Stęszewski: Wzajemna więź i ciężki trening to nasz najlepszy zawodnik

W weekend sparingowo zadebiutowali seniorzy MKS-u Polonia Warszawa. Spotkanie szybko zakończyło się ze względu na kontuzję Vieniamina Puzana. Warto więc posłuchać jak piłkarz się czuje. O to oraz o kwestie związane z zespołem seniorów MKS-u zapytaliśmy szkoleniowca trzeciego zespołu warszawskiej „okręgówki”, Jakuba Stęszewskiego.  

Jakub Stęszewski

W sobotę rozpoczęliście gry kontrolne. Mecz potrwał zaledwie 50 minut. Trener wyjaśni dlaczego i jak czuje się Vienia?
– Zaczęliśmy je wcześniej ale sytuacja związana z pandemią utrudnia nam granie. Pierwszy mecz, w tym wypadku towarzyski, zagraliśmy z CLJ U-18, w kolejnym tygodniu mieliśmy zagrać normalny mecz i kontrolny z PAF Płońsk. Niestety ten mecz nie doszedł do skutku, przeciwnicy odmówili grania, nie udało się znaleźć sparingpartnera, więc w sobotę trenowaliśmy. W kolejnym tygodniu zamiast meczu z KS Halinów (kwarantanny) zagraliśmy z CLJ U-17 bo również zespołowi trenera Michała Libicha wypadł przeciwnik. Ten mecz wygraliśmy 2:1. W ostatni weekend zagraliśmy z PKS Radość, w który Venia niestety doznał bardzo poważnej kontuzji. Na dzień dzisiejszy wiemy, że poważnie uszkodził więzadła w stawie skokowym i złamał nogę. Czekamy na specjalistyczną konsultację lekarską, na dzisiaj wiemy, że kości są odpowiednio złożone i musimy czekać co wydarzy się dalej. Cały zespół bardzo przeżył to na boisku dlatego wspólnie z przeciwnikami głosem kapitana Maćka Jastrzębskiego zdecydowali o nie kontynuowaniu dalszej gry. Venia jest optymistycznie nastawiony pomimo sytuacji, w której się znalazł. Ze strony całego zespołu gwarantuję, że jeśli poznamy pełną diagnozę zrobimy co w naszej mocy żeby zebrać odpowiednie fundusze na dalsze leczenie i rehabilitację. Na razie nie chcę mówić o kwotach bo za mało wiemy. #TrzymajSieVenya

Możemy się tylko dołączyć do tych życzeń. Przejdźmy do bardziej wesołych kwestii. Latem zapowiadaliście walkę o utrzymanie. Jednak bliżej Wam do grupy walczącej o awans niż broniącej się przed spadkiem. Cel ulegnie zmianie?
– Tak jak wspominałem w lato, celem postawionym przed nami przez zarząd klubu było utrzymanie. Ja znając potencjał ludzki i jakość pracy tych chłopaków spodziewałem się, że będziemy wyżej. Trzecia lokata jest dla nas dobra, ale po jesieni jako grupa ambitnych ludzi czujemy niedosyt z tego, że straciliśmy kilka głupich punktów. Na kilka rzeczy nie mamy wpływu, trenujemy na mniejszym boisku, na połowie, czasem brakuje zgrania, chłopaki pracują, mają sprawy prywatne ale nie narzekamy. Wiemy na co nas stać, wiemy jakie błędy popełniliśmy. Mamy kilka fajnych wzmocnień, jakość zespołu się podnosi co jak najbardziej pozwala patrzeć dalej w przyszłość. Cel przez zarząd został zweryfikowany. Możemy głośno powiedzieć, że będziemy chcieli walczyć o awans do kolejnej klasy rozgrywkowej jaka by ona nie była. Jak wiemy zawirowania z tym związane są różne. Na dzisiaj pierwszy zespół bezpośrednio awansuje do V ligi, ewentualnie druga drużyna w tabeli (w zależności od ilości spadkowiczów z III ligi) oraz poprzez baraż możliwy jest awans z trzeciego miejsca. Szkoda trochę, że w tym wszystkim pomijane są zespoły, które walczą jakiś czas o awans do IV ligi jak chociażby Polonia II, która miała jasno sprecyzowany cel na obecny sezon – awans do IV ligi. Na dzisiaj to nierealne, a co dziwne V liga pomimo podwyższenia poziomu sportowego będzie dalej szóstym poziomem rozgrywkowym w Polsce czyli dokładnie takim samym, na którym obecnie się znajdujemy.

Zapytam wprost. Jak ocenia trener realne szanse na awans?
– Patrząc przez potencjał naszej drużyny, wnioski, które wyciągnęliśmy, wzmocnienia uważam, że osiągniemy zaktualizowany cel. Zgodnie z teorią treningu sportowego cel ma być trudny, ale realny do zdobycia. Mamy 8 punktów straty do lidera, bezpośredni mecz u siebie. Liga jest nieprzewidywalna. My staramy się poukładać wszystkie klocki tak, by cel osiągnąć. Chłopaki nie otrzymują żadnej gratyfikacji finansowej za to co robią, a i tak idziemy w górę. Wiemy co robimy, będziemy robili to dalej i realnie patrząc powtarzam jeszcze raz. Tak, skończymy w pierwszej trójce, co powinno dać awans. Oczywiście bić się będziemy o najwyższą lokatę, ale w tym wypadku niestety nie wszystko od nas zależy.

Kibice przed startem sezonu obawiali się o Was. Strata Rafała Szewczyka jednak nie była aż tak odczuwalna. Kto obecnie poza wyróżniającym się Janem Materem jest Waszym najlepszym zawodnikiem?
– Wzajemna więź i ciężki trening to nasz najlepszy zawodnik. Doszedł do nas Szymon Boruń i jeśli tylko będzie zdrowy to będzie realnym wzmocnieniem. Poza Jankiem, myślę, że Adrian Rowicki jest naszą czołową postacią ale jak sam wie, bez realnego treningu ciężko i jemu będzie grać. W obronie prym wiódł Wiktor Nozderka, cały czas na stabilnym, dobrym poziomie jest Maciek Jastrzębski. Mocno dbamy o Mateusza Sieciechowicza dozując mu obciążenia. Do środka jest Bartek Warchoł, Stasiu Buława czy Artur Błoński, którzy wzajemnie świetnie się uzupełniają. Ta kadra jest naprawdę wyrównana. Jedynym wyzwaniem dla nas jest strata Piotrka Garbaczewskiego, który ze względu na zmianę stanowiska w pracy zawodowej nie będzie mógł uczestniczyć w treningach i meczach w najbliższej rundzie, a z tego miejsca chciałem i jemu podziękować za całokształt.

To całkiem spora lista. Cieszy fakt, że poza zawodnikami, którzy grają u trenera od początku istnienia zespołu są też i zawodnicy, którzy dołączyli później. To chyba potwierdza, że u Was atmosfera w szatni jest wyborna?
– Nie narzekamy. W szatni często mamy brazylijski karnawał z polską muzyką. Atmosfera to tylko jedna ze składowych. Każdy element jest ważny, jako sztab staramy się rozbijać funkcjonowanie zespołu na poszczególne elementy, a później sklejać wszystko w jedno, w weekend. Wiemy na jakim poziomie jesteśmy, podkreślam jeszcze raz, zebrała się tu grupa świadomych ludzi, która chce zrobić coś dla siebie i dla Polonii. Mamy nadzieję, że w kolejnych sezonach trzon zespołu będą stanowili zawodnicy młodsi, którzy będą w stanie grać na niezłym mazowieckim podwórku i w dalszym ciągu pokazywać jakość.

Gdy do zespołu rezerw schodzą zawodnicy pierwszego zespołu nie ma gwarancji większej jakości. A co się dzieje z chłopakami z CLJ-ki którzy czasem grają w seniorach? To wartość dodana czy traktujecie to czysto szkoleniowo?
– Do chłopaków z CLJ-tki podchodzimy indywidualnie. Nie zawsze u nas grają na swoich pozycjach, bo gramy w trochę innych ustawieniach i w trochę inny sposób. Uważam, że dla nich to jest rozwój. Grają z bardzo dobrymi zawodnikami jak na tą ligę, od których mogą nauczyć się bardzo dużo, którzy wielokrotnie przechodzili przez szczeble szkolenia w Polonii i mogą pomagać tym młodszym kolegom na własnym przykładzie. W większości chłopaki przychodząc na mecze i/lub treningi muszą odnaleźć się w środowisku seniorskim, trochę innych zachowaniach. Uważam, że na przyszłość to dla nich tylko na plus. Znamy ich wartość, łączy nas trener motoryczny Bartek Jastrzębski. Staramy się całym sztabem, w miarę możliwości czasowych oglądać chłopaków z CLJ-tki. Mam to szczęście, że wcześniej pracowałem z trenerem Adamem Chmielewskim, mamy bardzo dobry kontakt. Czasem różnimy się jeśli chodzi o tematy szkoleniowe, każdy ma swoje spojrzenie, ale potrafimy znaleźć złoty środek jeśli chodzi o zawodników schodzących z CLJ.

Jeśli przy przyszłości jesteśmy, to nie mogę nie zapytać o Kacpra Śmiglewskiego, Krystiana Derkacza i Antoniego Grzelczaka. Reprezentują MKS na arenie międzynarodowej. Jak dużo im brakuje żeby zacząć grać na poziomie seniorskiej III lub II ligi?
– Bezpośrednio miałem przyjemność pracować z Kacprem Śmiglewskim. Pozostała dwójka przemyka gdzieś obok nas, na razie bardziej w kręgu zainteresowań CLJ-tki niż seniorów. Według mojej opinii problem leży w szybkości działania, im wyższy poziom tym czasu na podjęcie decyzji jest mniej. Kacper fizycznie jest gotowy do gry w seniorach, musi się przestawić tylko na szybsze podejmowanie decyzji. Tu zupełnie nie chodzi o możliwości szybkiego przemieszczania się, a możliwość podjęcia racjonalnej decyzji przy zwiększonej presji czasu, przestrzeni i przeciwnika. Przeciwnicy w seniorach są inni niż w juniorach i trzeba szukać nowych rozwiązań do radzenia sobie z nimi. Wierzę, że Kacper takie ma i za chwilę powędruje wyżej. Jest to typ napastnika, który nie tylko zdobywa bramki ale też bardzo pomaga w defensywie. W dzisiejszej piłce widzimy wyraźny wzrost zapotrzebowania na bronienie przez pierwszą linię. Najlepszym przykładem jest tutaj Liverpool czy Manchester City.

O „Śmigle” mówi się, że to drugi Daniel Gołębiewski. To porównanie do „Dyzia” jest trafne?
– Charakterystyka obu jeśli chodzi o aspekt wolicjonalny jest taki sam. Obaj waleczni, wkładający całe serce, zaangażowanie, wstawiający głowę tam, gdzie inni nie byliby w stanie wstawić nogi. Z całym szacunkiem dla „Dyzia” (pozdrawiam Cię Daniel), to jednak „Śmigło” jest lepszy technicznie. Myślę, że porównanie jest trafne, zwłaszcza, że łączy ich obu również osoba trenera Libicha.

Jeśli wywołano trenera Libicha, to na zakończenie, bo chyba jeszcze o tym nie rozmawialiśmy, zapytam o to czy lepiej pracuje się z seniorami czy z juniorami?
– To zależy kto czego oczekuje i indywidualnych możliwości każdego trenera. Praca z juniorami daje satysfakcję jeśli jeden lub więcej zadebiutuje w „dużej” piłce. Każdy ma swoją drogę. Moja jest nieco inna niż trenera Libicha. Praca w seniorach zwłaszcza na niższym poziomie wymaga spięcia wielu tematów organizacyjnych, reaktywności na zmienne. Samo planowanie działań jest trudniejsze niż w juniorach, bo pomimo zaplanowania w mikrocyklu elementów taktycznych nie mamy gwarancji, że uda się je przeprowadzić. Myślę, że coś co łączy pracę z juniorami i seniorami to miłość do piłki nożnej. W kilku aspektach są różnice ale na końcu to dalej jest piłka pomimo różnych celów, które przy pracy z danymi grupami nam towarzyszą.

Dzięki za rozmowę.

Author: Kwikster

Barwy moro, ciemny kaptur, Kwik to dziwny bywa stwór, o swej Polonii marzy dzień i noc i w Gwiezdnych Wojen wierzy moc [wierszyk z czasów ogólniaka... niezmiennie na czasie ;)]

Dodaj komentarz