Ciechański o Polonii i futbolu rekreacyjnym

Daniel Ciechański, wychowanek Polonii udzielił ostatnio wywiadu portalowi „Weszło!”. W rozmowie z Leszkiem Milewskim opowiedział o odejściu z „Czarnych Koszul” i grze w KS Weszło. Skupmy się na temacie jego macierzystego klubu.

Daniel Ciechański

 

Na początek były napastnik m.in. Piasta Gliwice mówi o trudnym przebiciem się młodych piłkarzy. – Ludzie myślą, że piłkarze mają zawsze kolorowe życie, a przez piłkarzy rozumiem wszystkich, którzy zarabiają piłką na chleb. Spotykałem się z wyśmiewaniem: jaki tam piłkarz z ciebie, jak grasz w drugiej lidze? Ale jeśli piłka to twój zawód – jesteś piłkarzem, dla mnie to jasne. I to też nie jest łatwo osiągnąć. Zastanawiałem się ostatnio ilu osobom udaje się przeskok z juniora do seniora. Jestem wychowankiem Polonii Warszawa, analizowałem swój rocznik, dwa młodsze i dwa starsze. 1993: nikogo nie ma na centralnym poziomie. 1994: jedna osoba, Janek Grzesik, który awansował do Ekstraklasy z ŁKS-em. 1995: byłem ja, ale skończyłem z zawodowym graniem, jest też Igor Sapała, który awansował do Ekstraklasy z Rakowem. 1996: Damian Gąska, ostatnio Śląsk Wrocław. 1997: Adam Ryczkowski, kiedyś Legia, teraz Górnik Zabrze, a także Michał Brudnicki w ŁKS-ie. I to tyle. Zobaczmy ile roczników. Ilu chłopaków – konstatuje Ciechański.

Przeskok z juniora do seniora to brutalna rzeczywistość. Ciechański uważa, że trudno dojść do momentu, w którym zarabia się z piłki. I dość dobitnie podsumowuje swoją karierę: – Ja będąc w pierwszej czy drugiej lidze nie doceniałem tego, co mam. Nie cieszyłem się tym tak bardzo. Wrażenie potęguje to, że teraz spotykam wielu chłopaków, którzy nigdy nie dostali możliwości gry na centralnym poziomie. Niektórzy patrzą na to, gdzie grałem… może nie z zazdrością, ale z myślą: chciałbym kiedyś być w taki miejscu, chciałbym też się sprawdzić. Dziś doceniam, że miałem taką możliwość.

„Ciechan” wspomina także swoje odejście z macierzystego klubu. – Polonia spadała do czwartej ligi, ja poszedłem do drugiej do Chrobrego Głogów. Byłem stawiany w Polonii przez trenera jako buntownik. Trener mówił innym: – Nie idźcie drogą Ciechana, zdobędziemy mistrzostwo, a potem was polecę do Ekstraklasy lub pierwszej ligi. Rzeczywistość była taka, że nikt inny na poziom centralny nie trafił, tylko ja. Co więcej, rodzice musieli mnie wykupić z klubu za dziesięć tysięcy – wspomina Ciechański i dodaje, że w jego odczuciu to skandal, bo: – Przez trzynaście lat rodzice miesiąc w miesiąc płacili składki. Doliczmy dwa obozy rocznie, stroje, turnieje, wyjazdy, korki. To kupa kasy. Ale na koniec musieli mnie wykupić. Dziesięć tysięcy to bardzo dużo pieniędzy, szczęśliwie moi rodzice mogli sobie na to pozwolić, ale niektórzy moi koledzy nie mieli takich możliwości. Te dziesięć tysięcy to i tak było po negocjacjach, chcieli wiele więcej – mówi „Weszło!”.

Z Polonii trafił do Chrobrego Głogów. – Razem ze mną do Głogowa szedł Sebastian Zakrzewski, za którego rodzice musieli dać cztery tysiące złotych. Mniej, bo był w klubie krócej – zdradza napastnik KS Weszło.

Ciechański ma lekką zadrę do „Czarnych Koszul”. – Może o to, że nie dostałem nigdy szansy w pierwszej drużynie, gdzie nasz rocznik radził sobie bardzo dobrze, a nikt z juniorów nie był zapraszany. Ale nie chcę też być źle zrozumiany. Nie jestem niewdzięcznikiem. Życie nigdy nie jest czarno-białe. Poznałem w Polonii fantastycznych ludzi, wielu wspaniałych szkoleniowców, którzy bardzo mi pomogli w życiu. To w Polonii usłyszałem najlepszą piłkarską poradę: – Daniel, bądź sobą na boisku. Chrobry był jednak prawidłową decyzją. Podpisałem kontrakt na dwa lata i już w pierwszym sezonie jako junior, nastolatek, zagrałem dwadzieścia meczów, strzeliłem dwa gole, zrobiłem pięć asyst, a my awansowaliśmy. Duża rzecz.

Cały wywiad znajdziecie na stronie Weszło! [link]

Author: Kwikster

Barwy moro, ciemny kaptur, Kwik to dziwny bywa stwór, o swej Polonii marzy dzień i noc i w Gwiezdnych Wojen wierzy moc [wierszyk z czasów ogólniaka... niezmiennie na czasie ;)]

Dodaj komentarz