Dziewicki szczerze o zwolnieniu, sytuacji i MKS-ie. Jaroń o ostatnim meczu

W „Rzeczpospolitej” możemy przeczytać wywiad z byłym trenerem „Czarnych Koszul” Piotrem Dziewickim.

Piotr Dziewicki
Piotr Dziewicki (fot. Kwikster / dumastolicy.pl)

Cieszą go gesty wykonywane przez kibiców po tym jak odszedł z klubu. Dziewicki wyjaśnił też dlaczego do tego doszło. – Nie miałem wyjścia. 
Przez rok pracowałem charytatywnie. Nie brałem pieniędzy. Krzysztof Węgier, który jest magazynierem i był na każde zawołanie, bo też kocha Polonię, musiał podjąć pracę w piekarni, od czwartej rano, bo nie mógł się doczekać wypłaty w klubie. Kiedy wprowadziliśmy Polonię do III ligi, uznałem, że wypadałoby przestać być jedynym trenerem w Polsce, który pracuje za darmo. Choćby dla zasady. Faktyczny szef klubu Paweł Olczak zaproponował skromne warunki i ja je zaakceptowałem. To działo się cztery dni przed pierwszym meczem w sezonie. Poprosiłem tylko o wstawienie do umowy punktu mówiącego o tym, że w przypadku zwolnienia mnie przed końcem sezonu klub wypłaci mi pozostałą część należności pomnożoną przez dwa. To nie były wygórowane warunki, ale pan Olczak stwierdził, że nie ma na to pokrycia. To znaczyło, że mnie zwolni. Pojechałem z chłopakami na pierwszy mecz do Sieradza, bo tak wypadało, i na tym moja praca się zakończyła – opowiedział w „Rzepie”.

„Chrumek” wiedział, że w klubie zatrudniono następcę w postaci Piotra Szczechowicza dość szybko [pracuje w MKS-ie od początku roku 2014]. Zdawał sobie także sprawę, że przy pierwszej możliwej sytuacji obecny trener wygryzie go. „Oddech” Szczechowicza jednak go nie przerażał. Ubolewał nad czymś innym. – Nienormalne natomiast jest to, że w Polonii nie mieliśmy przez całą rundę rewanżową żadnego wsparcia i szacunku ze strony władz, a pana Olczaka szczególnie. Kibice to czuli, stąd różnego rodzaju małe demonstracje na trybunach i w internecie, nie tylko w mojej sprawie.

Zdaniem Dziewickiego problemem MKS-u są ludzie, którzy zarządzają. – (…) upraszczając, zarząd wybiera zarząd. Chciałem wejść w te struktury, stać się tylko członkiem zwyczajnym, a nie – jak wiele osób mówiło – członkiem zarządu, ale mi odmówiono. Stowarzyszenie kibiców Wielka Polonia chciało mieć swoich przedstawicieli, jednak skończyło się na obietnicach. Dopóki MKS nie otworzy się na społeczność Warszawy, nie będzie nowych członków, dopóty sytuacja się nie zmieni – tłumaczy w „RP” były trener klubu z Konwiktorskiej.

Do problemów zalicza także to, że rodzice dzieci z grup młodzieżowych nie mają nic do powiedzenia. Za to zarząd pobiera pieniądze za transfery młodych zawodników.

Dziewicki jest zwolennikiem awansu sportowego. Podobnie jak „Wielka Polonia”. Mówił także o próbach negocjacji podjętych przez Marka Troniny. – A z kim miał się porozumieć? Z zasłużonym wyjątkowo dla Polonii, ale żyjącym w swoim świecie prezesem Jerzym Piekarzewskim? Albo z Pawłem Olczakiem, należącym do innego kręgu kulturowego, ubierającym się w dres i mówiącym innym językiem niż Tronina? Przecież dopóki Polonia będzie się kojarzyła z kimś takim, żaden poważny sponsor tam nie przyjdzie, bo nie będzie chciał firmować  badziewia. To jest dziś największy problem Polonii. Kibice skandują na trybunach: „Polonia nigdy nie zginie”, i to jest prawda. Ale ja bym chciał, żeby ona nie walczyła wciąż o przetrwanie, tylko dobrze żyła – zdradza Dziewicki.

Damian Jaroń skomentował ostatnie spotkanie Polonii z Pogonią Grodzisk Mazowiecki.

Źródło: własne / Rzeczpospolita / PTS

Author: Kwikster

Barwy moro, ciemny kaptur, Kwik to dziwny bywa stwór, o swej Polonii marzy dzień i noc i w Gwiezdnych Wojen wierzy moc [wierszyk z czasów ogólniaka... niezmiennie na czasie ;)]

4 thoughts on “Dziewicki szczerze o zwolnieniu, sytuacji i MKS-ie. Jaroń o ostatnim meczu

  1. Moim zdaniem najważniejsze, co powiedział Dziewicki to: „Albo z Pawłem Olczakiem, należącym do innego kręgu kulturowego, ubierającym się w dres i mówiącym innym językiem niż Tronina”. Pomyślmy. Żeby mieć więcej kasy, sponsorów, wyniki, lepszych piłkarzy, itp., musimy mieć więcej kibiców, a zatem – mieć do zaoferowania coś, czego nie ma konkurencja (Legia). A co my właściwie takiego mamy? Wyniki sportowe? Umówmy się – nigdy (lub po prostu bardzo długo), na dłuższą metę, Polonia nie będzie grała w piłkę lepiej niż Legia. Klimat? Jeśli ktoś lubi kameralne stadiony, to rzeczywiście, ale ile takich osób się znajdzie? Tradycja? Może i tak, ale dla potencjalnych nowych kibiców świeższa jest pamięć o Groclinie niż o czymś, co działo się ponad 50 lat temu. Kultura? A czym ostatnio różnią się bluzgi, które lecą z naszego młyna od tych, które lecą z Żylety? Wybór między Polonią a Legią był dla mnie zawsze wyborem między kulturą a barbarzyństwem. I w tę stronę musimy wysyłać sygnały – przyciągać inteligencję, ludzi myślących, kulturalną awangardę. To jest jedyne, na czym możemy zbudować swoją przewagę. Ale przy tym, co się dzieje ostatnio, nie ma na taki kierunek żadnych szans. I to chyba jest najgorsze z tego, co wniósł ze sobą MKS.

  2. Wydaje mi się, że kolega Dziewicki nieco odleciał. Do tej pory szanowałem go za prace dla Polonii, ale widzę, że trochę szajba zaczyna uderzać.
    Jak można powiedzieć o Jurku Piekarzewskim, że nie ma z nim rozmowy bo żyje w swoim świecie? Pan Jurek to legenda tego klubu, a bez urazy, ale Piotrek był tylko kolejnym trenerem, tylko przez sezon i to z zawodnikami z którymi nawet masażysta klubowy by awansował wyżej. Denerwuje mnie też podkreślanie w każdym wywiadzie że pracował w Polonii za darmo. Po pierwsze sam się na to zgodził, a po drugie w Polonii za Wojciechowskiego zarabiał kilkadziesiąt tysięcy złotych na miesiąc w zamian kopiąc się po czole. Sorry, ale tyle się jako przeciętny grajek nachapał w tym klubie, że rok pracy za darmo chyba go głodem nie przyparł. Po za tym po tym jak go z canal + wywalili to innych opcji raczej nie miał. Chciał się wypromować w nowej roli i ok. Niech teraz nie narzeka.
    Szacun za zeszły sezon, ale wara od Pana Jurka.

Dodaj komentarz