Dwie połowy, dwa oblicza meczu

No to się doczekaliśmy! Nie udało się już nikomu przeciągnąć rozpoczęcia rundy wiosennej. W związku z przesunięciem pierwszej kolejki na kwiecień, tradycyjnie na starcie na drodze stanęła nam Warta Sieradz. A z nimi, jak dotąd, wygrywać się na starcie nie udawało.

Dziś miało być inaczej, bo my poważnie myślimy o samych wygranych i awansie. Wyjściowy skład to: Mateusz Tobjasz – Marcin Bochenek,Donatas Nakrošius, Daniel Choroś, Grzegorz Wojdyga – Rafał Kosiec, Piotr Kosiorowski, Mariusz Marczak, Marcin Kluska – Krystian Pieczara, Bartosz Wiśniewski. Czyli w sumie pełna moc, no ewentualnie może mógł być jeszcze Piotr Augustyniak.

Grzegorz Wojdyga
Grzegorz Wojdyga

Na początku gra była mocno wyrównana, z leciutką przewagą Polonii. Pierwsze emocje wzbudził chyba sędzia spotkania, pan Łukasz Trawiński, gwiżdżący dosyć nerwowo, czasem zupełnie niepotrzebnie, natomiast rygorystycznie przeciwko Polonii. Ten mecz nie był ostry ani brutalny i 4 żółte kartki dla naszych graczy, to chyba lekka przesada. Chyba, że powodem były wypowiedzi piłkarzy, a tego z góry trybun nie było słychać. Przewaga Polonii zaczęła się zaznaczać około 30 minuty. Grę ciągnęli głównie Grzesio i Wiśnia. Ten drugi miał kilka inteligentnych zagrań, po których naszym napastnikom brakowało autentycznie centymetrów do wykończenia celnym strzałem. Goście rewanżowali się w zasadzie tylko pomiędzy 37, a 38 minutą, kiedy oddali groźny strzał z dystansu obroniony przez Tobiego. Po pierwszej połówce pozostał więc niedosyt, a ludzie, z którymi rozmawiałem pytali o tę zapowiadaną poprawę jakości gry.

No to żeśmy się doczekali! Druga połowa to już było to. Nasi natarli od samego początku. Na bramkę Warty sunął atak za atakiem, zrównoważyła się także gra na obu skrzydłach. Goście ratowali się przeważnie wykopami na róg. I wreszcie po jednym z takich rzutów rożnych, piłka spadła poza polem karnym pod nogi Kosiora, a nasz kapitan świetnym strzałem umieścił ja w „okienku” bramki Sieradza. Kolejną naprawdę dobrą okazję miał w 58 minucie Pieczi. Dostał piłkę na tacy od Bochna w polu karnym i sam nie wiem jak udało mu się nie trafić do bramki. W 67 minucie już nie spudłował, choć bramki nie zdobył. Świetnie wyszedł sam na sam na bramkarza, przelobował go, lecz piłkę rozpaczliwie wybił z linii bramkowej ręką obrońca Warty. Czerwona kartka i karny. Wiśnia spokojnie na 2:0.

Mariusz Wierzbowski
Mariusz Wierzbowski (fot. Luk)

Od 70 minuty zaczęły się zmiany, ale obraz gry nie uległ zmianie. Najpierw za bardzo dobrego Rafała pojawił się August, a chwile później wolny z około 40 metra zamienił na bramkę strzałem głową Chory. Kolejno na boisku pojawiali się Mariusz Wierzbowski, Mateusz Małek oraz w końcówce Mateusz Jaroszewski. W 78 minucie byliśmy świadkami znakomitej akcji Małego zakończonej wrzutka w pole karne do Kluski. Bramkarz obronił, ale bramki i tak by nie było bo liniowy pokazał spalonego (?). Minutę później Warta miała ostry kocioł u siebie w polu karnym, ale się uratowała. W 81 została dobita. Znowu róg, znowu bezlitosny dziś egzekutor stałych fragmentów Manolo I Klucha strzelił pewnie po centrze na drugą stronę pola karnego.

Napór Polonii trwał do końca, jednak więcej już nie wpadło. Bratek był rozczarowany, bo obstawiał dziś 5:0, a tu tylko (!) 4. Ok, żarty na bok – druga połowa to było coś, co chcieli byśmy oglądać na stałe. Ważne podkreślenia jest strzelenie WSZYSTKICH bramek po stałych fragmentach gry. A to była wszak nasza pieta Achillesowa.

Nasz dobry humor jeszcze się poprawił po komunikacie o wynikach innych spotkań – wszyscy groźni rywale potracili punkty. W tym Sokół z ostatnią w tabeli Pilicą. Jutro jeszcze Lechia – ŁKS.

Powiem uczciwie – jeśli będziemy grać tak jak w II części gry, to wcale bym kompletu punktów nie wykluczał.

To trochę ocen indywidualnych:

  • Tobi – zrobił co należało. Dużo roboty nie miał, ale wszystko co leciało w jego stronę spokojnie wyłapał, w tym jeden mocny (chyba jedyny groźny) strzał z pierwszej połowy.
  • Grzesio – niezwykle aktywny, zwłaszcza w I części. Głównie on grał. Szkoda tylko, że mała skuteczność dośrodkowań. Ale ogólnie ok.
  • Chory – lubi pobiec do przodu. Zawsze się gdzieś tam zaczai i strzeli. Dziś też. Zarzuty to znowu sytuacja z wspomnianych minut 37-38, kiedy miał kiepska interwencję i cieszmy się, że bez konsekwencji.
  • Donek – robił swoje, choć w oczy się zbytnio nie rzucał, ani na plus, ani na minus.
  • Bochen – w I połowie jego skrzydło nie grało nic. To jego wina? Raczej nic tam nie leciało. W II połowie wziął na siebie dużo więcej. Teraz on ciągnął grę. Super rajd w 85 minucie i dobre dośrodkowanie, szkoda, że zatrzymane przez obrońców.
  • Rafał – dla mnie dziś po prostu świetny! Grał tylko 60 minut, ale chyba nic w tym czasie nie zepsuł, a wyłapywał wszystkie akcje idące w kierunku naszej bramki. Proszę o więcej takiej gry.
  • Kosior – wow, ale dziś biegał! Piotrka trochę krytykowano po jesieni. Teraz to nieaktualne. Już w meczach kontrolnych było widać radykalnie lepszą jakość jego gry i dziś to zaangażowanie, dynamika i szybkość były wyraźne. Piękna bramka. Mankament to może zbytnia zadziorność – trochę się nawet obawialiśmy czy sędzia, chętny w dawaniu kartek, nie wlepi mu drugiego żółtka.
  • Manolo – trochę słabszy w polu od kolegów. Rekompensata? Asysty przy trzech bramkach! Wystarczy.
  • Marcin – na tle kolegów słabszy. Jakby nie do końca zdecydowany w kilku sytuacjach. Zakończył jednak ładną bramką, co go rozgrzesza.
  • Pieczi – lubię oglądać jego grę, dziś też. Walczył jak zwykle, ale szczęście go dziś omijało i nic sobie na koncie bramkowym nie dopisał. Szkoda tej sytuacji, po której był karny, choć ona z pewnością była rozstrzygająca o całości meczu.
  • Wiśnia – zanosi się, że będzie naszą gwiazdą. Bardzo przemyślana i inteligentna gra. Świetny przegląd pola, doskonałe, zaskakujące podania tam gdzie trzeba. Duże brawa za dziś.

Zmiennicy:

  • August i trzej panowie M. August nie miał jak się wykazać, bo Warta już nie istniała w ataku. Z przodu akurat to nie on główkował przy trzeciej bramce. Nie dostrzegłem żeby coś spaprał, więc zrobił swoje. Jarosz wszedł w samej końcówce, więc trudno go oceniać. Natomiast Wierzba i Mały to wielkie oklaski, panowie! Zmieniali nie byle kogo, bo Kosiora i Wiśnię, a uczciwie to poziom gry się nie obniżył. Obaj zagrali kilka super akcji. Można na nich liczyć!

Jak widać bardzom dziś łaskawy. Po samej pierwszej połowie tak słodko by nie było, jednak druga pozwoliła o tej pierwszej zapomnieć. Czekam niecierpliwie na następne gry, chcąc oglądać to, co było od minuty nr 30.

Sędziemu darowane, bo niczego nie wypaczył, ale zachwytu mojego nie wzbudził. Masowe łapanie kartek to zdecydowanie rzecz, którą powinniśmy jakoś ograniczyć.

A ponieważ nigdy nie jest tak, że lepiej być nie może, to niestety Pasy oberwały w końcówce od naszych miejscowych antagonistów.

Author: trickywoo

1 thought on “Dwie połowy, dwa oblicza meczu

  1. Po pierwsze gratulacje dla chłopaków, super mecz, jeszcze lepszy wynik. Większość ocen mogę tylko powtórzyć, tak więc Kosior super, jego gra zdecydowanie nadaje ton całej drużynie, taki stempel. Do tego Wiśniewski od razu widać ze ogromne wzmocnienie, cała reszta tak jak powiedziałes Tricky 🙂 A Manolo który w pierwszym meczu wyrównał najlepszy wynik asyst z poprzedniej rundy to też niezła historia. Oby tak dalej!

Dodaj komentarz