Wojdyga o problemach finansowych i szansach na lepsze jutro

W oczekiwaniu na finalizację zmian właścicielskich w Polonii przedstawiamy wywiad Grzegorza Wojdygi, który pojawił się na portalu TVP Sport. Dowiedzieliśmy się z niego o trudach ostatniego czasu i o nadziejach na lepsze jutro…

Grzegorz Wojdyga, Mateusz Tobjasz

Kapitan „Czarnych Koszul” zaznaczył, że w klubie czekają na zrzeczenie się akcji przez Stowarzyszenie Klubu Sportowego Polonia Warszawa. Według „Wojdiego” wtedy pan Grégoire Nitot przeleje na konto klubu pół miliona złotych, a później może dołożyć jeszcze milion. Sprawa powinna rozegrać się dzisiaj.

Obrońca opowiedział także jaka była geneza długów. – Problemy finansowe zaczęły się w 2017 roku, gdy spadliśmy z II ligi. Wtedy wszystko stopniowo zaczynało narastać. Płynności w wypłacaniu pensji nie było, regularnie zdarzały się opóźnienia. Szkoda, bo po spadku wszystko funkcjonowało dobrze – po pierwszej rundzie kolejnego sezonu byliśmy wiceliderem III ligi i byliśmy na drodze do awansu. Kłopoty z finansami sprawiały jednak, że z zespołu ciągle odchodzili ważni zawodnicy. Trudno było ich zastąpić – powiedział i dodał, że problemy Polonii były procesem, który w opinii piłkarzy miał potrwać tylko chwilę. Jako wyjaśnienie podaje, że szansą „Czarnych Koszul” była przebudowa stadionu, która miała przyciągnąć nowych sponsorów.

Dodatkowym problemem było to, że właściciele klubu w pewnym momencie wycofali się z dokładania pieniędzy do funkcjonowania Polonii. Przy braku dużego sponsora zaczynało wyglądać źle. Piłkarze ciągle dostawali informacje, że zaraz będzie dobrze i zaległości zostaną uregulowane. Wreszcie jednak straciliśmy wiarę – relacjonuje Wojdyga. Suma zaległości sięga pół miliona złotych wobec zawodników i sztabu szkoleniowego, a to tylko długi pionu sportowego.

Kapitanem „Czarnych Koszul” interesowało się kilka klubów. – Miałem sporo propozycji. Najpierw nie chciałem o tym słyszeć, ale przyszła chwila, w której zacząłem poważnie to rozważać. Pewnego dnia porozmawiałem jednak z moim przyjacielem Danielem Gołębiewskim i doszedłem do wniosku, że nie odejdę. Postanowiłem, że zostanę i, jeśli nadejdzie taki dzień, to ostatni zgaszę tutaj światło. Na szczęście wciąż jest szansa, że nie będzie trzeba tego robić – tłumaczy.

Bartosz Wiśniewski, Grzegorz Wojdyga

W ramach dalszych wyjaśnień dowiedzieliśmy się o specyfice pracy piłkarza w III lidze. – To poziom, na którym oczekuje się już od zawodników pełnego profesjonalizmu. Niektórzy pracowali w akademiach, inni pracowali dodatkowo jako trenerzy personalni. Treningi odbywały się w godzinach, w których trudno byłoby podjąć „zwykłą” pracę. Ktoś miał oszczędności, komu innemu pomagali rodzice. Nie odwrócili się też od nas kibice, którzy przeprowadzali zbiórki pieniędzy, żeby każdy miał chociaż na opłaty, bo było bardzo źle – powiedział TVP Wojdyga.

Jedna z ikon odbudowującej się Polonii zapytana o najważniejsze ogniwa zespołu ostaniach lat, które wytrwały do końca odpowiedział zbiorowo, że każdemu należą się podziękowania za wytrwałość. Wyróżnił czwórkę, z której połowa nadal jest w klubie. – Niedawno opuścili nas bardzo ważni zawodnicy – Krystian Pieczara i Bartosz Wiśniewski, którzy również byli tutaj do końca i nikt nie może mieć do nich pretensje. Zespołu nie opuścił też Sebastian Olczak, który jest polonistą z krwi i kości. Wszystko to próbuje pozbierać trener Wojciech Szymanek ze swoim sztabem. Ostatnio dołączają do nas nowi zawodnicy, wreszcie udaje się przeprowadzić poważne zajęcia. Wierzę, że uda się zbudować drużynę, która utrzyma się w III lidze.

Źródło: własne / TVP Sport

Author: Kwikster

Barwy moro, ciemny kaptur, Kwik to dziwny bywa stwór, o swej Polonii marzy dzień i noc i w Gwiezdnych Wojen wierzy moc [wierszyk z czasów ogólniaka... niezmiennie na czasie ;)]

2 thoughts on “Wojdyga o problemach finansowych i szansach na lepsze jutro

  1. „Ostatni zgaszę światło” – ogromny szacunek Panie Grzegorzu.

    Panu Wojtkowi życzę z kolei, aby pokazał że będzie z nami na lata.

    A pozostała dwójka … może jeszcze do nas wrócą. Pan Krystian już chyba wyrósł w Warszawę, więc pewnie … szybko. Pan Bartek chyba nie będzie się długo rozmieniał na drobne w średniaku piątej ligi

Dodaj komentarz