Pieczara o odejściu z Polonii, Kot w długim wywiadzie na Weszło!

W ostatnim czasie ukazały się dwa wywiady z polonistami. W pierwszym z nich – krótszym – przez prowadzącego portal facebook’owy Polonia Warszawa News przepytany został już były zawodnik Polonii Warszawa – Krystian Pieczara. Znacznie dłuższa rozmowa ukazała się na portalu Weszło!. Jej bohater został były gniazdowy i drugi trener Polonii – Emil Kot.

Krystian Pieczara
Krystian Pieczara (fot. Michał Laskowski)

Głównym tematem wywiadu z Pieczarą, było jego odejście z Polonii. Były zawodnik „Czarnych Koszul” nie mówi wprost, co było przyczyną tej decyzji, wskazując na dobre relacje ze wszystkimi pracownikami warszawskiej drużyny. Daje jednak do zrozumienia, że nie wszystko wyglądało, tak jak trzeba. Pieczara mówi też o ogromnym poświęceniu piłkarzy Polonii. Napastnik dwukrotnie grał ze złamaną ręką, Piotr Kosiorowski z uszkodzonymi więzadłami w kolanie, Piotr Augustyniak Bazylii Kokot ze złamanym nosem, a Grzegorz Wojdyga z dużą raną nogi. Na koniec Pieczara wyraził nadzieję, że sytuacja w klubie wreszcie się unormuje, a kibice Polonii zjednoczą się. Napastnik oświadczył także, że chciałby jeszcze kiedyś w jakiejś roli wrócić na Konwiktorską 6 (cały wywiad tutaj).

Emil Kot
Emil Kot (fot. Konviktoria / dumastolicy.pl)

Wywiad z Emilem Kotem zaczyna się od omówienia wątków kibicowskich. Były gniazdowy opowiada o ciężkim życiu, jakie w Warszawie mają aktywni kibicowsko sympatycy „Czarnych Koszul”. Kot wspomina m.in: atak na niego podczas Marszu Niepodległości w 2010. Został wówczas ugodzony kilkukrotnie nożem, co skutkowało koniecznością założenia 48 szwów (u jego kolegi ok. 60 szwów) oraz trwałym uszkodzeniem nadgarstka. To wydarzenie oraz późniejsze telefony z groźbami przyczyniło się do zrezygnowania z pełnienia funkcji gniazdowego. Wpływ miał też dziewczyna Kota, z którą spodziewał się wówczas dziecka. Mimo tego, Kota wciąż spotykają nieprzyjemne sytuacje na terenie stolicy. Polonista opowiada też o swojej szybko skończonej karierze piłkarskiej. Kot od początku był bardzo eksploatowany, co spowodowało poważne kontuzje w wieku kilkunastu lat. Po zawieszeniu butów piłkarskich na kółku, Kot postawił na karierę trenerską. Pierwszym zespołem prowadzonym przez byłego gniazdowego była drużyna z okręgówki – KS Pniewo. Kot zespół przejął w bardzo trudnym momencie, gdy miał zaledwie 2 punkty po rundzie jesiennej. Pod wodzą polonisty KS Pniewo grało znacznie lepiej, ale ostatecznie zabrakło 3 punktów do utrzymania. Następnym krokiem była rola drugiego trenera w warszawskiej Polonii. Razem z Piotrem Dziewickim Kot zbudował drużynę po karnej degradacji do IV ligi, z którą od razu udało się awansować. Wkrótce młody trener odszedł z Polonii (razem z Dziewickim), nie mogąc pogodzić się ze słabą organizacją klubu i zaległościami w opłatach. Niedługo później Kot zdecydował się na wyjazd do Anglii, w której dostał ofertę pracę z klubu piłkarskiego Watford. Ostatecznie nie został jednak tam zatrudniony, gdyż nie zwolniło się dla niego miejsce. Z tego powodu Kot zmuszony był do podjęcia innej pracy – najpierw w kantynie na budowie, potem w biurze. W międzyczasie polonista został skautem West Hamu,  jego zadaniem jest znajdowaniem zdolnych dzieci w zachodnim Londynie oraz polecanie zdolnych młodzieżowców z Polski; praca ta jednak jest wolontariatem. W Anglii Emil założył też polski klub piłkarski – Victorię Londyn, z którą jaką trener awansował już w pierwszym sezonie, wygrywając ostatnią sobotnią ligę w Londynie (13 poziom). Oprócz tego Victoria zdobyła Challenge Cup. Poza tym Kot organizuje też w Polsce przedsięwzięcie „Ty Też Masz Szansę”. Raz na jakiś czas organizowany jest w Polsce test – mecz, na który po dokładnej selekcji, zapraszani są najzdolniejsi zwodnicy z niższych polskich lig. W ten sposób Kot chce pomóc wybić się tym zawodnikom do wyższych lig. Polonijny trener robi to całkowicie za darmo, zdając sobie sprawę, że brak pieniędzy często jest dużym kłopotem dla piłkarzy z mniejszych miejscowości (cały wywiad).

Źródło: Weszło / Polonia Warszawa News

Author: muchomor

Dodaj komentarz