Złe miłego początki?

Wiosna tuż, tuż… Za nami prezentacja nowych zawodników, mecz z Avią i pierwsze objawy „podopingowego” bólu gardła. Po opadnięciu emocji można zastanowić się nad tym co może nas czekać w marcu. 

Sparing z Avią miał w odczuciu większości kibiców pokazać zespół Polonii i uspokoić malkontentów (pozdrawiam Jardelu!), potwierdzić słowa sztabu szkoleniowego, który tak zdecydowania stwierdził, że zimą budowana drużyna (która latem po lekkiej kosmetyce) będzie w stanie rywalizować w III lidze oraz pozwolić fanom odkryć nowych bohaterów zespołu.

Co otrzymaliśmy? Początek był typowo polonijny. Prezentacja z dudniącym głosem nie zachwyciła. Większość ambitnych pytań, prowadzącego przedsięwzięcie, Mateusza Sokołowskiego oraz odpowiedzi piłkarzy była totalnie niezrozumiała dla zgromadzonych na trybunach.

Sam mecz? Rozczarował. Nie ma co się oszukiwać. Towarzyska rywalizacja ze średniakiem III ligi nie zachwyciła. Poloniści grali asekurancko i bez większej chęci. Nie oczekiwałem oczywiście jeżdżenia na tyłkach i ostrego gryzienia trawy, ale smutno się patrzyło na grę naszych orłów gdy piłkarze ze Świdnika, bez najmniejszej „napinki” grali swoje.

Po meczu strona oficjalna cytowała trenera Piotra Dziewickiego, który brał krytykę na siebie i liczył, że kibice zrozumieją jego myśl taktyczną. I tu jest problem, gdyż podoba mi się podejście sztabu do obowiązków, jakich się podjęli, ale z drugiej strony taktycznie w meczu z Avią byliśmy kiepscy.

Możliwe, że odważne stwierdzenie z „Czarnego Wtorku” odnośnie szerokiej ławki było przesadzone? Patrząc na braki kadrowe można tak stwierdzić. Na ławce zabrakło najskuteczniejszego jesienią Michała Strzałkowskiego i najskuteczniejszych zimą Mateusza Glińskiego Marcina Kruczyka oraz znanego z waleczności Mariusza Ujka. W zamian za nich mogliśmy emocjonować się grą pozostałych wzmocnień…

Adeniyi Evra Lekan
Adeniyi Lekan (fot. MJPhoto)

Najjaśniejszymi byli oczywiście nasi czarnoskórzy obrońcy, którzy jeszcze formalnie nie są tacy nasi… Adeniyi Lekan popisał się kilkoma dobrymi podaniami i rajdem w stylu Stanleya Udenkwora, natomiast Tony Uzoma Chukwuemeka  mimo swojej „sękowatości” był pewniejszy w defensywie od Adama Grzybowskiego, który podobnie jak Dawid Klepczyński jeszcze nie wpasował się w „pasiaste” ustawienie „Czarnych Koszul”. Aktywny był Maksymilian Brzosko, który zdecydowanie rozruszał towarzystwo po swojej stronie boiska.

W pomocy przyzwoicie zagrali Adrian Ligienza Dominik Lemanek. Ten pierwszy ma pomysł na grę i zdecydowanie lepiej będzie wyglądał, gdy będzie wspomagany przez walecznego Piotra Tyburskiego, który na pozycji defensywnego pomocnika nie ma w tej chwili godnego rywala. Mimo sympatii do Aleksandra Foglera i szacunku do Wojciecha Antczaka, to jednak nie ten sam poziom i lepiej by było gdyby nasz kapitan nadal zbierał dobre noty na środku obrony, a Antczak stanowił alternatywę dla wspomnianego Ligienzy.

Lemanek miał przebłyski i gdyby nie szczęśliwa bramka z 71 minuty jego występ nie byłby na pewno aż tak pozytywny. Były piłkarz Mławianki ma potencjał i na pewno oczekiwania wobec niego są spore.

Masywnie zbudowany Mateusz Sołtys nie przekonał mnie na boku pomocy (cofniętym napadzie) podobnie jak Piotr Augustyniak, który (chyba tylko dla fanu) zagrał na szpicy. Sołtys przegrywał pojedynki z niższymi od siebie rywalami, natomiast były obrońca Buga Wyszków nie okazał się drugim Adrianem Frączakiem. Jak na wysuniętego napastnika za bardzo przypominał mi Macieja Żurawskiego z Euro 2008. Za często cofał się do środka, a za mało stwarzał zagrożenia pod bramką Avii…

 Jak to jest w końcu z tą Polonią? Ocenić jej najwyżej nie można. W gruncie rzeczy oceniać się nie powinno. Według sztabu sparing z Avią nie miał być odpowiedzią i przedstawieniem zespołu „Czarnych Koszul”, który ma pojechać po zwycięstwo w meczu z Bugiem. Usprawiedliwienie powyższe wspominam, bo podczas wizyty podczas „Czarnego Wtorku” trenerzy zasygnalizowali je kilka razy.

Mimo chęci ostrego przejechania się po tym meczu należy pamiętać, że – primo to tylko sparing i secundo drugi garnitur Dziewickiego może być gorszej jakości niż ten, który zaprezentowany zostanie za niecałe dwa tygodnie.

Jak to mówią złe miłego początki! Czekamy i wierzymy!

Author: Kwikster

Barwy moro, ciemny kaptur, Kwik to dziwny bywa stwór, o swej Polonii marzy dzień i noc i w Gwiezdnych Wojen wierzy moc [wierszyk z czasów ogólniaka... niezmiennie na czasie ;)]

10 thoughts on “Złe miłego początki?

  1. Nic (prawie) dodać, nic ująć. Dodałbym, że nasi obaj bramkarze zasłużyli na pochwały. A co do strojów to chyba już nikt nie żyje z tych co na żywo oglądali grę Polonii w takich pasiakach. Numery są nieczytelne. I nie ma jak to czarne koszule, białe spodenki i czerwone getry. Ale może się czepiam.

  2. Zgadzam się z kolegą Yankiem, również uważam, że Polonia powinna grać w czarnych koszulkach i białych spodenkach. Biało czarne pasy powinny pozostać tradycyjnym zestawem wyjazdowym jeśli czarne barwy byłyby zbyt podobne do barw gospodarzy. Tu moja sugestia na nowy sezon, żeby były to rzeczywiście całe czarne koszule tylko z delikatnymi ozdobnikami białymi lub czerwonymi typy lampasy na rękawach, kołnierzyki, mankiety, itp. Koszulki z tego sezonu po umieszczeniu na nich reklam i nazwisk piłkarzy moim zdaniem nie są wzorem gracji i dostojeństwa. Myślę, że dla Polonii powinna być przygotowana indywidualna oferta, a nie (chyba się nie mylę) odpłatnie produkt z katalogu.

  3. Dokładnie, gra naszych nie zachwyciła… Oczywiście, jak na czwartą ligę, to był dobry mecz. Ale chyba nie takie były nasze oczekiwania, które wzrosły jeszcze bardziej po wypowiedziach sztabu. Najbardziej wg mnie rzucała się w oczy niecelność podań, straty (większość górnych piłek) i chyba jednak nie było takiej walki jak jesienią (brakuje NAZARA!). Rozumiem, sparing, niedopuszczanie do kontuzji… Ale sam fakt, że w pierwszej połowie nie mieliśmy (chyba) żadnego rzutu rożnego mówi sam za siebie. Obaj Nigeryjczycy naprawdę solidnie się prezentują (rozumiem, że kontrakty już dopięte skoro grali?!). No nic, zobaczymy jak będzie w meczu o punkty.
    :sztandar:

  4. Jasne. Nie było walki = brakuje Nazara. Bo Nazar by nie słuchał trenera i walczył – i się narażał na kontuzję w przedsezonowym sparingu…
    Rozliczmy ich po sezonie, co? A kto niecierpliwy, to po meczu w Wyszkowie.

  5. Po prostu uważam, że są piłkarze, którzy wnoszą pozytywną energię w czasie meczu i są siłą napędową dla innych, mogą w kiepskim momencie porwać drużynę do zrywu. I takim piłkarzem jest wg mnie Nazar.

Dodaj komentarz