Syzyfowe prace

Przeczytałem gdzieś ostatnio, że gdyby Syzyf był kibicem piłkarskim, z pewnością dopingowałby Polonię Warszawa. Los starożytnego bohatera przypomina bowiem starania „Dumy Stolicy” o wielkość, chwałę, a czasem utrzymanie się na powierzchni. Pchamy więc ten kamień pod górę, żeby po chwili stoczył się znów do podnóża. A wtedy łapiemy go i ze zdwojoną siłą znów do góry. Problem w tym, że w realnym życiu nie da się tak w nieskończoność.

Ileż to już razy Polonia skazywana była na zagładę? Ile razy powszechnie uznano, że już się nie podniesie? Ile razy rozmaitej maści polityczni działacze z PZPR czy PO dokładali wszelkich starań, żeby na zawsze skończyć z tą niewygodną alternatywą dla schizofrenicznej hołoty znad kanałku. Spróbujmy policzyć. Rok 1952, kiedy na finiszu rozgrywek zmieniono regulamin, żeby spuścić nasz klub do drugiej, a dwa lata później trzeciej ligi. Kolejne lata tułaczki po opłotkach prawdziwej piłki. Wspieranie w tym czasie sąsiadek, które kibicując sowieckiemu tworowi kanalizowały wspomnienia o Legionach Piłsudskiego. Wreszcie początek XXI wieku – mistrzostwo dla Polonii, a zaraz potem budowa za publiczne pieniądze pięknego stadionu nad kanałkiem i oddanie go niemal za darmo lokalnej wersji CSKA. W tym samym czasie bogaty właściciel Polonii wielokrotnie zabiegał o możliwość wybudowania za własne pieniądze stadionu przy Konwiktorskiej. Bez jakichkolwiek efektów…

Czemu to wspominam? Bo w minionym tygodniu jak w soczewce skupiły się wszystkie bolączki Polonii. Zobaczyliśmy je w czterech, pozornie niepowiązanych ze sobą zdarzeniach. Omówię je pokrótce, bo to być może ostatnia taka okazja.

kibice Polonia Warszawa ultrasZdarzenie pierwsze: niezwykły mecz z Widzewem

Nie co dzień w trzeciej lidze zdarza się, że naprzeciw siebie stają drużyny, które w sumie zdobyły sześć tytułów Mistrza Polski, w tabeli wszechczasów ekstraklasy zajmują siódme i trzynaste miejsce, a ich kibice zapełniają stadion niemal do ostatniego miejsca. Rzadko doping trwa przez cały mecz, a oprawami można obdzielić kilka meczów ekstraklasy. Takie właśnie wydarzenie, po raz pierwszy od kilku lat, miało miejsce w miniony weekend na Konwiktorskiej. Serce rosło, kiedy się oglądało spotkanie, choć szczerze mówiąc, poziom gry odbiegał dalece od poziomu dopingu.

Ten mecz pokazał, że można. Ale uzmysłowił też, że w dzisiejszej Polonii takie wydarzenie jest już tylko odstępstwem od codziennej szarzyzny wypełnionej remisami z Wikielcem obserwowanymi przez niespełna tysiąc widzów. Z jednej więc strony rosło serce, kiedy się patrzyło na trybuny, a z drugiej dopadało człowieka przygnębienie wywołane świadomością, że to może być ten historyczny ostatni raz.

Moja córka, która dziś ma 5 lat, była na ostatnim meczu w ekstraklasie – słynnym remisie z Piastem Gliwice. Miała wtedy 7 miesięcy. Kupiłem jej ulgowy bilet za 5 złotych, a wcześniej wyrobiłem kartę kibica (widać na niej moje dłonie, bo przecież jeszcze nawet siedzieć nie umiała). Chłopak, który wyrabiał kartę, dopytywał, po co mi ona, przecież tak małe dzieci wchodzą bez biletu. Odpowiedziałem, że po to, żeby koledzy w szkole nie śmiali się, że nigdy nie była na meczu swojego ukochanego klubu w ekstraklasie. Dziś wiem, że zrobiłem dobrze. To mogła być jej ostatnia szansa. W sobotę wykorzystała być może ostatnią szansę na zobaczenie przy K6 wielkiego widowiska kibicowskiego. Od poniedziałku wróciliśmy do szarzyzny, w której najpewniej utkwimy na bardzo długo. Oby nie na zawsze.

Renata Kaznowska, Hanna Gronkiewicz Waltz, Jerzy Engel jr i Igor Gołaszewski
Renata Kaznowska, Hanna Gronkiewicz Waltz, Jerzy Engel jr i Igor Gołaszewski (fot. R. Motyl / Urząd m.st. Warszawy)

Zdarzenie drugie: list z miasta

Kiedy Polonia święciła największe triumfy w swojej historii: mistrzostwo, wicemistrzostwo, puchar kraju i ligi, wreszcie udział w europejskich pucharach, wszystkim nam się zdawało, że to początek tłustych lat. Wówczas trudno było sobie wyobrazić taką konstelację zdarzeń, która spowoduje ponowny spadek na samo dno. A jednak. Chwilę po triumfach Polonii w zaciszu gabinetów polityków powstał plan, jak przepompować publiczne środki na finansowanie naszej sąsiadki znad kanałku. Za pół miliarda zbudowano piękny obiekt i wynajęto go Legii za roczną kwotę czynszu tak śmiesznie niską, że sama sprzedaż praw do nazwy, która jakimś cudem też jest w rękach klubu, przewyższa go niemal dwukrotnie. Ów stadion okazał się tak drogi, że zabrakło pieniędzy na obiekt dla Polonii. Na szczęście właściciel był gotów zbudować go sam, za własne pieniądze. Co z tego, skoro żaden z jego projektów nie doczekał się zgody z miasta, a samo miasto nie uznało za stosowne udzielić jakże cennych wskazówek, jak ten obiekt widzi. Zniecierpliwiony Józef Wojciechowski pozbył się akcji klubu, którego kibice muszą do dziś korzystać z toitojów. Uznał, że z biznesowego punktu widzenia, sponsorowanie drużyny wbrew wszystkim i wszystkiemu, nie ma sensu. I trochę trudno mu się dziwić. Co było dalej, wszyscy wiemy. Skończyło się spadkiem na samo dno – do czwartej ligi.

Dziś miasto pisze w swoim liście, że nie widzi ekonomicznego sensu w promowaniu się na wydarzeniach sportowych na poziomie trzeciej ligi. To samo miasto, które widziało sens ekonomiczny w budowie stadionu za pół miliarda i oddaniu go w dzierżawę na 358 dni w roku za 3,5 miliona, czyli przy stopie zwrotu kosztów budowy w ciągu ca 140 lat. To samo miasto, które wypięło się na Polonię, kiedy grała w ekstraklasie, uznając że ma obowiązek ładowania gigantycznych kwot w jeden klub i żadnych w drugi. To samo miasto, które torpeduje wszystkie próby zbudowania nowoczesnego obiektu na Konwiktorskiej bez korzystania z publicznych środków. To samo miasto wreszcie, które w tym roku dodzierżawiło Legii za grosze kolejne hektary pod akademię, nie ma dwóch milionów rocznie na pomoc najstarszemu klubowi Warszawy. Rozmawiałem o tym piśmie z kilkoma specjalistami od marketingu i z kolegą pracującym w Ekstraklasie. Wszyscy powiedzieli to samo. Skoro było stać Kraków, a nawet Łódź, to czemu miałoby nie być stać o wiele bogatszej Warszawy na dwa stadiony? Wystarczy popatrzeć, co dzieje się w Łodzi po budowie nowoczesnych obiektów. Jak oba kluby prą do góry, jak dużo tam się kręci sponsorów, a przede wszystkim, jakie to korzyści wizerunkowe dla miasta. Legendarne kluby, które odbudowują swoją pozycję dzięki wsparciu miasta, to zawsze są romantyczne historie, jakie ludzie kochają. Ekwiwalent marketingowy tych dwóch milionów rocznie byłby wielokrotnie większy niż widownia trzecioligowych zmagań. „Ta Kaznowska Was nienawidzi i chce zniszczyć” – powiedział do mnie jeden z marketingowców. „Skąd wiesz?” – spytałem. „Bo nikt nie jest tak głupi, żeby napisać podobną bzdurę. Przecież ona ma tam setki specjalistów, którzy doskonale wiedzą, że to pismo jest śmiechu warte” – skwitował.

Nie miałem żadnego argumentu, żeby mu odpowiedzieć.

Damian Jaroń, Piotr Polczak
Damian Jaroń (fot. Tadeusz Janiec / dumastolicy.pl)

Zdarzenie trzecie: koniec zgody z Cracovią

Nie jest moim celem roztrząsanie na tych łamach, dlaczego tak się stało, czyja to wina, ani nawet czy to dobrze, czy źle. Stało się i już. Zgoda, która była symbolem nieugiętości kibiców dwóch klubów niszczonych w PRL-u za swoją hardość, która trwała symbolicznie od stu lat, a formalnie od lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, przeszła do historii. Stało się tak dokładnie w momencie, kiedy miasto stołeczne Warszawa przysłało do klubu list, w którym informuje, że uważa Polonię za wartość równą (z całym szacunkiem dla tych drużyn) MKS Ochota Warszawa (III liga koszykówki mężczyzn), UKS Esperanto Warszawa (III liga siatkówki kobiet) czy UMKS MOS Wicher Kobyłka Warszawa (III liga siatkówki mężczyzn). Stało się tak w momencie, kiedy Polonia spadła ponownie do trzeciej ligi i wsparcie przyjaciół z Krakowa było dla nas szczególnie cenne. Stało się tak, kiedy popadliśmy w długi z powodu rabunkowej gospodarki poprzedniego zarządu i kiedy właściciele większości udziałów nie mają żadnego pomysłu, jak spowodować, żeby klub się rozwijał.

Koniec zgody z Arką został przez znaczną część z nas przyjęty z oddechem ulgi. Wreszcie, trzeba to było zrobić dawno. Koniec zgody z Koroną był przykry, ale – przy całym szacunku dla Korony – „Złocisto-krwiści” to nie „Pasy”, a my byliśmy wówczas w ekstraklasie. Koniec zgody z Cracovią to koniec pewnej epoki. Epoki, w której romantyzm może nie pozwalał zwyciężać, ale dawał siłę, żeby przetrwać. Dziś światem rządzi pieniądz i siła. My nie mamy ani siły, ani pieniędzy. Nasz los wydaje się przesądzony.

Janusz Kopeć
Janusz Kopeć

Zdarzenie czwarte: rezygnacja Prezesa

Kiedy rezygnował poprzedni prezes, a wraz z nim odchodził z klubu syn i jego kryminalna przeszłość, byliśmy w euforii. Udało się pozbyć ludzi, którzy za budżet większy od tego, który dał Sandecji awans do ekstraklasy, spuścili Polonię do trzeciej ligi. Skończyły się opowieści o wielkim projekcie, obracaniu stadionu o 90 stopni i podnoszeniu do kilka pięter w górę, przy jednoczesnym machaniu żałosnymi rysunkami na poziomie zajęć z plastyki w gimnazjum. Gdzieś w tyle głowy paliła się lampka, że wraz z Engelem nie znikają ludzie, którzy wybrali go prezesem i utrzymywali na stołku tak długo. Wiedzieliśmy też, że klub ma duże długi (tu kolejny ukłon w stronę miasta: część z nich wynikła z ogromnych kwot za wynajęcie obiektów do treningów i na mecze).

Już wtedy mówiłem, że sytuacja, w której większość w spółce posiadają ludzie dysponujący akcjami na okaziciela, to patologia. Jeszcze większą patologią jest, że ci ludzie z jednej strony opowiadają na prawo i lewo, że kupowali udziały, żeby pomóc zasłużonemu klubowi, a z drugiej doprowadzili do wywalenia tych pieniędzy w błoto i teraz chcą je odzyskać przy odsprzedaży akcji. Tymczasem nawet dziecko wie, że zakup akcji był realizacją biznesowej taktyki, która miała się opłacić przy budowie obiektów komercyjnych wokół stadionu. Obiekty nie powstaną, bo okazało się, że wielki trener nie jest wielkim deweloperem. Cóż, tak bywa. Ryzyko raz się opłaca, a raz nie. Ale czy ktoś słyszał, żeby właściciel losu na loterię, który przegrał, domagał się zwrotu pieniędzy za ten los? Panowie biznesmeni, jeśli chcecie naprawdę pomóc klubowi, oddajcie te akcje kibicom. Za darmo. One dziś są kompletnie bezwartościowe. Nie sprzedacie ich nawet za jedną dziesiątą ceny, za którą je nabyliście. Zachowajcie się jak mężczyźni.

Rezygnacja Pana Janusza Kopcia, o której wróble ćwierkają, że była spowodowana niechęcią Prezesa do firmowania działań akcjonariuszy swoim nazwiskiem i twarzą, pokazuje jedno: dalsze trzymanie udziałów przez niegdysiejszych (a może i dzisiejszych) stronników Engela uniemożliwia budowę na Polonii normalnego klubu. Żaden poważny sponsor nie wyłoży pieniędzy na tak nietransparentną strukturę kierowaną przez ludzi zamieszanych we wszystko, co najgorsze przy Konwiktorskiej w ostatnich latach. Polonia ma coraz większe problemy finansowe, kibiców jest coraz mniej, media się odwracają… Powoli realny staje się tylko jeden wariant rozwoju sytuacji – postawienie spółki w stan likwidacji i zaczęcie wszystkiego po raz kolejny od nowa. Pytanie tylko, czy najwytrwalszym kibicom najstarszego klubu w Warszawie starczy jeszcze sił. Mityczny Syzyf wtaczał głaz w nieskończoność. W realnym świecie tak się nie da. Dlatego właśnie mecz z Widzewem może być tym ostatnim.

Obym się mylił. Obyśmy znaleźli w obie tę siłę jeszcze raz i oby tym razem kamień nie stoczył się w dół spod samego szczytu. Niech już wszyscy przestaną przeszkadzać w budowaniu normalności na tym skrawku prawdziwej Warszawy, a wtedy – wierzę w to głęboko – moja córka będzie mogła pójść do szkoły z podniesioną głową i powiedzieć kolegom z klasy „wczoraj wygraliśmy kolejny mecz w ekstraklasie”.

Author: Sneer_LM

37 thoughts on “Syzyfowe prace

  1. Wszytko jest jakie jest i lepiej nie będzie chyba że:

    1. miasto odda grunty we władanie…. no właśnie nas, Polonii, naszego nowego Prezesa?
    2. klub zacznie funkcjonować jak klub a nie jak buda z pierogami że raz opsłuży Pani Jadzia, raz Pani Zosia a raz Pan Czesio co normalnie sprząta i nie ma większego pojęcia o pracy klubu profesjonalnego klubu .
    3. znajdą się środki na wzmocnienie składu, pozbycia się zaległości i wprowadzenie choć namiastki normalności.

    Kocham Polonie i zawsze kochać będę ale absolutnym priorytetem (oprócz nowego prezesa) są….GRUNTY!!!
    Niech miasto dam nam grunty a jeden bogaty konkretny sponsor przyjdzie.

    Forza Polonia!
    Tylko KSP!!!
    TYLKO 9 pkt w ostatnich 3 meczach rundy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    1. No i na co ci te grunty ? skoro spółka nie jest w stanie normalnie funkcjonować a co dopiero znaleźć zabezpieczenie finansowe w III lidze !!!

  2. W meczu z Piastem był remis, 1:1. Też zabrałem na ten mecz swoje dziecko, z dokładnie tą samą myślą, że być może po raz kolejny zobaczy Polonię w ekstraklasie już jako dorosły człowiek…

    Poza tym – mądre i smutne słowa. Tym smutniejsze, że nie da się niestety zacząć od nowa po raz kolejny. Teraz też wszyscy chcieli dobrze, a dorwali się do zarządzania Polonią ci, co zwykle. I wyszło jak wyszło. Nie jesteśmy w stanie sami odrodzić tego klubu, nie możemy też wykluczyć tego, że do zarządzania nim dorwą się pasożyty. Nie ma tu dobrego rozwiązania.

    1. Masz oczywiście rację (w kwestii wyniku meczu z Piastem). To było tak cudowne wydarzenie, że w mojej pamięci pozostaje jako zwycięstwo 🙂

  3. Sneer_LM opisał naszą sytuację w sposób krótki acz przejrzysty. Kto dalej pociągnie ten wózek ? Kibice nie mają tyle kasy, akcjonariat nie ma pomysłu ani tym bardziej chęci do zmiany kierunku działania. Jeszcze za chwilę akcje kupi podstawiony „zielony ludzik” i Polonia stanie się satelitą CWKS.
    Co robić ?

  4. Świetnie napisany artykuł. Podpisuję się pod nim obiema rękoma. Sytuacja Polonii staje się mega trudna i chyba tylko jakiś szejk-fanatyk KSP mógłby nas uratować. No, ale uchodźców przecież nie chcemy. Jedno jest pewne: bez zakochanego w Polonii solidnego biznesmena, który chciałby wesprzeć Czarne Koszule finansowo, nie damy rady.

  5. halo, nie ma wyjścia? Sneer diagnozuje i wskazuje którędy prowadzi ścieżka ratunku. Ścieżka niskokosztowa i bardzo dobra wizerunkowo. Przyjrzyjcie się drugiemu rozdziałowi – „list z miasta” – nie widać?! Ależ widać, wystarczy zastosować „model” łódzki. Paradoksalnie mecz z Widzewem pokazał faktyczny potencjał tkwiący w marce pod nazwą Polonia. Przecież TVP3 odniosła transmisją tego meczu komercyjny sukces – mecz oglądało w peak’ach ponad milion ludzi!!! Średnia oglądalność była wyższa niż w przypadku meczów ekstraklasy. Mało?! Nie chcę nikomu wmawiać, że nagle na K6 pojawi się 15 tysięcy widzów, ale przy zmodernizowanym obiekcie, w odpowiednio wyższej klasie, przy ciekawszych przeciwnikach, frekwencja w granicach 10 tysięcy jest osiągalna.
    Problemem jest tylko absolutnie niewytłumaczalna, przynajmniej na dziś, wiernopoddańcza miłość władz miasta do Legii. Doskonale rozumiem, że w czasach ITI( a więc TVN), urzędnicy miejscy byli gotowi do czynności uznawanych za obsceniczne, byle zadowolić „naszych miłych przyjaciół” z najważniejszego medium komunikacyjnego. Teraz brną rozpędem? Tak zostali zaprogramowani? To jest jakiś tajny układ o charakterze, o którym nie chcę nawet pisać? Wobec tego musimy uzbroić się w cierpliwość i doczekać do wyborów samorządowych, w których będziemy mogli wpłynąć na to, kto będzie panem naszego losu.

    1. 1. Miasto jest zaangażowane w komercyjny aspekt inwestycji przy Łazienkowskiej i Polonie traktuje jak wspieranie konkurencji.

      2. Czemu nie pójść do wyborów z własnym ugrupowaniem?

    2. Tricky w punkt. Uważam, że przed wyborami samorządowymi powinniśmy usiąść do rozmów z wszystkimi kandydatami i z każdym z nich opracować dokładną ścieżkę postępowania wobec Polonii w przypadku zwycięstwa. Istnieje według mnie możliwość odbudowy Polonii przy wsparciu miasta i bez angażowania z jego strony większych środków finansowych.

  6. Po raz kolejny okazuje się że największym problemem Polonii są ludzie którzy kręcą się wokół niej

    Miał być socios nie wypaliło, po spadku miało być odcięcie się od tego całego szamba/leśnych dziadów co wokół Polonii funkcjonowało, i dupa nikt nie patrzył na ręce i całe szambo wróciło, z wielkiej mobilizacji społeczności skupionej na odbudowie klubu pozostały jedynie długi i bezwartościowe akcje w rękach dziwnych i podejrzanych ludzi. Jak się grupy kibicowskie posprzeczały to znalazły się „środki” żeby kilku osób na mecz nie wpuścić, znalazły się też „środki” żeby wybrać się do Wojciechowskiego, za to zabrakło żeby przypilnować tego co się dzieje w spółce i „zareagować” w odpowiednim momencie. Sami jesteśmy winni tego że Polonia jest tu gdzie jest.

    Właśnie takich ludzi jak prezes Kopeć nam brakowało, z takim człowiekiem u steru małymi kroczkami podążalibyśmy w odpowiednim kierunku, wielka strata …

  7. Havok
    Grunty = inwestor, inwestor = kasa, kasa = życie dla naszej ukochanej POLONII
    Reasumując masz racje że dużo dziwnych typów z [pod ciemnej gwiazdy kręci się wokół klubu ale jak by grunty były nasze to jeden by taki by i wiesz mi nie byłoby już problemów typu zaległości finansowe, pokój dla prezesa, ochrona, toitoi ect a nasza ukochana w 3 sezony grałaby w exklapie.

    1. Naiwne myślenie. Prywatny inwestor myślący zawsze przez kasę będzie chciał zabudować działkę do oporu, co jest niedopuszczalne w tej lokalizacji i przeciw czemu miasto będzie zawsze przeciwne. Przeciwni będą również mieszkańcy i będą mieli rację.

      Funkcjonowanie Polonii musi być przemyślane i uwzględniające obecną sytuację w Warszawie gdzie masz jeden mega, a drugi duży stadion już istniejący.

      Stadion Polonii musi oferować coś innego niż to co już jest. Działka nie może być zabudowana do granic możliwości. Już te wysokie budynki od Bonifraterskich są skandalem i nie można się do nich równać, tylko mieć nadzieję, że zostają przy pierwszej okazji rozebrane.

      Polonia potrzebuje stabilizacji i realnej strategii rozwoju. Ludzi którzy sa obecnie (i byli wcześniej) na Polonii nie potrafili takiej przygotować.

    2. Kmicic, jest raczej odwrotnie to prywatny inwestor działa sensownie, choćby dlatego, że chce mieć zysk. Oczywiście ten, który przegina i chce rzeczy niezgodnych z prawem czy tzw. zdrowym rozsądkiem, wygra tam, gdzie będzie działał po linii politycznej lub za pomocą korupcji. Normalni inwestorzy kalkulują to, co można faktycznie zbudować. Miasto jako inwestor… znamy ich zdanie w sprawie stadionu. Ale o czym mówimy, dopóki nie ma ZWROTU gruntów ze stadionem, to tylko gdybanie.

    3. @ top Jedyny znany mi stadion piłkarski zbudowany za prywatne pieniądze, na prywatnej działce to obiekt w Niecieczy na ok 4tys ludzi.

      Prywatny inwestor, który przyszedłby na K6 chciałby (w planie idealnym) nie budować tutaj obiektów sportowych w ogóle, zabudować działkę komercją a stadion postawić gdzieś pod Warszawą na jakimś świeżo odrolnionym polu. I to jest z jego punktu widzenia NAJSENSOWNIEJSZE.

      Miasto NIGDY nie przekaże nikomu gruntów (co rozumiesz przez „zwrot”?).

    4. @Woj79, @top Z jednej strony śmieszy mnie takie podejście a z drugiej przeraża, po 1 dla prywatnego inwestora liczy się tylko i wyłącznie zysk (wielkie odkrycie co ?) i żaden inwestor nie wpakuje w błoto kilkuset milionów złotych. Po drugie nie trzeba być wielkim inżynierem, architektem czy cholera wie czym żeby wiedzieć że tutaj nie ma miejsca na sensowną zabudowę komercyjną, naprawdę wystarczy popatrzeć na mapy googlowskie albo przejść się wokół stadionu … to nie jest takie trudne. Po trzecie każdy projekt skupiony na komercji zostanie odrzucony (jak poprzednie zresztą)

      Podsumowując: Nikt tutaj nie zainwestuje olbrzymich prywatnych pieniędzy, to się po prostu nie opłaca, to się nie zwróci, bo nie ma z czego, przy założeniu że najważniejszy jest sport (przyzwoity stadion, hala, basen, pomieszczenia biurowe dla Polonii, może mały parking itp.)

    5. @ Havok Błąd. Oczywiście, że inwestycja przy K6 może na siebie zarobić. Porównaj losy stadionu Wisły i Cracovii. Z pierwszym nie wiadomo co robić, a drugi żyje.

      Jeśli przy K6 powstanie mądry, nowoczesny, ale jednocześnie prosty i tani stadion to będzie tutaj życie 7 dni w tygodniu i MIASTO NIE DOŁOŻY ANI ZŁOTÓWKI.

    6. @Kmicic oczywiście że inwestycja przy K6 może na siebie zarobić, przy dobrym projekcie, planowaniu, zarządzaniu kompleksem itp. Jednak dla „prywatnego” inwestora to nadal jest nieopłacalne, bo inwestor wykładający powiedzmy 200-300mln nie będzie zainteresowany tym że mu się inwestycja zwróci za np: 100lat

    7. Panowie, oczywiście, że prywatny inwestor będzie chciał zarobić. To normalne i w porządku. Wiemy też, że miasto nie chce dać pieniędzy (bo podobno nie ma, co jest oczywiście kłamstwem). W tej sytuacji istnieje jednak jedno rozwiązanie, które idealnie wpisuje się w ideę Partnerstwa Publiczno-Prywatnego. Otóż miasto może inwestorowi zaoferować inny grunt pod inwestycję komercyjną (takich gruntów miasto ma bez liku i tylko generują koszty, choćby w postaci podatku gruntowego). Mówię o tym od dawna, ale nikt tego nie podchwycił, bo to skomplikowana procedura. A tymczasem miasto wydzierżawiło Legii kolejne grunty. Jeśli ktoś chciałby postawić zarzut, że inwestor w takiej sytuacji wyroluje miasto, to zwracam uwagę, że można użyć formuły użytkowania wieczystego na 99 lat, z konkretnym przeznaczeniem i w przypadku niezrealizowania zapisów w umowie wypowiedzieć ją. Wówczas inwestor zarabia na dodatkowej działce, a na Polonii buduje obiekty sportowe i dodatkowo komercyjne w mniejszej skali. Wystarczy policzyć, porozmawiać, a przede wszystkim chcieć.

  8. Trochę się dziwię temu co się dzieje w Polonii. Poleganie na władzach miasta, a tym bardziej na HGW raczej nam nie przystoi. Szkoda patrzeć na to jaki syf tu powstał i raczej nie widzę świetlanej perspektywy przed naszym ukochanym ( dla mnie na pewno ) klubem. Satelita legly i aż serce boli.

  9. Czy naprawdę mamy zacząć godzić się aby wyprowadzić Polonię gdzieś na granice miasta e(Białołęka, Ursus, Kabaty). Ja nie widzę sensownej lokalizacji bliżej centrum Warszawy. Nasza lokalizacja w tej chwili rzeczywiście jest za mała na kompleks sportowo – biznesowy. Co robić ?

    1. Czasami też mi taka myśl przechodzi przez głowę, oddać miastu ten teren, a w zamian wziąć coś na obrzeżach, gdzie będzie miejsce na stadion i ośrodek treningowy dla akademii. Nie wiem tylko, czy w rzeczywistości tego bym chciał. Konwiktorska 6 to dom Polonii.

    2. Tu pewnie i by się zmieściło jak by ktoś pogłówkował stadion i na 50tyś może więcej. Więc dopóki nie osiągniemy takiej przeciętnej frekwencji nie gadajcie głupot o przeprowadzce 😛 😉

      A mówiąc poważnie miejsca na nasze podstawowe potrzeby jest wystarczająco, stadion (15-30tyś) hala, basen, biura, sklep kibica, może jakiś mały parking, sport bar itp. to wszystko się tu zmieści, problem jest z boiskami treningowymi zwłaszcza jak się ma akademie, ale to zawsze można stosunkowo niskim kosztem budować pod miastem. TU JEST NASZ DOM I TEGO SIĘ TRZYMAJMY

    3. @muchomor nie widzę w projekcie kortów tenisowych na poziomie -30…

      a mówiąc poważnie to wygląda jak baza treningowa a nie stadion z zapleczem, no i super dla klubu który nigdy nie wyjdzie poza 2-3 ligę to jest ok, ale my chyba mamy większe ambicje, a jak chcesz jeździć na meczę do Marek albo Grodziska to może zmień klub…

    4. Właśnie nie chcę, ale uważam, że zawsze każdy temat warto przemyśleć.

      Co do Garbarni, bardziej wrzuciłem w formie ciekawostki. Tam to ma sens, bo prywatny inwestor nie musi za wiele zainwestować, bo klub nie ma wielkich potrzeb. U nas koszty realizacji planów stadionowych Pana Engela byłyby nieporównywalnie większe.

  10. W mojej opinii, jest rozwiazanie. Uważam, ze plan p. Engela jest/był sensowny – z tego co czytalem i uslyszalem z wypowiedzi nagran ww.

    1. Plan p. Engela uzyskal wstepna akcetpacje kubatury/zabudowy przez konserwatora zabytkow m. st. W-wy.

    2. Zakladamy ze jest prywatny inwestor – buduje.

    3. Jesli miasto boi sie wydac teren w dzierzawe – nie ma zapisów notarialanych warunkowych przy przekazaniu praw do nieruchomosci – aby nie sadzic sie o zwrot terenu ze wzgledu na nie wykonanie umowy budowy stadionu, miasto moze podpisac z potencjalnym inwestorem umowe cywilna na wybudowanie obiektow (wg harmonogramu) – po spelnieniu tej umowy wtedy przekaze teren w dzierzawe.

    3. Jesli inwestor po wybudowaniu zgodnie z zawarta umowa, miasto – inwestor, nie zostanie inwestorowi przekazany w dzierzawe teren – bedzie mial prawo do odszkodowania – wszytko w umowe mozna zapisac. Trzeba tylko wywiazac sie z zakresu prac i terminow.

    4. Oczywiscie zakladam, ze ta ekipa HGW i kazda nastepna przy wygranej PO i w koalicji w nadchodzacych wyborach samorzadowych (ta opcja juz sie wypowiediala wczesniej na ten temat nt. kolejnego stadionu)- nie zgodzi sie na zadne rozwiazanie rozbudowy sensownej obiektu przy K6 za pieniadze mieszkancow W-wy. Moga co najwyzej zaserwowac (mamic) watpliwa w najbliszym okresie – proponowana rozbudowe przez HGW – co w moim sceptycznym przekonaniu pozostawi wegetacje klubu z takim pseudo obiektem (jak proponje HGW) na poziome rozgrywek nizszego poziomu -bez pozyskania konkretnego inwestora.

    5. Uwazam rowniez, ze jak dla aglomeracji 3 mln, stadion na 20 tys. to minimum – z mozliwoscia rozbudowy na co najmniej 30 tys. 2 takie obiekty dla druzyn ekstraklasowych w przyszlosci (10-20lat ) sa za male. Nalezy stworzyc obiekt z wiekszym potencjalem jak na Ł3 (juz go nie rozbuduja) – a projekt pana . Engela byl ciekazwy pod wzgledem rowzniez innych dyscyplin sportowych.

    6. Gdy inwestor sie znajdzie, mozna szukac terenow treningowych w okolicach/granicach W-wy – ale to inna juz mniej na ta chwile sprawa.

    1. Twoja koncepcja pada już na pierwszym punkcie. Żaden inwestor nie wejdzie w inwestycję opartą na jakiejś umowie cywilnej. Czemu? Powód jest bardzo prosty. To inwestycja za setki milionów. Nikt tego nie sfinansuje ze środków własnych, bo nikt takiej kasy nie trzyma na koncie. Nawet najbogatsze fundusze operują środkami z papierów dłużnych, certyfikatów inwestycyjnych etc. A przede wszystkim z kredytów. A żaden bank nie da kredytu co najmniej wieloletniej dzierżawy. Posiadacze obligacji czy certyfikatów też nie zgodzą się na inwestowanie w coś, do czego nie ma się żadnych praw. W takiej opcji można wydać 10 milionów, ale nie setki.

    2. OK.
      Chodzi mi znalezienie rozwiązania, bowiem miasto nie da terenu bez gwarancji wykonania tego co w projekcie. Nikt nie będzie podkładał głowy (stare czy nowe władze miasta)- aby potem procesować się o wątpliwy zwrot nieruchomości, ze względu na nie wywiązanie się z umowy.
      Chyba, że odwrotnie – miasto pójdzie na zapis w umowie cywilnej o karach za brak wykonania etc., tylko póki co nie ma nikt takiej chęci do podejmowania ryzyka nie ma i nie będzie.

      Miasto też nie stać – i zapewne nie chce wykładać – na taką inwestycję jaka zaproponowała spółka.

      Rozwiązanie jest – tylko trzeba obu stron a szczególnie poważnego inwestora, a nie jak sie okazało wymyślonego.

    3. Bez żartów. Wpisanie kar do umowy to żaden problem, ale znacznie lepszym zabezpieczeniem jest gwarancja realizacji inwestycji w kolejności: najpierw stadion, potem komercja. To nieprawda, że żaden inwestor na to nie pójdzie, bo tak się robi bardzo często. Oczywiście inwestor Engela nie mógł na to pójść, bo nie było żadnego inwestora. Engel sam mówił, że miał tylko list intencyjny. Takim listem można sobie tapetować ściany. Jest nic nie warty. Jeśli pojawi się poważny inwestor i zwiąże się z klubem prawdziwą umową (nawet warunkową), przedstawi gwarancje bankowe, to jestem pewien, że wszystko będzie znacznie łatwiej dogadać. Albo inaczej: to czwarty, piąty, szósty, siódmy i może nawet dziesiąty z tych stu kroków. Bez ich wykonania, nawet nie ma co siadać do rozmów.

  11. Tak czy inaczej – tereny przy K6 są za małe aby w całości pomieścić stadion wraz ośrodkiem treningowym. Pozostaje liczenie się z władzą samorządową – wcale nie jestem pewien czy przy wygranej nawet PIS nowa władza będzie nam przychylniejsza. PIS też wielbi kibolów co to kochają Ojczyznę a potem biją się z Policją albo i niewinnych ludzi. Pan Popielarz jest samorządowcem – z jakiego ugrupowania ? Może on coś więcej powie nt Ratusza Warszawy.Wciąż zachodzę w głowę że nie możemy znaleźć sponsora spoza Warszawy nie bojacego się cwks, który by stworzył równowagę sił.

  12. Można narzekać na los, na to że nawet jak jest dobrze niestety okazuje się że to tylko stan przejściowy i zaraz dostaniemy jakąś niespodziewaną bombę. Niestety nie ma wytłumaczenia dla wewnętrznych kombinatorów i bezmyślnego ciągnięcia wózka w swoją stronę. Wiadomo że nikt tu altruistycznie nie będzie dokładał w nieskończoność i chciał by kiedyś ten wkład odzyskać ale przyjść tu jedynie dla kasy jest niepoważne bo takowej, … no niema, na pewno nie w 3 lidzie, bez konkretnych sponsorów, pomocy miasta itd.
    Są ludzie którzy chcieli pomóc i mam nadzieję kiedyś za to dostaną podziękowanie, natomiast ci którzy myślą ze teraz zainkasują miniony bo nie nachapali się za Dżozefa(którego wielu podskubywało), ominęła ostatnia kasa którą wyprowadził Król, powinni sobie darować. Tych co szukających szybkich gruntownych profitów przy K6 na prawdę trzeba by posłać do specjalisty, drobne pieniądze w piłce zaczynają się gdzieś w 1 lidze, a bardziej realne poważniejsze tylko w ekstraklasie nawet przy takim stadionie, realnych opłatach kilku konkretniejszych sponsorach (z rozsądnymi kontraktami zawodników) dało by się pewnie wyżyć.
    Niemniej jednak trzeba działać w każdy możliwy sposób, nie marnować dobrych pomysłów, przez ostatnie naście lat liczyliśmy ze los się odmieni że doczekamy przejawu jakiegokolwiek zrozumienia ze strony miasta, nie ważne kto rządził zawsze sprzedał nam jakiś feler, prosiliśmy, lecz ratusz przejawiał taki entuzjazm jak gdyby był cały zielony i robił tylko gdy grunt sie pali pod nogami lub jakiś drobne gdzieś ie znajdą i już na prawdę mogą przepaść wygląda to jakby tam krecią robotę(by jedyna słuszna nie miała zbytniej konkurencji na 7x rocznice) przy odrobinie dobrych chęci zbudowali by już coś konkretnego nawet etapami a dalej po głowie chodzi im lifting wciskając kit że dalej maja pusta kasę) trzeba ich jakoś pocisnąć do wyborów może coś zmienią skoro tamci już chyba wszytko dostali (wróć jeszcze próbują wyciągnąć łałpę po halę).
    Obiekt łączący sport, komercje, funkcje społeczne to jest to czego Polonia sportowa i kibicowska potrzebuje by skonsolidować środowisko, dać żyć klubowi dzień w dzień i dostarczyć zawodnikom i fanom miejsce pod sport na który jest i będzie zapotrzebowanie.
    nie wiemy w sumie co przedstawiciele z K6 ustalili i jaką wizję przedłożyli miastu które już za taki standard jaki mamy obecnie łupi klub na spory hajs, co wymyśli przy lepszym obiekcie( dadzą chociaż czas na rozkręcenie się?!). Miasto po tylu latach bumelowania i wykręcania się sianem ma po prostu obowiązek zrobienia dla Polonii czegoś porządnego. Nikt nie chce by znów kasa została głupio przepierdzielona bo niestety kiedy zapytasz kogoś niezainteresowanego tematem to w życiu nie uwierzy że tu zainwestowano 40 baniek. Wiem że geniuszom z ratusza łatwiej wspomóc konkretnie kolejny raz cska (które dzięki stadionowi dźwignęło inne sekcje stamtąd przenieśli sponsorów, kibiców, medialność, itd.)niż dać pieniądz na kolejny klub który dostał by tym samym szansę na podniesie się, a nie wegetowania na pograniczach.
    Za rok wybory jeśli nie Hanka i jej świta teraz to ktoś nowy będzie to od nowa ogarniał bo wszelkie komisje ludzie i koncepcje się zmienią, każdy z kandydatów powinien dostać te same pytania o konkrety odnośnie tego terenu i ewentualnej chęci współpracy (wszak aktywna tu działa) ku poprawie warunków .

Dodaj komentarz