Pilkarz Ostrovii odpowie za e7kę. Kubiaczyk o Polonii

„Gazeta Wyborcza” informuje, że sąd apelacyjny podtrzymał wyrok skazujący piłkarza Ostrovii Ostrów Mazowiecka Rafała R. W październiku 26-letni zawodnik został skazany za prowokowanie kibiców Polonii. Będzie musiał zapłacić karę 1560 zł.

„Wirtualna Polska” cytując serwis „Wielka Polonia” wspomina, iż zawodnik Ostrovii miał celowo sprowokować kibiców Polonii: „Wyczuł szansę na swoje 5 minut sławy (ponieważ na boisku nic szczególnego nie pokazał). Rafał R. bo o nim mowa schodząc do szatni pokazał w stronę kibiców Polonii popularną u naszych sąsiadów 'elkę’.

W rozmowie z „Wirtualną Polską” piłkarz klubu z Ostrowi Mazowieckiej Dawid Wilczewski, przekonywał, że sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. – To nie była żadna prowokacja skierowana do kibiców Polonii. Rafał po prostu pokazał „eLkę” do kibiców Ostrovii, którzy siedzieli na trybunie głównej – relacjonował Wilczewski. – Zatrzymanie Rafała to jakiś absurd.

W tym tygodniu sąd apelacyjny potrzymał wyrok skazujący. To oznacza, że Rafał R. będzie musiał zapłacić karę 1560 zł – informuje „Wirtualna Polska”.

Książkę Roberta Gawkowskiego „Futbol dawnej Warszawy” można nabywać w sklepiku na stadionie (w pokoju 112). Kupując na stadionie wspomożesz warszawską Polonię. Cena – 30 zł.

Ryszard Adamus, Piotr Kubiaczyk, Stefan Friedmann
Ryszard Adamus, Piotr Kubiaczyk, Stefan Friedmann (fot. Facebook)

Na koniec wspominki Piotra Kubiaczyka. Prawie dwa miesiące temu poproszono mnie o napisanie do biuletynu Stowarzyszenia Klubu Sportowego Polonia Warszawa kilku słów na temat mojej przygody z Czarnymi Koszulami. Słów wyszło trochę więcej niż kilka a że znalazłem pocztówkę przedstawiającą klubowy stadion, tak jak prezentował się w 1993 roku to postanowiłem udostępnić tekst na FB. Fragment o niedzieleniu kibiców usunąłem bo jak pokazuje życie, przypomina „głos wołającego na puszczy”.

„Urodziłem się i wychowałem na Bielanach. Prawie cała dzielnica została wybudowana w latach 50. dla potrzeb pracowników huty. Większość mieszkańców była napływowa i trudno było dostrzec tutaj etos przedwojennej stolicy. Moja mama dzięki przydzielonemu mieszkaniu mogła wyprowadzić się od rodziców ze Szmulek na Pradze, a ja dorastać pośród boisk szkolnych i osiedlowych alejek wysypanych żużlem, produktem ubocznym wytopu żelaza. W dzieciństwie nie znałem żadnego kibica Polonii natomiast innych kibiców było co niemiara. Właśnie oni zaprowadzili mnie na Łazienkowską, gdzie tłumy ludzi, piłkarze z kadry Kazimierza Górskiego, doping i „wielki świat”. Pewnie zostałbym na dłużej, gdyby nie dwa zdarzenia.

Po meczu reprezentacji szkoły podstawowej w której grałem, dowiedziałem się że następnego dnia gra Polonia i warto ją zobaczyć. Poszedłem. Sezon 1978/79. Polonia na ostatnim miejscu w tabeli II ligi z dorobkiem kilku punktów zmierzała niechybnie ku degradacji. Na stadionie może 300 kibiców. Młyn na „stojakach” liczył góra 50 osób. Doping ograniczał się do kilku okrzyków o tym „że z nami jest Arka i ŁKS” oraz do piosenki „w ukochanej mej Warszawie mamy swą drużynę to Polonia KKS”. Był to chyba mecz z Motorem zakończony wynikiem 0:0. Brak trafienia dla Czarnych Koszul jest o tyle istotny, że zbierana do czapki przez kibiców Polonii kasa mająca być premią dla strzelca bramki została zamieniona na kilka butelek wina rocznik „czwartek”. Nie rozumiałem o co w tym wszystkim chodzi ale atmosfera i klimat „Titanica” na Konwiktorskiej był bardzo wciągający.

Drugi ważny moment nie był sportowy ale czysto polityczny. Należę do pokolenia dla którego bardzo ważną cezurą był stan wojenny. Kiedy został wprowadzony postanowiłem, że więcej nie pojawię się na stadionie na którym gra drużyna – oczko w głowie generałów L.W.P.

Nie chodziłem na mecze III ligi. Wolałem koszykówkę. Mężczyźni grali na granicy I i II ligi. Kiedy było słabo zawsze sytuację ratowały koszykarki. W latach 80. nie grały zbyt efektownie ale zawsze kilka z nich prezentowało się na tyle dobrze że czasem zapominałem gdzie jest piłka… Potem dopadła mnie proza życia i moja obecność na Polonii była bardziej niż sporadyczna. Aż przyszła połowa lat 90. a właściwie przyszedł do mnie mój manager zwany w środowisku emerytowanych polonijnych chuliganów „Pawianem” i powiedział coś w stylu: “Piotrek, Polonia w drugiej lidze, gra całkiem nieźle. Trzeba iść”. Znowu poszedłem. I tak zleciało kolejne 20, pełnych wzlotów i upadków lat”.

Źródło: własne / Gazeta Wyborcza / Wirtualna Polska / Wielka Polonia / Czarna Koszula

Author: Kwikster

Barwy moro, ciemny kaptur, Kwik to dziwny bywa stwór, o swej Polonii marzy dzień i noc i w Gwiezdnych Wojen wierzy moc [wierszyk z czasów ogólniaka... niezmiennie na czasie ;)]

Dodaj komentarz