Spotkanie w sprawie modernizacji stadionu

W najbliższy czwartek (15 grudnia) o 18:30 w „Czarnej Koszuli” odbędzie się otwarte spotkanie zarządu Polonii z kibicami. Tematem będzie modernizacja stadionu Polonii Warszawa (rozmawiamy tylko o stadionie).

Author: Kwikster

Barwy moro, ciemny kaptur, Kwik to dziwny bywa stwór, o swej Polonii marzy dzień i noc i w Gwiezdnych Wojen wierzy moc [wierszyk z czasów ogólniaka... niezmiennie na czasie ;)]

15 thoughts on “Spotkanie w sprawie modernizacji stadionu

  1. Utną i dobrze. Nikt nie przyzna się do delfinowania Polonii. Prezio może ładniej by to przekazał, ale mnie się tego słuchać już nie chce.
    Skoro się zarząd chce wreszcie wystrzelać z kwestii stadionu, to albo dostał dzierżawę albo przyzna się, że jej nie dostał albo co najgorsze powie, że są chyba raczej bardzo blisko (czyli nic nie drgnęło). Czekam z wypiekami 🙂

  2. Smutna prawda jest taka, że jeżeli miałby dostać pozwolenie i wybudować brzydkiego chrupka, typu jak w Gliwicach, czy inne byle co, to lepiej jakby nic nie budować i poczekać 5, 10, 15 lat, a nóż nadejdą inne czasy i ktoś zbuduje porządny stadion.

  3. Mam nadzieję, że miasto jest na tyle rozsądne, żeby postawić warunek dzierżawy (jeśli w ogóle planuje ją dać), żeby spółka utrzymywała drużynę piłkarską co najmniej na poziomie centralnym. A najlepiej minimum 1 liga.

    1. Tak i jeszcze każdemu co rano przynosiła do łóżka śniadanie. Betonowe klocki wszędzie, ale nie na Polonii.

  4. Obiecałem sobie, ze nie będę się odzywał, ale nie zdzierżę…
    Pewnego razu, w centrum miasta krzyżackiego Torunia, tkwił sobie stary, rozpadający się stadion żużlowy, który był zadra w dupie wszystkich mieszkańców Torunia, miejskich władz i cholera wie, kogo jeszcze. Oprócz kibiców żużla, który w Toruniu jet kibicowską świętością.

    Pewnego razu decydenci doszli do wniosku, że czas ukrócić ryk żużlowych maszyn w centrum Torunia, a przy okazji oddać teren, jak marzenie developerom. Ale, co tu zrobić, skoro brać kibicowską szlag trafi, ani chybi, jeśli ten stadion zaorzą, a tu wybory, co czas jakiś się odbywają i zadzierać z bracią kibicowską krzyżacką, rzecz niebezpieczna?

    No i wymyślili. poszli na taki deal z inwestorem; damy Tobie tereny stadionu (wraz ze stadionem), możesz tam sobie budować, co chcesz, ale najpierw, na wskazanym przez miasto terenie wybudujesz nowiutki, najnowocześniejszy w świecie w tym czasie typowo żużlowy stadion na 15 tysięcy ludzi, wraz z około stadionową infrastrukturą. Dopóki nie wybudujesz stadionu, nie wejdziesz na teren stadionu starego, mimo, że już będziesz płacił za ten teren podatki. I pamiętaj, gościu, nie może być ani jednego dnia, w którym żużlowy Apator będzie musiał się ścigać poza Toruniem, jako gospodarz. Jak to zrobisz? Gówno nas obchodzi. Nie obchodzi nas, że strażacy nie przyjmą, ze Policja nie przyjmie, że nadzór budowlany nie przyjmie. Wejdziesz na teren, kiedy Apator się całkowicie wyprowadzi ze starego stadionu. Jasne?

    Efekt? Błyskawicznie wybudowany stadion (nawiasem mówiąc kopia Stadionu piłkarskiego Korony Kielce z dostosowaniem do potrzeb żużla. W międzyczasie: pełne poparcie kibiców, okolicznych mieszkańców starego stadionu, którzy mieli dość ryku żużlowych silników, ba – nawet przychylne spojrzenie wrogich grup kibicowskich, bo zawsze lepiej przyjechać na fajny stadion, niż na ruinę, przypominającą warszawska Skrę.

    I wszystko wypaliło, bo wszystko było od początku jasne i przejrzyste. i niech mi nikt nie mówi, że u nas jest troszkę inaczej, że Konwiktorskiej ulicy się na przedmieścia przenieść nie da. Mi chodzi nie o kalkę Torunia, lecz o sposób podejścia, w którym od początku do końca wiadomo, o co się rozchodzi. U nas nic nie wiadomo, wiec niech się decydenci ne dziwią, ze im nikt nie wierzy.

    Chcą, żeby uwierzyć? To proste: projekt inwestycji, harmonogram budowy, w którym jest zawarte stwierdzenie: dopóki nie będzie oddany do użytku w pełnym zakresie stadion, nic obok nie ma prawa być wybudowane. Nie mówię juz o niczym wiecej. Ale chociaż to, do qr.y nedzy…

    1. Widzę Mountasie, że miast grzać się w prezesowym ciepełku i wsłuchiwać się w jego zapewnienia wybrałeś zacne strony Dumy Stolicy.
      Ja też się nie wybrałem, a wieczór spędziłem w towarzystwie Ferdka Kiepskiego i jego szemranego towarzystwa. Przynajmniej się pośmiałem.
      Przejrzystość przede wszystkim. Pażywjom, uwidzim.

    2. Olo, był czas, kiedy chodziłem na każde spotkanie na Polonii. Nastał czas, kiedy nie widzę jakiejkolwiek potrzeby uczestniczenia w jakichkolwiek spotkaniach, albowiem nie cierpię strzępienia jęzora po próżnicy, jak również pier…enia o Szopenie. Szkoda mi czasu.

      I popieram Twoje podejście. Po cóż oglądać Kiepskiego na Konwiktorskiej, skoro można – przy kawce i koniaczku – w TV?…

Dodaj komentarz