Co się polepszy, to się popieprzy…

Co tu powiedzieć? Jak wyrazić nasze ogromne nadzieje zwieńczone tak potężnym rozczarowaniem? Zwłaszcza ów trzeci gol kolegi Tortiego wprawił mnie w lekką depresję: toż to było jak na treningu, a może i nawet na podwórku – sam kiedyś strzelałem takie gole na poziomie epickich bojów z chłopakami z sąsiedniej klatki w bloku… A tutaj facet robi to na poziomie zaplecza ekstraklasy: w podwórkowym stylu objeżdża obronę, bramkarza i pakuje bramę piętą… Szok i niedowierzanie… 

Krzysztof Koton

Z czego się wzięła ta dziwna porażka u siebie z ekipą z dna tabeli? Zlekceważenie walecznego przeciwnika? Czy może coś więcej…?

Cóż… Nawet w trakcie tych dobrych, wygranych (lub zremisowanych na wyjeździe) meczów co jakiś czas miałem wrażenie, że nasza drużyna gra zbyt nierówno, żeby marzyć o ekstraklasie… Ale zaraz potem (albo przedtem, zależy gdzie i kiedy) nadchodził jakiś fantastyczny zryw, „Zjawka” strzelał – i człowiek sobie myślał: no nie, jednak nasi są mocni, mają może przestoje, ale finalnie wynik (na ogół) się zgadza.

Tym niemniej zawsze z tyłu głowy zostawało takie myślątko: czy my czasem nie gramy już teraz na 100 procent możliwości? I na ile meczów wystarczy jeszcze pary do zwycięstw i zwycięskich remisów? Ale dobra, kombinowałem, mocni rywale już wszak za nami, teraz tylko pełny gaz na ostatniej prostej, pokonać stalowowolskich słabiaków i tych, dla których sezon w zasadzie się już skończył (Rzeszów, Ruch, ŁKS) – i pole position przed barażami jest realne. I wtedy nadeszła długa majówka – i gong od Stali Stalowa Wola…

Co dalej? Czy był to tylko wypadek przy pracy, czy może rysuje się jakiś nowy, nieprzyjemny „trynd”? Przekonamy się już w sobotę, gramy wszak w naszym ulubionym Rzeszowie, z ulubionym przeciwnikiem, któremu (znowu!) chyba na niczym nie zależy. Będą zatem trzy punkty? A może jednak to by było na tyle, jeśli idzie o sukcesy w tym – jakże przecież udanym! – sezonie?

Mam nadzieję, że obowiązuje opcja nr 1, ale takiej mega pewności to już nie mam…

Doman Nowakowski

Author: Kwikster

Barwy moro, ciemny kaptur, Kwik to dziwny bywa stwór, o swej Polonii marzy dzień i noc i w Gwiezdnych Wojen wierzy moc [wierszyk z czasów ogólniaka... niezmiennie na czasie ;)]

1 thought on “Co się polepszy, to się popieprzy…

Dodaj komentarz