Listkiewicz komentuje wyznaczenie Marciniaka oraz syna do sędziowania finału mundialu

Całą piłkarską Polskę zelektryzowały dziś doniesienia o wyznaczeniu Szymona Marciniaka na sędziego głównego finałowego starcia odbywającego się w Katarze mundialu, pomiędzy Argentyną a Francją. Na liniach pochodzącemu z Płocka arbitrowi, będą z kolei pomagać Paweł Sokolnicki i Tomasz Listkiewicz. Tę niewątpliwie bardzo prestiżową dla polskiej piłki, a zarazem symboliczną dla samej rodziny Listkiewiczów decyzję FIFA, na łamach portalu interia.pl skomentował Michał Listkiewicz.

Michał Listkiewicz

Owa symbolika wynika z faktu, że były prezes PZPN, dostąpił tego samego zaszczytu co jego syn w 1990 roku, gdy jako arbiter liniowy sędziował finał rozgrywanego we Włoszech mundialu pomiędzy Niemcami a … Argentyną.

-Rzeczywiście brzmi to wspaniale: „trójka sędziowska z Polski poprowadzi finał mundialu!”. Nie mam wątpliwości, że to zdecydowanie największy sukces w całej historii polskiego sędziowania, a także prestiż dla całego polskiego sportu. Jestem zachwycony, syn przesłał mi tę informację sms-em. Musze przyznać obiektywnie, że to niezwykła historia. Nie będę ściemniał: jestem dumny, czuję ogromne szczęście! To się chyba dotąd nigdy nie zdarzyło. Owszem synowie sędziów wielokrotnie szli w ich ślady, ale to, że Tomkowi udało się dojść do finału i osiągnąć to co mnie – jest naprawdę niezwykłe. Po 32 latach syn też poczuje jak to jest sędziować podczas finału mistrzostw świata. Odczuwam wielką radość.

Pan był arbitrem liniowym w trakcie finału mistrzostw we Włoszech w 1990 roku. Dostrzega pan różnicę między pańskim przypadkiem a Tomasza? – Ogromną. Nasze przypadki całkowicie się różnią. Przede wszystkim oni – Szymon, Tomek i Paweł – wiedzieli, że są brani pod uwagę pod katem finału, czekali tylko na decyzję FIFA. Wiedziałem o tym i po tej decyzji poczułem ogromną ulgę.  Cieszę się tym bardziej, że wiem jakim wysiłkiem ten sukces był okupiony. Szymon Marciniak miał kłopoty ze zdrowiem, problemy pocovidowe i kontuzję. Z kolei Tomek podczas meczu naderwał mięsień, a czasu nie było dużo. Zdał egzaminy w ostatniej chwili, tuż po wyleczeniu kontuzji. 

Całość rozmowy z kibicem, a w przeszłości również działaczem Polonii znajdziecie na portalu interia.pl [link]

Author: Tomas86

Nie lubię lania wody. Moja maksyma to: "krótko, zwięźle i na temat" :-)

Dodaj komentarz