Znacie mema dotyczącego wieku dorastania u faceta? Zgodnie z nim pierwsze 40 lat dzieciństwa dla faceta jest zawsze najtrudniejsze. W moim przypadku ten czas zmian zbliża się coraz bardziej. Dostrzegam go coraz bardziej i widząc to, coraz częściej popadam w melancholijną zadumę dotyczącą przybytku, do którego zaglądacie już od prawie 20 lat…
W czasie tych blisko 20 lat na łamach portalu DumaStolicy.pl mogliśmy zrealizować praktycznie wszystkie możliwe formaty. Poza główną działalnością niusową, przygotowywaliśmy dla Was: galerie zdjęć, felietony, statystyki, wywiady. Mieliśmy swoją pdf-ową gazetkę, a nawet zalążek quasi tv, która prezentowała materiały wideo. To jak wiele udało się amatorsko zrealizować, jest bardzo budujące. O tym, że było to coś dużego, świadczyło to, że cytowały nas media ogólnopolskie, a ja wraz z fantastycznymi ludźmi, którzy popełniali te materiały, czuliśmy się dumni. Fajnie jest robić coś dla kogoś i dodatkowo realizować tego wspólnego bzika. W sumie nasza marka była rozpoznawalna i opiniotwórcza. O tym, że nasz głos był ważny, świadczyły często trudne rozmowy z włodarzami Polonii, które potwierdzały, że nasz punkt widzenia wpływał na rzeczywistość i postrzeganie „Czarnych Koszul”.
W ostatnich latach zbudowaliśmy dobry i sprawdzony zespół redakcyjny, który jednak wraz z upływem czasu stał się coraz dojrzalszy. Proza życia bywa w takich momentach bardzo bezlitosna. Życie eliminowało autorów… a na koniec dopadło i mnie. Niestety czasu jest coraz mniej, doba nie jest z gumy, a natłok myśli o przyszłości i coraz bardziej dorosłych zobowiązaniach oraz coraz częstsze obawy przed tym czy kolejny sezon nie będzie tym ostatnim nasiliły się wraz z nowym rokiem. W uszach często brzmiała mi piosenka Perfectu ze znamiennym tekstem: Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść niepokonanym.
Z racji tego, że DS jest moim najdłuższym projektem i najstarszym dziełem (takim już dorosłym dzieciaczkiem), to decyzja o możliwym zamknięciu portalu jest szalenie trudna i mega przerażająca. Coraz mniej czasu, który mógłbym na nią poświęcać kosztem ważniejszych, z czysto prozaicznego punktu widzenia, aktywności zrodziła zasadne pytanie „Czy to ten moment?”. Czy warto zejść ze sceny w dobrej kondycji, gdy myślicie o DS pozytywnie? Gdy portal nie wymiera, a jest jeszcze akuratny…
Musicie wiedzieć (bo nie wszyscy to zapewne pamiętają) – nie jest już jak kiedyś, że zaczynam dzień od sprawdzania, co w trawie piszczy, czy coś nowego ciekawego pojawia się i mogę to przekuć na jakąś notkę prasową, artykuł lub felieton. Teraz częściej siedzę nad życiem zawodowym, które także momentami stoi w coraz większej kolizji w momentach pojawiania się istotnych wiadomości. Trudno jest mi wykonywać zawód adwokata i w momentach, gdy pojawi się jakaś nowinka, odstąpić od czynności zawodowych dla strony…
Losy moje i kolegów przygotowujących dla Was bardzo dobre treści wskazują, że nasz czas powoli przemija. Od jakiegoś czasu nie ścigamy się na szybkość informacji i raczej jesteśmy skarbnicą wiedzy niż czymś, co wyprzedza innych. Rozwój internetu, platform społecznościowych i innych formatów wypycha nas do lamusa. Trudno jest się z tym pogodzić… Szczególnie, że nasza „obrona Częstochowy” trwa w tym zestawie ludzkim już naprawdę długo.
Miło było, bo wiem, że dla sporej grupy efekt tej pracy był czymś istotnym. Często zaczepialiście mnie czy chłopaków z redakcji na dziedzińcu klubowym, czy Saharze, i opowiadaliście o swoich odczuciach. To, że dla części z Was stanowimy home page Waszych przeglądarek, czy że zdjęcia naszych fotografów często były Waszymi tapetami, czyni tą zabawę naprawdę satysfakcjonującą. (…)
***
Na tym kończył się mój szkic, który miał być swoistym spięciem w klamrę działalności portalu. Jak dobrze wiecie, wraz z kolegami podjęliśmy decyzję, żeby spróbować działać jeszcze jeden rok. Mimo tego że pierwotny tekst informacji o zamknięciu portalu nie ujrzał światła dziennego, szkoda byłoby mi go odłożyć do szuflady. Wrzucam go tu, przynajmniej w tym fragmencie. Robię to troszkę z powodu wrodzonej chęci do unikania marnotrawstwa, a trochę z uwagi na miłe słowa Piterra, który zadzwonił do mnie kilkanaście dni po opublikowaniu posta o tym, że DS jeszcze chwilę będzie nadawać.
Przy okazji tej rozmowy uświadomiłem sobie, że z Piotrem znam się od 11 listopada 2001 roku, kiedy to jeszcze nie myślałem o portalu*. Trochę jednak chłopakom z Polonii ‘Ole mogę zawdzięczać. Dzięki temu, że utrzymali moje zainteresowanie „Czarnymi Koszulami” na tyle długo, że w końcu po odważnym wyzwaniu rzuconym mi podczas jednego z letnich ognisk w Pilźnie, poczułem się w obowiązku stworzyć stronę, której wagi nie byłem w stanie przewidzieć.
W czasie trwania działalności strony trafiłem na sporą grupę fantastycznych freaków, którzy odcisnęli swoje piętno na DS. Dzięki temu strona nabrała kolorytu, pikanterii i generalnie swojej mocy. Nie sposób wymienić wszystkich, bo było ich naprawdę sporo, ale cieszę się z każdego, kto stanął na mojej drodze.
I tu dochodzimy do problemu, który dławi zarówno DS, jak i te łamy, czyli brak dopływu świeżej krwi. Napiszę krótko, bo przede mną jeszcze kilka pism do napisania i przewijak do skręcenia. Jeśli kochacie Polonię i chcecie się wykazać, to nie lękajcie się. Sam pamiętam pierwsze wywiady, jeszcze z trenerami i zawodnikami mojego Rzemieślnika. Szczególnie ten z trenerem Jackiem Klisiewiczem, gdzie zapomniałem następnego pytania, które chciałem mu zadać i wykazał do mnie mnóstwo cierpliwości, bo czekał, aż sobie przypomnę przez jakieś 2 minuty. Rozmowa wyszła super, nawet obarczona taką wtopą.
Taka aktywność to naprawdę super przygoda i fajna zabawa. Pewne automatyzmy wskakują dość szybko, a sprawa wciąga… Rzecz jasna jest prościej, gdy nie macie zobowiązań i czas wolny (mnie w tym, ostatnim, szalonym okresie napisanie tych kilku słów zajęło ponad tydzień!). Niemniej polecam. To naprawdę ciekawa przygoda, którą warto przeżyć.
Liczę, że nasza polonijna społeczność nadal będzie miała swoje miejsca do wymiany przemyśleń i głos. Jesteśmy na tyle oryginalni, że warto nie dać temu umrzeć. Bądźmy nadal kibicami, którzy mają coś do powiedzenia i którzy umieją się tym swoim hobby dzielić z innymi polonistami!