Fadecki: Mam nadzieję, że wspólnie osiągniemy cel, którym jest awans do II ligi

Zapraszamy do lektury wywiadu, jakiego niespełna dwa dni przed wyjazdem z drużyną na zgrupowanie do Nowego Targu, udzielił nam nowy pomocnik „Czarnych Koszul Wojciech Fadecki!

Minął niemal tydzień od kiedy opuściłeś cichą i spokojną Stężyce na rzecz Warszawy. Jak Twoja adaptacja w Stolicy?
– Prawdę mówiąc co do adaptacji, to jeszcze za wcześnie, ponieważ jak tylko mam wolną chwilę, to wyjeżdżam do Trójmiasta, aby pozałatwiać wszystkie sprawy, które tego wymagają, także nie miałem jeszcze okazji pozwiedzać dokładnie Stolicy, ale na pewno to nadrobię.

Co do kwestii aklimatyzacji w drużynie, to z pewnością mogłeś w tym względzie liczyć na Patryka Paczuka, z którym kilka lat temu wspólnie z powodzeniem reprezentowaliście barwy Błękitnych Stargard.
Tak, ja i Patryk mieliśmy już okazję grać ze sobą, ale również z Damianem Mosiejko, więc fajnie, że wchodząc do nowej szatni, było parę osób z którymi miałem już do czynienia, choć przyznam, że chłopaki ciepło mnie przyjęli, więc o aklimatyzację w tym zespole nie jest ciężko .

Czy możesz zdradzić, kiedy dotarły do Ciebie pierwsze sygnały o zainteresowaniu Twoimi usługami ze strony Polonii i na jaki okres ostatecznie podpisałeś umowę z naszym klubem?
– Z tego co wiem Polonia była już mną zainteresowana dużo wcześniej, ale nasze drogi jakoś się mijały. Koniec końców się udało i jestem zawodnikiem „Czarnych Koszul”, z czego jestem bardzo zadowolony. Moja umowa z klubem została zawarta na 1,5 roku.  

W swoich poprzednich klubach występowałeś zarówno na obu bokach pomocy oraz jako klasyczna „9”. Czy miałeś już może okazję funkcjonować w preferowanym przez Trenera Rafała Smalca systemie 1-3-5-2 i ewentualnie do jakiej pozycji czujesz się najbardziej predysponowany w takim ustawieniu?
To prawda, trenerzy czasami widzą mnie na innych pozycjach niż moja nominalna, czyli bok pomocy. Grywałem na pozycjach „9”, czy „10”, a w moim poprzednim klubie nawet na pozycji wahadłowego, więc gra w systemie 3-5-2 nie jest mi obca. Co do pozycji, która najbardziej mi odpowiada, to w sumie jest mi to obojętne – najważniejsze żeby drużyna miała z tego pożytek i byśmy mogli osiągnąć wspólny cel.

Poprzedni sezon w Raduni Stężyca, zakończyłeś z bardzo przyzwoitym dorobkiem 8 bramek i 7 asyst w 21 spotkaniach, przyczyniając się do historycznego awansu tego klubu do II ligi, gdzie jak na beniaminka – poczynaliście sobie wyśmienicie, kończąc rundę jesienną na czwartym miejscu. Jednak Twoje statystyki jesienią nie były już tak efektowne… Jakie elementy według Ciebie złożyły się na ten fakt?
– Przychodząc do Raduni byłem w dobrej formie, czułem się znakomicie – stąd takie statystyki, lecz z biegiem czasu organizm nie wytrzymał i zaczęły się pojawiać urazy, co było spowodowane krótkim okresem wypoczynku, kiedy przechodziłem do Stężycy z Błękitnych Stargard.

Wracając do okresu Twojej gry w Błękitnych, to byłeś częścią słynnej drużyny, która w sezonie 2014/2015 była na ustach całej piłkarskiej Polski, jako rewelacja ówczesnej edycji Pucharu Polski, eliminując w kolejnych etapach takie drużyny jak: Pogoń Siedlce, GKS Tychy czy ekstraklasowa Cracovia, aby finalnie odpaść dopiero w półfinale po heroicznej rywalizacji w dwumeczu z Lechem Poznań. Jak po latach wspominasz tamtą przygodę?
– Wspomnienia są wyjątkowe i fakt, że byłem częścią tej drużyny, to dla mnie wielka duma. Cudowna przygoda, która nam się nawet nie śniła, stała się faktem i przeżycia były niesamowite. Możliwość grania z zespołami z Ekstraklasy na stadionie w Stargardzie, to było święto dla całego miasta, a przysłowiową „wisienką na torcie” był mecz w Poznaniu, gdzie przyjechało około 3000 kibiców z naszego miasta, aby nas wspierać. To były wzruszające chwile i nie mam wątpliwości, że nie zapomnę tego do końca życia.

Swoją drogą musisz mieć chyba szczególny sentyment do rozgrywek Pucharu Polski, ponieważ kilka lat później także w barwach Błękitnych, razem ze wspominanym już Patrykiem Paczukiem, nie mniej sensacyjnie wyeliminowaliście z tych rozgrywek Wisłę Kraków…
– To fakt, Błękitni w Pucharze Polski zawsze byli nieprzyjemnym rywalem dla wyżej notowanych zespołów i nie inaczej było w tamtym sezonie, gdzie pokonaliśmy Wisłę Kraków 2:1. Myślę, że większości kibiców przypomniały się czasy z 2015 roku.

Dobre występy w Stargardzie otworzyły Ci drogę na zaplecze Ekstraklasy – konkretnie do zespołu Warty Poznań, gdzie byłeś zdecydowanie pierwszym wyborem Trenera Petra Němeca, notując 32 występy, z czego większość z nich jako zawodnik pierwszej jedenastki. Co zatem zdecydowało, że Twój pobyt w Wielkopolsce potrwał jedynie rok?
– Prawdę mówiąc nie mam pojęcia czemu nie otrzymałem szansy, aby zostać w Warcie. Może nie pasowałem do koncepcji nowego trenera (Piotra Tworka – przyp. red.). Ciężko powiedzieć, szczególnie że grałem praktycznie wszystko przed zmianami w sztabie szkoleniowym „Zielonych”, aczkolwiek w Poznaniu spędziłem bardzo dobry czas i poznałem cudownych ludzi.

Dziękujemy za rozmowę, życząc Ci na wiosnę powtórzenia – o ile nie poprawienia, zeszłorocznych statystyk, osiągniętych w Stężycy i analogicznie wywalczenia ponownego awansu do II ligi, tym razem w barwach „Czarnych Koszul”!
– Dziękuję również. Mam nadzieję, że wspólnie osiągniemy cel, którym jest awans do II ligi i odbudowa tego zasłużonego klubu.

Źródło: własne

Author: Tomas86

Nie lubię lania wody. Moja maksyma to: "krótko, zwięźle i na temat" :-)

Dodaj komentarz