Wreszcie się zaczyna

Oj, stęskniliśmy się za tą piłką kopaną na Konwiktorskiej. Długa przerwa zimowa, mimo że zimy było bardzo malutko, ciągle do końca nie wyjaśniona sytuacja klubu (no, teraz wiemy, że idzie ku lepszemu!), przemeblowanie kadrowe, czasami wręcz rewolucyjne. Wszystko to, w tym prezentacja drużyny, sprawiło, że na mecz z Avią czekaliśmy z wielką niecierpliwością. 

Zaczęło się od prezentacji. Mieliśmy szansę obejrzeć wszystkich naszych graczy, także tych jeszcze bez podpisanych umów. Nowe, choć czasem znane, twarze – nowe numery. Musimy się ich nauczyć i zapamiętać. Prezentacja fajnie zrobiona przez Matiego, z małą uwagę na słabą czytelność wypowiedzi (dudnienie).

A później był sam mecz.

Patrząc na wyjściowy skład zastanawialiśmy się w gronie redakcyjnym czy będziemy mieli do czynienia z dwoma odsłonami dwóch jedenastek, bo na boisku brakowało nam sporo nazwisk, takich, które wydawały się oczywiste. Mam tu na myśli między innymi Mariusza Ujka, Michała Strzałkowskiego czy też Mateusza Glińskiego. Ten ostatni sam wyjaśnił, że czuje się niezdrowy i dziś na boisko nie wyjdzie, reszta…? Dziwiło nas też wystawienie na szpicy ataku Piotra Augustyniaka, znanego raczej jako obrońca lub co najwyżej, defensywny pomocnik.

Zainteresowanie wzbudzała także biegająca po linii z chorągiewką długowłosa blondynka (praca wykonana bez zastrzeżeń).

Mecz. Bardzo wyrównany, rzekłbym, że w pierwszej połowie z naszą przewagą, a drugiej raczej z przewagą gości, przynajmniej do momentu zdobycia przez naszych wyrównania.

Chłopcy starali się, jednak nie wszystko wychodziło tak, jak mogliśmy oczekiwać.

Odnoszę wrażenie, że drużynie lekko brakowało świeżości, gracze pokazywali szybkość (niestety nie wszyscy), ale mieli spóźnione starty do piłki – w tym elemencie goście byli nieco szybsi, co pozwalało im wyprowadzić kilka groźnych akcji. Przesadnie jednak nam nie zagrażali.

Ogólnie mam po tym meczu nieco mieszane odczucia. Z jednej strony dobra walka, próby nieszablonowych zagrań, przy dość starannej obronie, z drugiej łatwe straty, brak wykończenia zawiązywanych akcji, dużo niecelnych, nieprzemyślanych podań, nieskuteczność i błędy w defensywie. Przy bramce dla gości nasi defensorzy sprawiali wrażenie, że w komplecie wrośli w glebę, na stojąco dali się okiwać i biedny Paweł Błesznowski mógł tylko odprowadzić piłkę wzrokiem, co spowodowało rzucony przez kogoś komentarz, że czerpie wzory z najlepszych w ekstraklasie, bo z samego „Przyrosia”. Złośliwość!

Nie wiem dlaczego wcześnie zszedł z boiska Wojtek Antczak, którego w pomocy zastąpił, przynajmniej sądząc po ustawieniu na placu gry, nasz kapitan, Olek Fogler. To nie dało pożądanego efektu – Olek nie błyszczał raczej w konstrukcji gry, za to mocno osłabiona została obrona. Gra tej formacji poprawiła się zdecydowanie w drugiej połowie po wejściu naszych dwóch graczy importowych, czyli Tonego Uzomy i Adenyi Lekana (czy aby dobrze odmieniam jego imię i nazwisko?). Ci dwaj gracze mocno zniechęcili do gry zawodników drużyny przyjezdnej swoją bardzo solidną postawą. Wydaje się, że warto by ich mieć u nas w klubie.

Co do liderów pomocy, tych nowych, czyli Dominika Lemanka i Adriana Ligenzy, to sprawa też nie jest jednoznaczna. Adrian miał zdecydowanie lepszą pierwszą połowę, a w drugiej był mało widoczny, Dominik miał kilka naprawdę ładnych akcji i strzelił bramkę (dość szczęśliwie), ale notował też sporo prostych strat i nieprzemyślanych akcji. Trochę jestem rozczarowany, koledzy zresztą też, postawą Mateusza Sołtysa. Tego meczu, naszym zdaniem, nie może zaliczyć do specjalnych sukcesów. Mało zwrotny, mało wyrazisty, niezbyt produktywny. Może był speszony grą przed w miarę pełną trybuną? Miał takie ładne recenzje za poprzednie gry.

No i wspomniany wcześniej Augustyniak. Sorry, ale nie rozumiemy pomysłu na ustawienie go jako żądełka z przodu ataku. Odnosiliśmy wrażenie, że on nie ma predyspozycji do gry na tej pozycji, a chłopak naprawdę dużo pracował i robił co mógł. Chyba go tam szkoda, bo z pewnością świetnie by wypadał jako defmid. Owszem ma doskonałe warunki fizyczne i widać, że na boisku wie o co chodzi, ale przy systemie gry z jednym napastnikiem jest naszym zdaniem za mało zwrotny i jednak nieco za wolny, choć miał jedną akcję w pierwszej połowie, gdzie nie dał się przegonić obrońcy i oddał groźny strzał, niestety minimalnie niecelny. Myślimy jednak, że na tej pozycji zarówno Michał, jak i Mariusz, powinni być groźniejsi i skuteczniejsi.

Jeden z kolegów stwierdził, że ten mecz mógł być swoistą ściemą dla naszych ligowych przeciwników, bo gra nie była taką, na jaką ostrzyliśmy sobie apetyty. Ja jednak naszych sztabowców o taki machiawelizm nie podejrzewam. Myślę, że możemy spokojnie oczekiwać na rozpoczęcie rozgrywek, trzeba jeszcze potrenować zgranie formacji, no i złapać trochę świeżości, tego zrywu do piłki i szybkości, bo dziś nie do końca było z tym na piątkę.

Gdybym miał coś Piotrowi Dziewickiemu i Emilowi Kotowi doradzać, to przede wszystkim przemyślał bym pozycję Piotrka Augustyniaka i finalną konfigurację linii obrony. I może jeszcze lekkie uproszczenie gry, bo nie zapominajmy, że przeciwnikami nie będą wirtuozi techniki, a dziś niektóre akcje były niepotrzebnie komplikowane.

Po dzisiejszym meczu moja jedenastka wyglądałaby następująco:

  • bramka -…. obaj są dobrzy, decyzja trenera Chańskiego
  • obrona – Lekan, Fogler, drugi stoper ? – znowu trenerzy, chyba Max Brzoska
  • pomoc – Augustyniak, Ligienza, a wyżej Lemanek, Gliński i…no właśnie ?
  • w ataku zdecydowanie Strzałkowski lub Ujek, a jest przecież jeszcze Marcin Kruczyk.

Sztab ma jeszcze dwa tygodnie, skład w zasadzie sformowany i spokojnie sobie ułożą te ostatnie wątpliwości. Drużyna pokaże prawdziwą siłę w konfrontacjach o punkty i w autentycznie pierwszym wyborze w konkretnych meczach. Dziś głowy… ani „podrobów” nie urywało.

Author: trickywoo

8 thoughts on “Wreszcie się zaczyna

  1. Na sport.pl wytłumaczył Dziewicki sprawę Augystyniaka. Uważa go za bardzo solidnego zawodnika, który potrafi grać na wielu pozycjach i chciał zobaczyć jak poradzi sobie na szpicy. Na ustawienie go tam mają też wpływ urazy Ujka i Kruczyka (dziwne, że nie ma mowy o Strzałkowskim)

Dodaj komentarz