J.Piątek: Chcę się cały czas rozwijać jako zawodnik

Po rozmowie z Adrianem Sandachem, tym razem bohaterem naszego letniego cyklu wywiadów z nowo pozyskanymi przez Polonię zawodnikami, jest najnowszy nabytek transferowy „Czarnych Koszul” – Jakub Piątek, który w poprzednim sezonie wywalczył awans do PKO BP Ekstraklasy w barwach Ruchu Chorzów. Zapraszamy do lektury!

Za Tobą zwieńczony ogromnym sukcesem sezon w barwach chorzowskiego Ruchu, z którym na początku tego miesiąca świętowałeś awans do Ekstraklasy. Z jednej strony satysfakcja, a z drugiej żal, że jednak przynajmniej przez najbliższy rok nie będzie Ci dane sprawdzić się na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce?
– Tak, udało nam się osiągnąć ogromny sukces. Myślę, że zaskoczyliśmy wszystkich, ponieważ przed sezonem nie byliśmy faworytem tej ligi, ale z każdym kolejnym meczem pokazywaliśmy jaką jesteśmy silną i zgraną drużyną. Szkoda, że nie udało się zostać i powalczyć o wynik w Ekstraklasie, ale nie mam do nikogo żalu i życzę im jak najlepiej.

Nieprzypadkowo wspomniałem o uczuciu żalu, ponieważ w minionym sezonie byłeś zdecydowanie pierwszym wyborem trenera Jarosława Skrobacza, notując w lidze 27 występów, z czego większość w pierwszym składzie. Jakie zatem aspekty mogły zdecydować, że Twój pobyt w ekipie „Niebieskich” potrwał jedynie rok?
– Udało się trochę tych występów nazbierać. Były momenty lepsze i gorsze. Myślę, że ja jako zawodnik chcę się cały czas rozwijać, klub tak samo, więc nie byłoby sensu przedłużać kontraktu jakbym miał grać mało albo w ogóle, tak więc podziękowaliśmy sobie, podaliśmy rękę i życzyliśmy powodzenia.

Jednym z Twoich boiskowych kolegów przez ostatnie 12 miesięcy był Maciej Sadlok, który swego czasu był bohaterem bardzo głośnego transferu na linii Ruch — Polonia. Czy Maciek dzielił się już może z Tobą swoimi doświadczeniami z pobytu przy K6?
– Nie rozmawiałem z Maćkiem na temat Polonii, nie miałem nawet kiedy. Wszystko działo się bardzo szybko.

Rozmawiamy raptem kilka dni po tym, gdy tak jak przed laty wspomniany Maciek Sadlok — zamieniłeś barwy biało-niebieskie na czarno-biało-czerwone. Jak wygląda kwestia Twojej adaptacji w Warszawie i nowej szatni?
– Bardzo dużo pomógł mi kierownik drużyny (Artur Karasiewicz – przyp. red.), za co jestem mu bardzo wdzięczny. Drużyna jest bardzo fajna, nie ma problemów z adaptacją. Można liczyć na pomoc w razie problemu i z każdym kolejnym dniem czuję się tutaj coraz lepiej.

Mimo że praktycznie całą swoją dotychczasową karierę spędziłeś na Śląsku, to co ciekawe miałeś już okazję bliżej poznać Stolicę, a konkretnie w sezonie 2014/2015, gdy trafiłeś do akademii… warszawskiej Legii. Jak wspominasz tamten epizod?
– Był to krótki epizod – pierwsza taka dalsza wyprowadzka z dala od domu. Początek był ciężki, później było coraz lepiej, ale nie przekonało mnie to do pozostania w Warszawie. Chciałem też jak najszybciej zacząć grać w seniorach, dlatego przeniosłem się do Częstochowy.

Nie da się ukryć, że w Warszawie – szczególnie przy ul. Konwiktorskiej 6 Twoje nazwisko delikatnie mówiąc, nie jest anonimowe…(śmiech). W tym kontekście zasadnym wydaje się pytanie, jaki jest Twój pseudonim boiskowy?
– Tak tak, nazwisko jest tutaj bardzo dobrze znane kibicom. Przez te lata rożne ksywki się przewijały. W Ruchu najczęściej wołali „Piona”, ale ona jest tutaj już zajęta, więc coś innego się wymyśli.

Poza nazwiskiem – z Łukaszem Piątkiem łączy Was również to, że występujecie na tej samej pozycji. Zatem automatycznie nasuwa się pytanie, jak zapatrujesz się na rywalizację z bezapelacyjną ikoną i żywą legendą Polonii?
– Rywalizacja jest dobra dla wszystkich. Wtedy jeszcze bardziej się rozwijamy i stajemy się lepsi. Na pewno dużo się mogę nauczyć od Łukasza i od pozostałych zawodników. To będzie na pewno fajna lekcja.

Za Tobą 6 sezonów i ponad 120 spotkań na poziomie 1 ligi w barwach GKS-u Tychy i wspominanego już Ruchu Chorzów. Jak scharakteryzowałbyś ten szczebel rozgrywkowy w aspektach stricte piłkarskich i czy masz już swoje typy, jeżeli chodzi o faworytów w walce o czołowe lokaty, ewentualnie która drużyna może wg Ciebie okazać czarnym koniem rozgrywek? 
– Jest to bardzo nieprzewidywalna liga, co potwierdziliśmy jako Ruch w poprzednim sezonie i Puszcza. Poziom jest wysoki, drużyny które będą występowały w tym sezonie, są bardzo dobrze znane każdemu. 1 liga w tym sezonie będzie naprawdę silna.

Już w swoim potencjalnym debiucie w barwach „Czarnych Koszul” na K6 w 1 kolejce — będziesz miał okazję zagrać przeciwko rzeczonemu GKS-owi Tychy, którego barwy reprezentowałeś przez 5,5 roku. Czy sztab szkoleniowy — a w szczególności trener analityk Maksymilian Hołownia, będą mogli liczyć, że oprócz efektownej gry wspomożesz ich w rozpracowaniu naszego pierwszego rywala o ligowe punkty? (uśmiech) 
– Rok w piłce to bardzo dużo. Odkąd odszedłem z Tychów, w sztabie nie ma już nikogo z kim pracowałem. Drużyna też się mocno zmieniła. Myślę, że to całkiem inny zespół i obawiam się, że nie będę w stanie pomóc w rozpracowaniu drużyny z Tychów.

Dziękujemy za rozmowę, życząc ponownego wywalczenia awansu do Ekstraklasy, tym razem z Polonią, a w dalszej perspektywie możliwości sprawdzenia się w krajowej elicie — rzecz jasna w barwach „Czarnych Koszul”!
– Dziękuje bardzo i pozdrawiam.

Źródło: własne

Author: Tomas86

Nie lubię lania wody. Moja maksyma to: "krótko, zwięźle i na temat" :-)

Dodaj komentarz