To takie proste. Ostatni mecz jesieni.

To był ostatni mecz rundy jesiennej, z potencjalnie trudnym rywalem. I co? Ano 5:1! Można? Można, wystarczyło wyeliminować swoisty sabotaż, jakiego dokonywano na Konwiktorskiej przez całą rundę. 

Dziś pokonaliśmy wysoko drużynę Sokoła z Aleksandrowa. Przed meczem zajmowała ona 6, więc wysoką, pozycję. Wynik mówi sam za siebie, choć może nie odzwierciedla wszystkiego co się na boisku działo. No to sobie to pokrótce omówmy.

Jan Dźwigała
Jan Dźwigała (fot. Zbigniew Luchciński)

Wyszliśmy w składzie zbliżonym do meczu w Radomiu, z Grzegorzem Wojdygą w składzie (cieszę się, że szybko wrócił po zabiegu). Okazało się, że jego obecność sporo do gry wniosła. Mecz zaczął się od wzajemnego, pełnego respektu wzajemnego rozpoznawania sił i możliwości. Może nawet goście grali nieco śmielej, ale bez przesady. Tak czy inaczej w 14 minucie sygnał do zdecydowanych poczynań dał Krystian Pieczara. Jego strzał sparował na róg bramkarz, ale po rzucie rożnym i powstałym w polu karnym zamieszaniu był już bezradny. Piłkę dopadł Janek Dźwigała i na tablicy zaświeciło się 1:0. Janek wykazuje wielką ochotę do gry ofensywnej, co jeszcze nie raz dziś zaprezentował.

Choćby w 21 minucie kiedy powinno być już 2… ale nie było. Po pięknym prostopadłym podaniu Adriana Ligienzy, Janek znalazł się sam na sam z bramkarzem, ale za blisko podjechał z piłką i bramkarz odbił – w stronę Krystiana Pieczary, który też za długo czekał i jego strzał został zablokowany. W międzyczasie goście kolekcjonowali żółte kartki. Wojdyga wyraźnie czuł głód gry, był bardzo aktywny. To po jego strzale mieliśmy w 30 minucie kolejny róg i znowu zamieszanie, i znowu nasi górą – Adrian wbił drugą bramkę. Na trzecią nie trzeba było długo czekać, bo tylko dwie minuty. Znowu Adrian, tym razem już po ładnej akcji z prawego skrzydła. Napór Polonii trwał nadal. Po serii rzutów rożnych, siejących popłoch w szeregach zawodników Sokoła, w bramce znaleźli się Piotrek Augustyniak i wszędobylski Grzesio, bo z piłka się obaj minimalnie minęli. Janek miał jeszcze sytuację w 42 minucie, wybronioną przez bramkarza. Na przerwę schodziliśmy więc w doskonałych humorach.

Tymczasem druga część gry rozpoczęła się totalnie źle. Goście ruszyli na naszych jak dziki w żołędzie i już 2 minuty po rozpoczęciu gry zdobyli bramkę. Strzelił ją Samuel Uche Obi, ich zdecydowanie wybijający się gracz. Groźne sytuacje się mnożyły, Michał Brudnicki zwijał się jak w ukropie , ale nadal był bezbłędny, bo straconej bramki nie się nijak mu przyłatać. Goście dopasowali się do gry ich czarnoskórego kolegi i grali jak w transie. Co chwila było groźnie pod naszą bramką. Pomyślałem sobie, że jakaś bramka z naszej strony trochę by ich ostudziła. I tak być powinno. Adam Czerkas, nie mający specjalnie zbyt dużo z gry w pierwszej części meczu, teraz mocno się uaktywnił i od 58 minuty zaczęły się jego znakomite akcje. Na początek znakomicie zagrał w pole karne do nie pilnowanego Dominika Lemanka, a ten chyba się aż tak znakomitej sytuacji nie spodziewał, bo zamiast natychmiast strzelać próbował sobie piłkę ustawić. No i skończyło się odważnym wybiciem po ślizgu przez interweniującego bramkarza. Szkoda. I to się mogło zemścić!

Dwie minuty później doszło bowiem do mocno kontrowersyjnej sytuacji. Napastnik gości padł w naszym polu karnym i uczciwie mówiąc wyglądało, że zrobił to z „pomocą” naszego obrońcy. Wszyscy spodziewali się karnego, a tymczasem sędzia nakazał wznawianie gry przez naszą drużynę. Sędzia był naprawdę blisko, może nie było faulu, choć gdyby był podyktowany, to nikt by nie protestował. Protestowali za to i to bardzo intensywnie gracze gości. Na tyle ekspresyjnie, że dwóch z nich obejrzało przy okazji żółte kartki, a ponieważ dla jednego z nich była to już druga kartka, to zaczęliśmy grać w przewadze. Wyglądało na to, że Aleksandrowianie nie puszczą tego płazem. Dalej walczyli, za to coraz ostrzej – stąd znowu kartka dla ich gracza. W międzyczasie żółtą zarobił też Andrzej Krajewski. Goście zaczęli jednak tracić z wolna animusz, a chyba i siły. Nasi zaczęli odzyskiwać przewagę – i to coraz wyraźniejszą. Strzał Ligienzy, później dobre zagranie Lemanka do wysuniętego Czerkasa i kolejne doskonałe dogranie do Dźwigały, niestety wybronione. Podmęczonego Adriana zmienił Olek Tomaszewski, piękną obroną po jednej z nielicznych już wtedy akcji gości popisał się Michał, a za chwile było już 4:1. Adam po swojej kolejnej dynamicznej akcji wpadł w pole karne, a kiedy wszyscy zastanawiali się kogo teraz obsłuży podaniem, strzelił precyzyjnie w krótki róg. Teraz to Adam przypominał Uche z pierwszych minut drugiej połowy, każde jego dojście do piłki rodziło popłoch w szeregach obrońców gości.

Zaowocowało to piątą bramką – po znakomitej akcji Piotrka, wypatrzył on wbiegającego w pole karne Adama, podał mu z wielka precyzja , a Adam tylko dostawił nogę i zdobył swojego drugiego w tym meczu gola. Później zobaczyliśmy kilku naszych zmienników, czyli Krzysztofa Możdżonka (za Dominika), który zdążył jeszcze nieźle się w kilku sytuacjach zaprezentować, Michała Stecia (za Krystiana) i Marcina Kruczyka (za Adama). Sędzia skończył mecz, a publiczność serdecznie podziękowała piłkarzom, a zwłaszcza Trenerowi, Dariuszowi Dźwigale za mecz. Znowu wróciła rakieta pomeczowa i przypomniały się lepsze czasy naszej ekipy. Jestem przekonany, że na wiosnę, jeśli, odpukać, nic się znowu nie schrzani, takich momentów będziemy mieli duuuuużo więcej.

Drużyna zagrała ostatnie dwa mecze tak, jak tego oczekiwaliśmy. Miał rację trener, który po meczu w Radomiu zapewniał nas, że chłopcy umieją grać w piłkę i będą to udowadniać na boisku. Mocna ekipa z Aleksandrowa, poza pierwszymi piętnastoma minutami II połowy praktycznie nie miała nic do powiedzenia.

Spytacie – cud to jakiś?! A ja myślę, że wreszcie normalność! Trener, który wie czego chce od zawodników, a oni nie są wysyłani na pole minowe i ustawiani na niespodziewanych dla nich pozycjach na boisku. Trener ustawia obrońców w obronie (Grzegorz wreszcie na swojej pozycji, bez eksperymentów i od razu jaki efekt!), pomocników w środku pola, a napastników z przodu. A oni robią tam to co powinni czyli grają, a nie próbują się odnaleźć w nieoczekiwanych sytuacjach i miejscach. Dziś wyraźnie możemy się przekonać jak chybionym było zatrzymywanie w klubie poprzedniego trenera. Przecięcie tej sytuacji wcześniej nie narażałoby nas na stres zagrożenia strefą spadkową. Teraz nie pozostaje nic innego jak trzymać kciuki za unormowanie wszelkich spraw formalnych i utrzymanie normalności. Sezon, jeśli chodzi o awans, straciliśmy, ale nasi chłopcy, mądrze prowadzeni, mogą nam dać na wiosnę sporo radości ze swojej gry – czego im i nam wszystkim życzę.

Teraz będą laurki.

Michał w bramce dojrzewa. Dziś miał chyba tylko jedną niepewna sytuację w zamieszaniu podbramkowym, bodaj w 49 minucie. Poza tym pewne interwencje, przy bramce bez winy.

Obrona mi się podobała, nawet mimo tego nieszczęsnego kwadransa drugiej połowy. Wtedy, tak naprawdę, wszyscy byli jacyś ospali, nie spodziewając się chyba przy wyniku 3:0, aż takiej determinacji przyjezdnych. O kilku obrońcach wspomniałem, pozostaje podkreślić pewna grę na stoperze Adama Grzybowskiego.

Pomoc wreszcie sensownie – waleczny i pewny Rafał Kosiec, skuteczny i precyzyjny Adrian, bardzo aktywny Dominik, zadziorny, wszędzie obecny Janek. Tak maja grać.

No i atak – Adam, do przerwy mniej widoczny, błyszczał po przerwie i wziął na siebie odpowiedzialność za akcje ofensywne. Technika, prędkość, walka, przegląd pola – czego chcieć więcej? Krystian tez dobrze, choć może na tle całej drużyny może mniej ekspresyjny.

Na dokładkę dobre zmiany Olka i Krzyśka. Michał i Marcin mieli za mało czasu żeby się popisać.

Reasumując – piłkarze wiedzą teraz na czym stoją, wraca team spirit, widać radość z gry. Trener „żyje” przez cały mecz, wyraźnie widać dobrą chemię. I niech tak zostanie!

Author: trickywoo

19 thoughts on “To takie proste. Ostatni mecz jesieni.

  1. Dodam jeszcze, że i doping był na odpowiednim poziomie. Zmieniający się trzej gniazdowi intonowali właściwe przyśpiewki i co nie mniej ważne, w zasadzie ignorowali te wulgarne, kilka razy wznoszone oddolnie. Pozostaje im życzyć konweniencji w działaniu, a za dzisiaj wielkie dzięki!
    A przede wszystkim, największe podziękowania dla zawodników i trenera!

  2. Zasadniczo wszystko napisane.
    Karny dla gości był ewidentny, nie wiem też czy pierwsza bramka Czerkasa (na 4:1) nie była ze spalonego minimalnego (ergo – sędzia, co rzadko sie zdarza, był nam raczej przychylny). 25/30 minut drugiej połowy fatalne, ale poza tym – no cóż – tak jak napisał Tricky było wreszcie normalnie.
    Jako wielokrotny i zacięty krytyk Czerkasa muszę napisać, ze dzisiaj zagrał bardzo dobrze, wyjątkowo efektywnie i skutecznie – wreszcie miał inna role niż bycie odbiorcą „pały na..”, dwa razy fantastycznie dograł Lemankowi i Dzwigale na 200% sytuacje, poza tym jak strzelał to trafiał. Szkoda, że nie grał w ten sposób przez cała rundę.

    No wiec spora radość dzisiaj i niestety smutna refleksja, ze sabotażysta i jego mocodawca odebrali nam w tym roku duże szanse na awans, bo jak widać potencjał i drużyna jest – wystarczyło tylko dać im grać.
    Gdyby nawet to nieszczęsne pozbycie się Piotra Dziewickiego (samo w sobie złe) było zamianą na kogoś takiego jak trener Dźwigała – bylibyśmy w tej chwili w ścisłej czołówce. Co więcej gdyby GTW przyjęła dymisję trenejro Szcz, po dramacie z Omegą Kleszczów – mielibyśmy teraz z 10 pkt więcej i bylibyśmy około 3 miejsca z stratą może 10 pkt do Radomiaka – co dawałoby pewne szanse na awans.
    Czyli z jednej strony radość, a drugiej złość.
    W pełni normalnie bedzie jak mocodawca sabotażysty przekaże Zespół spółce.

    1. 100% racji! Czekam niecierpliwie na wnioski wyciągnięte przez broniącego p. O i pseudo trenera, Jedynego Prawdziwego Polonisty. Czasem trzeba się przyznac do błędu i porażki, po tym poznać Wielkich Ludzi.

  3. MECZ pokazał też drugą słabszą strone NASZEJ drużyny. Otóz przy większym presingu gości mamy problemy z grą a nawet z wyprowadzeniem piłki z własnej strefy.Widać to było wyrażnie w pierwszych minutach drugiej połowy gdzie praktycznie byla katastrofa.
    Przy ambitniejszym rywalu ten spadek koncentracji może nas wiele kosztować nie tylko jedną bramkę jak z Aleksandrowem. Obrona grała przy dużym szczęściu jak na haju całe szczęscie ,że przód zaczął strzelać bramki . I te piękne wyprowadzanie kontry przez POLONIĘ powinny zwiększyć wynik przynajmiej o dwa gole – POLONIA !!!

  4. Olczak ponoć brał kase od Szczechowicza seniora więc zwolnić nie wypadało.
    Na co szła ta kasa ?………hu nołs……

    Panicz……nie liczyłbym na jakiekolwiek konstruktywne wnioski od Jedynego Prawdziwego Polonisty….co najwyżej możemy dostać stek wyzwisk, po mordzie ……albo bana 😆

  5. Ponoć Rafik67 ma przecweloną dupę przez kanalarzy a mam na to dowody takie same jak on na Olczaka, czyli niezbite. Tylko szkopuł jest w tym że on pójdzie z tym na psy i wsadzą Pawła do pierdla za przyjmowanie korzyści majątkowych a z Rafik67 zostanie nam sie śmiać jak mu wypadają kartofle.
    Ps. Niemasz dowodów to sieć cich masz to je wykorzystaj. A nie siejesz ferment.

    1. A ty co tak tym przecweleniem rzucasz? Berłem błogosławiony byłes i w kąciku szamałaś, a teraz tu się wozisz? Dupsko ci pękło i sie tak spodobało?
      Proste jest że Szczynowicz to było celowe działnie żeby zniszczyć Polonię, widac to teraz. Co, Dżwigała cudu dokonał?

  6. Problem z większością z was na tym forum jest taki że albo jesteście zastraszeni albo umoczeni.
    Jedynie mountas pokazał charakter i otwarcie napisał co sądzi o sytuacji w Polonii, jego pewnie też przecwelono 😈
    Mountas = SZACUNEK :ok:

  7. Niszczą Polonię to tacy jak ty. Zastanów się jaki interes rozwalenia Polonii ma Paweł O. Tylko zanim odpowiesz sobie na to pytanie (mi nie muszisz) to przeanalizuj sobie jego wkład pracy , serca i prywatnego czasu które zostawił na K6. Potem zastanów sie co zrobiłeś ty i twoi koledzy. W pełni rozumiem Pawła że niechce oddać władzy takim pseudo biznesmenom jak wy. Bo dopiero to byłby koniec Polonii.

  8. Trzymanie Szczechowicza było działaniem na niekorzyść klubu/drużyny i Dźwigała to udowodnił, nie ja.
    Czas jaki Olczak wkłada w Polonie nie jest czasem prywatnym tylko czasem pracy, ja ide na Polonie w czasie prywatnym, on tam pracuje.

  9. Dobry wynik, o niebo lepsza atmosfera. Dobrze to wszystko rokuje na wiosnę (oby znowu nic dziwnego się nie wydarzyło!). Widać zaangażowanie u chłopaków. Najważniejsze, żeby nie sypało się wszystko w grze po przerwie, albo po straconych golach, tak jak było w sobotę i w kilku wcześniejszych meczach. Nie ukrywam, że irytuje mnie Czerkas i Lemanek (!). Pierwszy najczęściej spaceruje i z lekka gwiazdorzy (chyba po raz pierwszy zobaczyłam w sobotę w drugiej połowie, że w ogóle potrafi nieźle przyspieszyć), a Lemanek przez niedokładne podania, bezsensowne dryblingi. To nie ten sam Lemanek, co zeszłą wiosną. Mam nadzieję, że to wina złej atmosfery i „taktyki” Szczechowicza. Na wiosnę będzie na pewno lepiej:)
    :sztandar:

    1. Betti – proszę przestań, Lemanek zeszłej wiosny ogrywał ogórki z IV ( pardon: V ligi ). Teraz przed sobą ma też ogórki, tylko lepszego sortu – ot, i przyczyna.

  10. Jaki zachwyt?…Miasto podarowało zwycięstwo,(tak udało się Im) i już aach!! ochhh!!
    Myślę ze jak nie będzie prawdziwego powrotu (czytaj zwycięskego trenera)…to guzik z…
    Czerkas?.. jak zwykle nie dał Polonii zwycięstwa..te jego?….jak było pozamiatane.

Dodaj komentarz