Kokoszka: Szatnia Polonii była najbardziej zjednoczona

Portal „Weszło” postanowił przypomnieć kibicom sylwetkę byłego reprezentanta Polski i obrońcy „Czarnych Koszul” Adama Kokoszki, który przy Konwiktorskiej 6 spędził ponad dwa lata a obecnie kontynuuje karierę w trzecioligowej Unii Tarnów.

Adam Kokoszka

Kokoszka latem 2008 roku opuścił Wisłę Kraków i przeniósł się do Włoskiej Empoli, która występowała w Serie B. Po niespełna trzech latach spędzonych w Toskanii wrócił do Polski a konkretnie do Warszawskiej Polonii – W ostatniej rundzie rozegrałem tylko jeden mecz. Były opcje pozostania w Serie B w innych klubach. Projekt, który tworzył się w Polonii Warszawa, wyglądał jednak bardzo ciekawie i dałem się skusić. Mimo wszystko miło było wrócić do kraju. Niektórzy być może wolą trzymać się zagranicy, ja uznałem, że Polonia będzie ciekawszym wariantem niż pozostanie w Serie B – argumentuje swój powrót z Włoch do kraju Kokoszka.

34-letni zawodnik przyznaje, że lata spędzone w Polonii były zdecydowanie najbarwniejsze w jego dotychczasowej karierze – Wspomnienia są do dzisiaj. Najwyżej zajęliśmy szóste miejsce w lidze, oczekiwania były większe. Potem zaczęły się przeboje z nowym właścicielem, wielomiesięczne zaległości i każdy wie, jak to się skończyło. Drużynę mieliśmy bardzo dobrą, imponujące nazwiska. Brakowało trochę więcej piłki w piłce, wszystko toczyło się wokół prezesa Józefa Wojciechowskiego. Znów mogłem popracować z zagranicznym trenerem. Theo Bos raczej niczym mnie nie zaskoczył, bo znałem szkołę holenderską po reprezentacji Leo Beenhakkera, ale dla niektórych była to większa nowość. Była to zresztą bardzo krótka współpraca, zdążyłem rozegrać u niego jeden mecz. Po porażce z Zagłębiem Lubin prezes zwolnił go w mediach, on dowiedział się później.

Kokoszka zapewnia, że osobiście nigdy nie podpadł ówczesnemu prezesowi „Czarnych Koszul” lecz niejednokrotnie po słabym spotkaniu Wojciechowski publicznie krytykował całą defensywę Polonii. – Jeśli traciliśmy gole, cała obrona znajdowała się na cenzurowanym. Cóż, prezes był postacią barwną, ale zero-jedynkową. Jeśli ktoś całe swoje zawodowe życie spędził w biznesie, to potem wydaje mu się, że w sporcie będzie podobnie. A jak wiadomo, nie jest, tutaj liczba zmiennych i trudnych do przewidzenia czynników jest znacznie większa. Nie wszystko da się przeliczyć i zaplanować. To chyba generalnie problem ludzi biznesu, którzy próbują coś zdziałać w piłce.

Latem 2012 roku Wojciechowski sprzedał klub Ireneuszowi Królowi, który okazał się grabarzem „Czarnych Koszul”. Trenerem klubu został Piotr Stokowiec, który mimo wielu problemów tworzonych przez Króla, głównie natury finansowej, zakończył rundę jesienną na trzecim miejscu – W Polonii była najbardziej zjednoczona szatnia. Trenerem był Piotr Stokowiec, który dbał o atmosferę. Nieprzypadkowy jest pogląd, że w biednych klubach drużyna potrafi być bardziej zjednoczona, co może się przełożyć na wyniki. W Polonii mieliśmy je dobre – jak na sytuację klubu – przyznaje Kokoszka.

Zimą 2013 roku Kokosza przeniósł się do Śląska Wrocław. Głównym powodem opuszczenia Polonii były narastające zaległości finansowe wobec piłkarzy – To był chyba ostatni dzień zimowego okienka. Ja poszedłem do Śląska, a Tomek Jodłowiec do Legii. We Wrocławiu jego odejście wywołało spore zamieszanie, ale dzięki temu zrobiło się miejsce w kadrze. Wszyscy mogliśmy już wtedy zakładać, że wydarzenia w Polonii potoczą się w złą stronę. Jeśli ktoś kolejny raz składał obietnice bez pokrycia, to trudno się łudzić. Obojętnie, w jakiej znajdujesz się sytuacji, zawsze oczekujesz wywiązywania się z umowy. Najgorsze były nawet nie same opóźnienia, a kolejne deklaracje, z których nic się nie sprawdzało. Każdy pracownik w każdej branży w takich okolicznościach by się frustrował – wspomina były zawodnik „Czarnych Koszul”.

źródło: własne / weszło

Author: Robe6

Dodaj komentarz