Jednym z niewątpliwych „smaczków” sobotniego starcia Polonii z Odrą Opole będzie występ Szymona Kobusińskiego, który po 1,5 roku reprezentowania barw „Czarnych Koszul” na początku grudnia decyzją sztabu szkoleniowego został umieszczony na liście transferowej, aby finalnie rozwiązać umowę i związać się z ekipą Odry. W obszernym wywiadzie dla dzisiejszego „Przeglądu Sportowego” Szymon opisuje m.in. okoliczności towarzyszące jego odejściu z K6 oraz roli jaką w transferze odegrał trener Odry Jarosław Skrobacz. Szczegóły w rozwinięciu newsa.
– Od początku rundy po transferze do Odry, w każdym meczu gra pan w podstawowym składzie i coraz częściej strzela gole. – Na pewno można by było podkręcić jeszcze te liczby, bo poza tymi golami, o którym powiedzieliśmy, trafiłem jeszcze tylko w pierwszym meczu przeciwko Bruk-Betowi Termalice Nieciecza (2:2). Zgodzę się jednak, że fajnie się wkomponowałem i nie ma na co narzekać. Po półtora roku w Polonii wiedziałem, że chcę coś zmienić i na szczęście udało się znaleźć ciekawy projekt. Dla mnie to duży plus – myślę, że Odra również ze mnie skorzysta, więc oby tak dalej.
Na zadanie wprost pytanie – dlaczego po rundzie jesiennej rozwiązał kontrakt z Polonią „Kobus” stwierdził: Jestem osobą, która nie lubi drugoplanowej roli. To, że nie wchodziłem w niektórych meczach, było dla mnie jasnym sygnałem, że czas poszukać zmiany. Odejście z Polonii po rundzie jesiennej było dla mnie pewne i nieuniknione. Nie mam jednak żadnego żalu do trenera Mariusza Pawlaka, bo postawił na Łukasza Zjawińskiego i wyszło mu to na dobre, Łukasz jest w wybitnej formie.
Kobusiński nie ukrywa, że dużą rolę w jego transferze do Opola odegrał trener Jarosław Skrobacz, z którym miał już okazję współpracować, reprezentując barwy Ruchu Chorzów w rundzie wiosennej sezonu 2022/23, zakończonego dla „Niebieskich” awansem do PKO BP Ekstraklasy. – Trener Skrobacz odegrał główną rolę w tym transferze, rozmawiałem z nim na ten temat jeszcze w trakcie rundy jesiennej. Wiedziałem, że mnie chce i ma na mnie plan. Czułem, że nie idę w nieznane. To dużo ułatwiło.
Czytając odpowiedź na ostatnie pytanie zadane Kobusińskiemu przez prowadzącego wywiad Karola Bujalskiego, wydaje się, że mimo blisko 1,5 roku spędzonego na K6 wychowanek Syreny Cybinka nie będzie darzyć Polonii szczególnym sentymentem…
– Będzie się pan cieszył po ewentualnym zdobyciu bramki przeciwko Polonii? – A dlaczego miałbym się nie cieszyć? Moja przygoda w Polonii nie była na tyle długa i bogata w sukcesy, żebym teraz miał nie świętować bramek. Szacunek dla przeciwnika jest zawsze, natomiast napastnik ma strzelać gole i w sobotę tak jak zawsze, będzie mi zależało, żeby dokonać tej sztuki dla Odry Opole – zakończył niedawny napastnik „Czarnych Koszul”.
Szymon Kobusiński był z zaciągu dyrektora Piotra Kosiorowskiego – szerokiej grupy piłkarzy, którzy pod kierunkiem trenera Smalca mieli rok temu szturmować pierwszą ligę.
Przypomnę ich, bo pan Szymon nie był sam w niej – Pleśnierowicz, Marciniec, Okchrończuk, Fadecki, Majsterek, Kowalski-Haberek, Tomczyk, Michalski i lubiani na Konwiktorskiej Wełna, Lemanowicz, Kluska i też Bajdur.
Ten wybór nie udał się, bo patrząc gdzie dziś grają ci piłkarze nie mógł przynieść powodzenia.
Największą cenę – odczlowieczania i agresji poniósł trener Smalec. Zakontraktowani przez dyrektora Kosiorowskiego piłkarze jakoś odnajdują się gdzieś w drugiej lidze i na krawędzi spadku z pierwszej. Nic im nie ujmując to ich sportowy poziom.
Czy nam Kobusiński zagrozi ? Szczerze wątpię.
Prezes Nitot w tym sezonie zagwarantował większe środki, a dyrektor Kosiorowski trafił celująco z wyborem Vegi i Zjawińskiego.
Trzy punkty na wrażym dla nas terenie bardzo proszę. Też aby Haluchowi legijnemu cwe.owi pokazać co o jego miłości do nas sądzimy.
Wrzuciłeś dużo tematów do jednego worka
Pleśnier przyszedł na wiosnę i moim zdaniem w ogóle się nie sprawdził (choć poprzeczka dla niego była wysoka bo przychodził z esy) Moim zdaniem grał gorzej niż Majsterek, który odszedł poziom niżej.
Marcieniec zawsze był elektryczny a zarządzenie nim przez Smalaca – przedziwne
Okhrończuk – moim zdaniem jego potencjał nie tylko był niewykorzystany, lecz wręcz hamowany
Fadecki – w pierwszej lidze był beznajdziejny, jego nadwaga dawała o sobie znać, ale w II lidze jego wkład był duży
Majsterek – ja widziałem w nim potencjał i byłem zaskoczony, że go oddajemy.
Kowalski – Haberek – gdyby nie jego dośrodkowanie do Biedrony w meczu z Resovią dziś gralibyśmy w II lidze. Owszem nie dał rady w I lidze. Ale w II grał naprawdę super
Tomczyk miał jeden atut – szybkość. Na I ligę okazało się to za mało.
Z Michalskim mam problem, bo mam wrażenie, że był wartościowym zmiennikiem do pewnego czasu, ale chyba od momentu niestrzelenie karnego z Odrą na wyjeździe wszystko się jakoś tak posypało. Bardzo liczyłem na jego doświadczenie, a nie zawsze dowoził
Wełna dużo temu klubowi dał.
Leman, wiem jaką ma opinię, ale jak trzeba było godnie zastąpić Kuchtę, to oprócz wpadki w Lublinie, stanął na wysokości zadania.
Klucha jaki jest każdy widzi, ale też jest nasz
A Bajdur, który nasz nie chce chyba być, przez pewien czas myślałem, że na takich jak on wjedziemy do ekstraklasy. Teraz przygasł, co oznacza, że nie mamy nawet pół zawodnika, który porządni sfg wykona.
Jeśli ktoś się nie sprawdził zupełni, to np. Pawłowski, a szkoda czy Kobus. Co do reszty, to można powiedzieć, że na poziomie I ligi nie dowieźli, ale jak przychodzili w II to co mieli zrobić, to jednak zrobili.
A czy Smalec był jak piszesz „odczłowieczony”? Oczywiście, że nie. Sam bardzo długo byłem jego zwolennikiem, ale od pewnego momentu oczekiwałem, że będzie miał trochę honoru i rzuci ręcznik. Nie uczynił tego, mimo że nie zespół grał piach i każdy nas walił w trąbę jak tylko się dało.
To nie jest problem kibiców, że lżyli Smalca, lecz Smalca, który nie wiedział kiedy ze sceny zejść.
A Kosior? Vega czy Zjawka albo Terpił super – ale taki Xabi? Ale w tym zawodzie nie ma nieomylnych.
Zgadzam się.
I mam wrażenie, że już kilka razy temat był dyskutowany.
Ale Olo jak się na jakąś teorię uprze… Nie przekonasz.
Do tego co napisał newweatherman dodam tylko, że wielu wymienionych zawodników w swoim czasie to były świetne transfery.
Jeżeli bierzesz bramkarza noname’a (sorry Leman) i on wygrywa rywalizację w 2 lidze i godnie zastępuje Kuchtę w 1 lidze to jest to dobry transfer czy zły transfer?
Jeżeli bierzesz rezerwowego z Radunii i on dokłada cegiełkę do 2 awansów, jest drugim strzelcem w 2 lidze to jest to dobry transfer czy zły transfer? W 1 lidze nie dał rady, ale kto racjonalnie myślący oczekiwał by tego od rezerwowego Radunii w momencie transferu..
Marciniec też miał wkład w 2 awanse, kozak sezonu w 2 lidze.
Niedawno ten sam Olo przekonywał mnie, że Xabi umie grać w piłkę, z kolei drugi strzelec zeszłego sezonu Bajdur już jest be i tu jakos argument, że w obecnej taktyce trenera Pawlaka nie ma jego pozycji nie działa tak jak w przypadku Xabiego.
Ponadto Olo pominął niektóre transfery jak np. grudniewskiego. Chłop przyszedł z wolnego transferu, od razu wskoczył do składu i załatał dziurę w obronie, w 1 lidze też się wyróżnia. Obyśmy robili same takie transfery jak wyżej wymienione jeśli chodzi o stosunek jakości do poniesionych kosztów i jeśli chodzi o przydatność na danym szczeblu.
W ocenie pracy Kosiora trzeba też wziąć pod uwagę ograniczony budżet. Dopiero w tym sezonie Greg sypnął groszem.
Być może nawet do pewnego momentu transfery budżetowe i nieoczywiste były na tyle udane, że po awansie do 1 ligi Greg myślał, że dalej tak pociągniemy, ale okazało się, że na tym poziomie to już nie przejdzie i w pewnym sensie Kosior i trener Smalec stali się ofiarami swoich wcześniejszych sukcesów?
Ale jeśli chodzi o nagonkę na trenera Smalca to akurat się zgadzam z Olo.
Te teksty o dżemie ze świni i inne takie to była ostra przeginka.
W ogóle niektórzy strasznie się nakręcali, przecież tu chodziły pisane całkiem serio teorie spiskowe, że rzekomo Greg chce spadku żeby sobie straty wrzucić w koszty i niby w ten sposób zrobić optymalizację podatkową.
Jakieś szturmowanie szatni, eskortowanie przez ochronę trenera do samochodu.
Oby nigdy takie sceny nie powróciły na K6.
Zgadzam się z Tobą. Z jednym zastrzeżeniem, ja piszę o planach podboju pierwszej ligi w zeszłym sezonie. Gdy zawodników, którzy osiągnęli sukces i awansowali nagle postawiono przed oczekiwaniem dalszych sukcesów w pierwszej lidze. A gdy ich nie było to cały praktycznie rok była jazda po Smalcu.
Powiem wprost – to, że utrzymał zespół i nie spadał uważam w tamtych warunkach za optymalny wynik. Przy tamtych zawodnikach, budżecie i podkręcanej atmosferze. W naszych dyskusjach pada często pytanie – czy inny trener osiągnąłby więcej ? Może tak, trochę punktów więcej by zdobył, ale może inny wcześniej by nas rozsypał.
Kończąc wątek Smalca – zgubiło go uparte granie wahadłami i na trzech stoperów. Pawlak pokazał, że wystarczy to zmienić i grać to co zawodnicy potrafią i rozumieją. No i nie miał publicity na trybunach, nie był swój, nie miał nikogo kto by mu uśmierzył hejt. W tej kwestii analogie z Szymankiem są aż nadto widoczne. Każdy ma swój czas …
I tu miękko przeskoczę do Auzmendiego. Pawlak potrzebuje zawodnika defensywnego w środku pola, który potrafi zamienić się w ofensywną 10-tkę by szybko wrócić do defensywy. Auzmendi to tylko ofensywna, nie daje tego co Koton i …. Vasin.
Zgadzam się odnośnie upartego grania wahadłami.
Myślę, że też było kilka innych czynników np. przygotowanie motoryczne. Były momenty w sezonie gdy nasi od 60 minuty wyglądali jak te króliki z reklamy co mają te gorsze baterie. Trener, który odpowiadał u nas za przygotowanie motoryczne po rundzie jesiennej poszedł potem do Śląska i po niespełna roku wyleciał razem z całym sztabem, a kibice Śląska pisali, że ich zawodnicy dosłownie człapią po boisku. Więc jak dla mnie coś tu było nie tak.
Kolejna rzecz to porównując sezon 2 ligowy z poprzednim- w drugiej lidze dużo rzeczy nam się układało. Omijały nas kontuzje, trafiliśmy z transferami.
Fudzio strzelał na jesieni, Tomczyk trafiał na wiosnę, o Lemanie już pisałem, Haberek grał bardzo dobrze w obronie a jeszcze lepiej moim zdaniem w pomocy. Na początku sezonu mieliśmy lukę w obronie, którą załatał Grudniewski, no i Biedrona od razu odpalił. Dobre wyniki nakręcały dobrą atmosferę, a dobra atmosfera sprzyja wynikom.
W zeszłym sezonie Piątek, Kuchta, Kołodziejski i Xabi mieli kontuzje, które wykluczyły ich naprawie całą rundę, z transferami trafiliśmy średnio. Pawłowski to w mojej klasyfikacji największe rozczarowanie, Kobusowi nie można odmówić zaangażowania, ale to jednak nie ten typ napastnika, którego potrzebowaliśmy, Wojciechowski to był dobry transfer, ale odpalił dopiero w obecnym sezonie itd.
A ponadto wielu zawodników, którzy wcześniej stanowili o sile drużyny jak Marciniec, Fadecki, Haberek po prostu nie dało rady na tym poziomie.
No i stąd była taka mizeria.
Pecha mieliśmy nie tylko jeśli chodzi o transfery i kontuzje, potraciliśmy też trochę punktów w pechowy sposób.
I tak jak w drugiej lidze wyniki nakręcały dobrą atmosferę tak rok temu na odwrót.
Co do trenera Smalca to do pewnego momentu miał kredyt zaufania, i nie dziwię się Gregowi, że dał mu szansę. Moim zdaniem szkoda, że nie było zmiany szkoleniowca w zimie, szkoda też, że nie odszedł po sezonie. Tak było by lepiej dla wszystkich łącznie z samym trenerem Smalcem, ale czasu nie cofniemy.
BTW
sorki za małą uszczypliwość z wczoraj.
Ej tam, żadna uszczypliwość.
Muszę przyznać, że Twoja diagnoza tego co było jest celująca. Ja mam te same odczucia, ale jako nigdy nie grający w piłkę piknik trudno mnie tak merytorycznie to opisać.
Za tobą powtórzę to co musi nam przyświecać: „dobra atmosfera sprzyja wynikom, a wyniki nakręcają atmosferę”.
Paradoksalnie – nakręcająca się spirala złej atmosfery mogła nas zrzucić do drugiej ligi. I nie mielibyśmy za godzinę meczu o pozycję wyjściową do awansu.
Olo piszesz: „Powiem wprost – to, że utrzymał zespół i nie spadał uważam w tamtych warunkach za optymalny wynik. Przy tamtych zawodnikach, budżecie i podkręcanej atmosferze. W naszych dyskusjach pada często pytanie – czy inny trener osiągnąłby więcej ? Może tak, trochę punktów więcej by zdobył, ale może inny wcześniej by nas rozsypał.”
Przepraszam Cię Olo, a utrzymał jak utrzymał. Pamiętaj, że gdyby Stalówka nie chciała spuścić Resovii i nie wystawiła składu w połowie składającego się z młokosów, to byśmy dziś byli w II lidze. Zwłaszcza, że my tą Stal w tym składzie z juniorami ledwo pokonaliśmy. Nie utrzymaliśmy się dzięki Smalcowi, lecz pomimo niego.
Ja po tym naszym utrzymaniu miałem jednak niesmak, bo pomimo iż z Resovią u siebie wygraliśmy, to nie jednak w ostatniej kolejce nie była to sportowa rywalizacja.
Gdyby Smalec sam uczciwie przyznał, że nie jest w stanie wycisnąć z tych zawodników więcej i odszedł, wszyscy za jakiś czas pamiętaliby mu raczej te dwa awanse, a nie koszmarny sezon w I lidze. Co więcej, im wcześniej by u nas skończył, czytaj im mniej meczów by przegrał – tym łatwiej byłoby mu znaleźć gdzieś zatrudnienie.
Utnapisztim piszesz z kolei, że zespół grał do 60 minuty. Już się nawet chyba Bożydar Iwanow śmiał, że według zmian Smalca można regulować zegarki, bo wiadomo, że jak jest zmiana, to znaczy, że jest 60 minuta.
Co ciekawe nie zawsze tak było. Choćby pamiętny mecz w Wisłą u siebie, gdzie nas cisnęli całą pierwszą połowę tak, że nie potrafiliśmy wyjść i wszystko działo się tak szybko, że nasi nie mogli się w tym połapać. I nagle od 60 minuty to my jesteśmy zupełnie innym zespołem odrabiamy dwa gole i prawie udało nam się doprowadzić do remisu.
Wcześniej (choćby z Tychami) i później już jednak było tak piszesz. Końcówka meczu i wszyscy z nami jadą – czy to Chrobry, czy Gieksa, czy gołębiarze.
Reasumując, po prostu przeskok pomiędzy II a I ligą był za duży dla wielu zawodników, trenera jak i samego Nitota. Ba, myśmy z tą II ligą tak do końca nie zdążyliśmy się zapoznać, bo przeszliśmy niespodziewanie chyba nawet dla siebie samych przez nią jak burza.
To tak, jakbyśmy wczoraj byli w III lidze a jutro w I. Myślę, że to dużo tłumaczy.