktor Kwikster pisze o Marku Papszunie – myślę, że zarabia on w ekstraklasie razy naście i pewnie swymi zarobkami wyczyściłby cały budżet klubu. Dalej nasz dyrektor pisze o Pawlaku – znów niezbyt realnie bo w Puławach idzie na awans i nie jest do wyjęcia, Dziewik spotkał się u nas nie tylko z retorsjami MKS-u, ale także „fachowymi” opiniami o sobie ze strony kibiców. Pan Darek Dźwigała jest pewnie wolny i dziwi mnie, że dobry trener jest wolny. Powtarzam te nazwiska, bo kręcą się one wokół Polonii, a ja jestem zdania, że trzeba szukać kogoś innego, najlepiej z zewnątrz – tak, aby nie był on uwikłany w naszym środowisku.

    Dyskutowałem niedawno z Kmicicem na temat konieczności zatrudniania dyrektora sportowego – nadal jestem zdania, że dobry trener nie da sobie w kaszę dmuchać dyrektorowi sportowemu. To trudna współpraca i wypracowanie modelu współpracy z Panem Nitotem i trenerem jest ogromną sztuką.

    Póki co odchorowałem brak awansu w tym roku. Cieszę się, że w ogóle istniejemy. Aby walczyć o awans w przyszłym roku musi się wiele zmienić i oby tego czasu nie zmarnować.
    A na razie moim zdaniem będą nas czekały spore ruchy personalne. W końcu nie może polecieć tylko głowa trenera. Bo jeśli tak, to za rok o tej porze widzimy się z tym samym ponownie.

  3. 1. Szymanek pracuje do czerwca – tak ustalili bo nie ma jeszcze innego kandydata wolnego na jego miejsce. Szymanek sam zrezygnował po trzech porażkach.
    2. Jest trener który odpowiada Napoleonowi ale czeka jeszcze na inne oferty
    3. Napoleon nie ma zamiaru z Polonii zrezygnować
    4. Napoleon krytykuje niektórych piłkarzy – słabe – bo sam ich zatrudnił
    5. Napoleon widzi księdza i działaczy lgbt razem na trybunach – hmm bardzo słabe
    6. Prezes przyznaje sie do błędów i stwierdza, że jeszcze nie jeden błąd zrobi – akurat to wiedziałem – ale super za samokrytykę.

    Ogólnie.
    Szkoda że tak późno wydane to oświadczenie bo trochę niepotrzebnych nerwów i wpisów by się uniknęło… ale błędów nie popełnia tylko ten co nic nie robi..

  4. Miałem już nie zabierać głosu, ale jednak nie mogę przejść bez reakcji na zdanie naszego naczelnego redaktora Kwikstera, które na temat pierwszego sukcesu trenera Szymanka w tym roku brzmiało mniej więcej tak:
    „Niestety uwierzyło w to zbyt wiele osób. Efektem była dotychczas jedna wygrana z dzieciakami (o czym w poniższym twicie) z Białegostoku.”

    Drogi nasz redaktorze – te dzieciaki z Jagiellonii, nawet w słabszym jeszcze zestawieniu niż wczoraj pokonały trzy tygodnie temu Sokół w Aleksandrowie, wybijając im pomysły na górną ósemkę, a nam te dzieciaki tę ósemkę zapewniły.
    To po pierwsze. Po drugie bramki im wczoraj strzegł moim zdaniem najlepszy bramkarz naszej grupy – dla przypomnienia dodam, że Węglarz w zeszłym sezonie był podstawowym bramkarzem Jagiellonii w ekstraklasie., w tym sezonie też kilka razy w niej grał. Poza tym w Jadze II wczoraj wystąpili przeciw nam mistrzowie Polski sprzed trzech lat w U-17 oraz aktualni reprezentanci Polski. Te dzieciaki długimi minutami potrafiły zamknąć nasz zespół na naszej połowie, więcej celnie strzelali, a samego Kujawę to odcięli od gry.

    Zatem proszę nie umniejszajmy rangi wczorajszej wygranej. A te dzieciaki to jeszcze sporo „dziadkom” punktów odbiorą.

    1. Zgadzam się. Do tego można wygrać 1:0, a można też 3:0 grając z determinacją do końca. Brawa dla drużyny i trenera.

  5. Zaczyna się czas dla kibiców gdzie będziemy mogli powiedzieć sprawdzam. Najbliższe 13 miesięcy zweryfikuje decyzje prezesa.

    Co by nie mówić na razie GN wykonał chyba 100% wyznaczonego przez niego planu: spłacił długi, uchronił Polonię przed wycofaniem z III ligi, sportowo gdy przejął klub drużyna była na 16-17 miejscu w tabeli, a teraz jest na 6-7, jest zapowiedziany awans do grupy mistrzowskiej.

    To teraz czekamy na dalszą realizacj planów:
    – znalezienie trenera z doświadczeniem
    – ułożenie sobie relacji z nowym trenerem
    – wzmocnienie drużyny
    – jak G Nitot będzie reagował np. medialnie na ew. chwilowe porażki w docelowym sezonie, w którym awans jest obowiązkowy – czy wytrzyma ciśnienie, jak będzie korzystał z mediów itd.

    To wszystko co było dotychczas było oczywiście ważne, ale to był przedstart.

    Ps. Trzeba trzymać kciuki za Pruszków, żeby się utrzymał w II lidze by Polonia nie miała dodatkowego silnego konkurenta do awansu – na razie coś zaskoczyli – 9 pkt w 3 ostatnich meczach. Do tego Siedlce – 9 pkt na wiosnę w 8 meczach, ale tyle punktują przez cały sezon: 1,1 -1,2 pkt/mecz – powinno im wystarczyć do utrzymania.

  6. My to se możemy sprawdzać Pana Nitot… zobaczymy ile zażąda za bilety i karnety na sezon z awansem. Wtedy będzie sprawdzanie … a raczej macanie nas po kieszeni.
    Jakiś klub spadkowicz z 2 ligi na pewno trafi do naszej grupy bo Elbląg i Grudziądz chyba tu się mieszczą.
    Chyba wolałbym Olimpię Grudziądz, tam są spokojniejsi kibice a Olimpia Elbląg wiadomo co to jest.

  7. No mam, tylko że na ektraklasę bilety kosztują niemal tyle samo co u nas. A wierz mi, niektórzy kibice nie wywalą tak od razu 500zl na karnet choć i tak uważam, że to jest najlepsze rozwiązanie dla klubu i dla kibica. Karnetowcy w ogóle nie powinni stać w kolejce do wejścia. Sam mam karnet ale jego cena jest nieco zawyżona. Dobrze ze transmisje domowe są dla mnie za darmo a i wyjazdowe winny być bardzo tanie. Pogoń GM pokazuje domowe mecze za darmo ale mają mikrosponsorów a my niestety nie.

  8. Elbląg grał w 2014 i 2015 w grupie: podlasko-warmińsko-mazurska, a Grudziądz to kujawsko-pomorskie zatem chyba tylko Siedlce i Pruszków mogą spaść do naszej grupy (?)

    Ze sprawdzaniem chodziło mi tylko tyle, że za rok będzie wiadomo czy plan się udał – oczywiście bez naszych konsekwencji bo rzeczywiście możemy prezesowi nagwizdać bez względu na sytuację. Co najwyżej będziemy mogli „popełnić komentarze”. 😉

    Ale mam nadzieję, że będziemy mu bić brawo.

    1. Wiesz Friq – jestem przekonany, że będziemy mu bić brawo, bo facet wydaje swoje pieniądze nie po to, aby tkwić w prowincjonalnej lidze.
      Jestem też przekonany, że będzie dziękował ludziom, którzy nie będą wypełniać jego wymagań i realizować celów – głowa po głowie.

      Na marginesie – czy dobra gra z Jagiellonią nie była przypadkiem spowodowana koniecznością pokazania się nowemu trenerowi ? I udowodnienia swojej przydatności na nowy sezon ?

  9. „mamiono nas pięknymi wynikami w sparingach. Przekonano nas, że kadra jest kompletna i wystarczą lekkie korekty. Wmówiono nam, że kadra jest gotowa i da radę. Niestety uwierzyło w to zbyt wiele osób. ”
    To zdanie średnio mi się podoba.
    Mamiono nas, wmówiono nam.
    To brzmi jakby ktoś miał intencję nas oszukać.
    A mi się wydaje, że co poniektórzy w klubie sami w to uwierzyli i sami przeżyli oraz odczuli to niepowodzenie, a Greg to nawet na swojej kieszeni..

Dodaj komentarz