Taktyka, głupcze!

Wszyscy zachwycamy się drugą połową wczorajszego meczu. Czterema bramkami, niektórymi niezwykłej urody, zaaplikowanymi Warcie Sieradz. Polotem i pewnością w drugich czterdziestu pięciu minutach. Czy słusznie? Czy zasadnie zapominamy o pierwszej połowie? Czy faktycznie nic wielkiego w niej się nie działo? Otóż nie. To właśnie pierwsza połowa, perfekcyjnie zagrana taktycznie, była fundamentem rozstrzelania Warty w drugiej odsłonie.

Piotr Kosiorowski (fot. Robe)
Piotr Kosiorowski (fot. Robe)

Zima powoli się kończy. Okres przygotowań – z konieczności – też. Po przełożeniu pierwszej kolejki w naszej grupie z niecierpliwością oczekiwaliśmy na ich efekty. Tyle się przecież mówiło o wzmocnieniach, idealnych warunkach do treningu czy ciężkiej pracy nad zgraniem, taktyką, zaangażowaniem. I co zobaczyliśmy?

Jak zdążyłem się zorientować, powszechna opinia jest taka, że mecz miał dwa oblicza: słabą pierwszą połowę, w której niewiele się działo i świetną drugą odsłonę, podczas której o niebo lepiej grająca Polonia rozbiła rywala. Być może na wygłaszanie takich zdań przemożny wpływ miała długa przerwa w rozgrywkach. Wszyscy byliśmy spragnieni bramek, zwodów i efektownych zagrań, a tymczasem nasi ulubieńcy po raz pierwszy zagrozili bramce Warty dopiero po prawie kwadransie gry. To jednak bez znaczenia, a obraz gry akcentujący dwie skrajnie różne połowy jest z gruntu nieprawdziwy.

Stawiam tezę, że w pierwszych czterdziestu pięciu minutach nasza drużyna wykonała 3/4 pracy potrzebnej do wygrania wczorajszego meczu. Od pierwszych minut widać było znacznie lepszą organizację gry Polonistów. Nasi grali bardzo inteligentnie, stosowali mnóstwo – jak na trzecią ligę – gry kombinacyjnej, podań, w tym często z pierwszej piłki, konstruowali akcje spokojnie i bez nadmiernego ryzyka, dzięki czemu nie groził nam przypadkowy kontratak, po którym musielibyśmy odrabiać straty. Przeciwnicy od pierwszych minut zostali zmuszeni do biegania za piłką, nadrabiania wyraźnej różnicy klas ambicją i kondycją. W piętnastej minucie meczu, w odpowiedzi na uwagę kolegi, że mecz jest nudny, a Polonia gra słabo, odpowiedziałem, że gra mądrze. I że w drugiej połowie zaaplikuje Warcie trzy bramki. Trzy do zera, taki wynik wtedy obstawiłem. Bo już po kwadransie było jasne, że bramki są tylko kwestią czasu i zmęczenia rywala, a Polonii do sukcesu wystarczy konsekwencja w grze.

Przypominam: to trzecia liga. Nie spodziewajmy się, że każda wrzutka będzie idealnie na głowę, każde podanie na nos, a na przedpole rywala co chwilę będą szły crossy otwierające setki sam na sam. Jednak nie sposób pominąć faktu, że nasza drużyna konstruowała akcje wymieniając po kilka podań z klepki tuż przed polem karnym Warty, na skrzydłach mnożyły się dwójkowe akcje z zasłoną i idealnym podaniem w tempo, nie było zagrań na pałę. A tak właśnie grali przeciwnicy – do przodu i może coś z tego będzie.

Jak więc ocenić drugą połowę, w której padły wszystkie bramki? Jako egzekucję konającego wroga. Efekt przyniosła właśnie praca wykonana w pierwszej połowie. Polonia nadal grała spokojnie swoją piłkę, ale widząc, że rywal nie ma już tyle siły co przed przerwą, chłopaki ruszyli mocniej do przodu. Klepka stała się podstawowym narzędziem, Kosiorowski z Marczakiem dogrywali co chwila piłki – no właśnie – na nos w pole karne i do narożnika, do stojących kolegów i do tych w pełnym biegu, górą i po ziemi. Obrona Warty momentami nie wiedziała, co się dzieje na boisku. Swoje robił też brak pewności w grze dość tęgiego pana w bramce przeciwnika. Na boisku istniała już tylko Polonia. Zgodnie z zasadą Kazimierza Górskiego, że gra się tak, jak przeciwnik pozwala, Polonia robiła na boisku, co chciała. Bo przeciwnik już nie istniał. Nie wytrzymał tempa gry, do którego przymusiła go mądrą taktyką Polonia.

Czy w tej pierwszej połowie rzeczywiście wiało z boiska nudą? Otóż wcale nie. Najłatwiej zachwycać się bramkami, zwłaszcza jeśli są to bramki dla nas. Ale trzeba pamiętać, że nie w każdym meczu uda się coś szybko strzelić, czasem może pójść przypadkowa i nieoczekiwana kontra, która całkowicie zmieni przebieg gry. Drużyna, która miała przewagę, zaczyna bić głową w mur, a przeciwnik ustawia zasieki i do końca meczu skutecznie się broni. Mało razy oglądaliśmy taki obrazek? Dziś nic takiego nam nie groziło. Drużyna grała pewnie, bez ryzyka i stopniowo obdzierała rywala z sił, żeby w drugiej połowie przycisnąć i – dalej grając swoją piłkę bez większego ryzyka – spokojnie go wypunktować. Dziś nie groziła nam żadna kontra czy przypadkowa bramka. A nawet gdyby padła, nie zmieniłaby specjalnie wyniku. Byłoby 4:1. I to jest prawdziwa zmiana w jakości gry drużyny.

Celowo rozpisuję się o grze drużyny, niemal pomijając konkretne nazwiska. Bo wczoraj to zespół zapracował na sukces, grając drużynowo, angażując wszystkie formacje. Gra się cały czas zazębiała i każdy miał do wykonania swoje zadanie. Każdy je wykonał perfekcyjnie. Byli, rzecz jasna, lepsi i gorsi, ale nikt nie był lepszy od zespołu jako całości. No, prawie nikt.

Tak, jak taktycznie Polonia górowała nad Wartą przez pełne dziewięćdziesiąt minut o dwie klasy, tak Piotrek Kosiorowski górował o dwie klasy nad resztą drużyny. To była czysta przyjemność, obserwować jego technikę użytkową, pewność w grze, bezbłędność, umiejętność przewidywania czy zadziorność. Tak, zadziorność też. Na tym poziomie rozgrywek, z jego doświadczeniem i umiejętnościami, to piłkarz kompletny. Wygląda jak Messi, który wybiegł na boisko w drużynie Górnika Zabrze przeciwko Podbeskidziu. Za rok chcę zobaczyć, czy podobną przewagę pokaże na boiskach drugiej ligi.

Z tak mądrą grą Polonii, jak wczoraj od pierwszej do dziewięćdziesiątej minuty, pewnie, bez ryzyka, w swoim stylu, nie wydaje się to nierealne.

Author: Sneer_LM

12 thoughts on “Taktyka, głupcze!

  1. Szkoda tylko ze nie mozna zobaczyc tego jak sie mieszka zagranica…. ETV bylo jakie bylo ale mozna bylo i zobaczyc mecz na K6 a nie tylko niektore wyjazdowe PTS pokazuje. Czasem chce sie miec w tle „Czarne koszule !!!” a nie tylko zawsze „k*r.. , ch**e etc.” i zwiedzanie okolicznych stadionow. Oczywiscie wiadomo wyjazdy sa najwazniejsze do zobaczenia dla osob mieszkajacych w Warszawie i PTS nienawala tak jak ETV sie zdarzalo…. ALE moznaby dac kogos do pokazywania meczow u siebie, przeciez PTS sie nie obrazi bo i tak nie pokazuje meczow przy K6.

  2. Sneer, nikt nie kwestionuje pracy wykonanej w pierwszej połowie. Jest jednak tradycyjne ALE. Po prostu gra z I połowy zbytnio przypominała mecze z rundy jesiennej. Na jesieni gra też wyglądała na poukładana, jednak nie zawsze przynosiła pożądane efekty. I stąd ten zachwyt nad drugą częścią gry, gdyż w tym czasie zobaczyliśmy coś ważnego – SKUTECZNOŚĆ. No i, co podkreśliłem w swoim felietonie, wszystkie (bo karny to też) bramki padły po stałych fragmentach gry. A na jesieni bodajże tylko jedna…
    Ale ogólnie to zgadzam się z Tobą, bo Wartę mocno w I połowie osłabili :).

  3. Artykuł wcześniej Tricky podkoloryzował, a teraz Sneer polał grubo lukrem.
    I połowa to klepanie piłki do 30-tego metra przed bramką Sieradza, a dalej już strome schody. Kilka prób dośrodkowania Wojdygi – wszystkie niecelne, dwa rożne, bodaj dwa zablokowane strzały z dystansu i chyba to wszystko. Mądrej gry nie widziałem, za to widziałem piłkę bardzo często w górze, zamiast być graną po ziemi. Bramkarz Sieradza nie interweniował w groźnej sytuacji ani razu.
    II połowa to na szczęście dynamiczniejsza gra od początku. I cztery tzw. stałe fragmenty zamienione na gole. Sneerze – z gry nic nie wpadło. Duet napastników: Pieczara i Wiśnia w I połowie bez zagrożenia, w drugiej to samo, choć jednak drugiego gola trzeba im wspólnie zapisać. Dzięki wzorowo rozegranym przez Manolo rożnym i wolnym – wpadły bramki. Jeden jedyny strzał z dystansu Kosiora i od razu gol. Czy trenerzy im zakazali strzelać z dystansu bo nie widzieli, że ten klockowaty wielkolud w bramce z Sieradza wpuszczał wszystko co leciało w światło bramki ?
    Słowo o Wierzbie. Byłem świadkiem debiutu Dziekana, byłem też świadkiem debiutu Olego. Od pierwszego dotknięcia piłki było widać, że będą grajkami na międzynarodowym poziomie. To samo piszę o Wierzbie.
    I jeszcze słowo o kibicach. Wstyd, że na pierwszy mecz Dumy Stolicy na wiosnę przyszło nas tylko kilkuset i to daleko od tysiąca.

  4. Sneer, dzięki za komentarz. Trafny! wolę taka mądrze grającą Polonię niż rzucającą się i przegrywająca głupi w końcowych minutach. Może przydały by się jednak jakieś zajęcia wzmacniające psychikę… widać że w pierwszej połowie to sędzia rozdawała karty (karki) a nasi próbowali werbalnie udowadniać oczywistości…. Mam wrażenie, że przewaga przy stałych fragmentach gry to zasługa 1 tygodnia pogrania na trawie – dzięki zarządowi klubu za taką inwestycję! Nie bardzo się orientuję, ale jaki klub z środkowej Europy na tym poziomie rozgrywkowym miał zapewnioną trawiastą zieloną murawę w czasie przygotowań do sezonu? w sumie dzięki za walkę! Do przodu! Jak da Bóg i umiejętności Walczcie o II ligę!

    1. Pogoń była tydzień w Austrii, ale o innych klubach ze środkowej Europy nie słyszałem. W Skarbie Kibica pisali tylko, że wyjazdy na Cypr to norma w Austrii, Niemczech i Szwajcarii nawet w VI lidze.

  5. @Olo @Tricky:
    To, co zrobiła Polonia w pierwszej połowie, to klasyka dobrej szkoły taktyki. Nie stwarzali groźnych sytuacji, to prawda. Ale grali piłką na całym placu w dziada, a tamci chłopcy biegali aż miło. Gdyby to była walka bokserska, napisałbym, że w pierwszej połowie bili rywala po żebrach, a w drugiej go znokautowali. Nie mówię, że nokaut nie był widowiskowy, ani że nie należą się za niego brawa. Po prostu nie zapominajmy o ciężkiej pracy wykonanej w pierwszych cztedziestu pięciu minutach. Bez nich tego nokautu by nie było.
    I jedna uwaga: kilkaset osób to było na Kamieniu. Na Krytej zajęta połowa miejsc. W sumie ok. 2000.
    @Fontana:
    A moim zdaniem procentuje to, czego zabrakło w rundzie jesiennej: zgranie. Nie da się poukładać drużyny, jeśli zawodnicy nie potrafią ze sobą grać. Dziś wreszcie było widać, że robią to momentami na pamięć. Nawet w tej niedocenianej pierwszej połowie sporo grali z pierwszej piłki, mieli kombinacyjne akcje, ale ciągle jeszcze czegoś brakowało. W drugiej wreszcie zaskoczyło.

    No i uwaga ogólna. Fakt, że wszystkie braki padły po stałych fragmentach cieszy, bo do tej pory tego nie umieli i nie martwi, bo druga bramka padłaby i tak, gdyby nie ręka, a do tego mieli setki z gry, których nie wykorzystali. Nie szukajmy na siłę dziury w całym.

    Cieszmy się tym, co jest i liczmy na dalszą passę. Zwłaszcza, że inni zagrali pod nas.

  6. Sneer_LM niestety ale z tą frekwencją to nieźle poleciałes, byłem na Kamiennej, myślę że na meczu było jakieś 800 może 900 osób nad czym ubolewam. 2000 to były na łks a wczorajszy mecz tamtego pod względem ilości kibiców w żaden sposób nie przypominał.

  7. Boże obym okazał się głupcem i skoro to taka wspaniała taktyka dlaczego nie było jej na jesieni. Przecież trener chyba się nie zmienił. Moim zdaniem Warta opadła z sił, a co będzie jak przeciwnik będzie trochę mocniej wybiegany ? Bardzo fajnych kilka zagrań młodzieży, no i ten Marczak może się w końcu przełamie i zacznie grać do przodu a nie w bok.

  8. Mam nadzieję, że frekwencja była niska m.in. dlatego, że część osób pojechało do Krakowa. Przynajmniej na Kamiennej. Głowna zapewne zapełni się wraz z wiosenną aurą i dobrymi wynikami.

Dodaj komentarz