Zapraszamy do rozmowy [magazyn Duma Stolicy #001] z naszym byłym obrońcą Mariuszem Mowlikiem, który obecnie występuje w barwach Łódzkiego Klubu Sportowego.
Jak Pan, jako były Polonista ocenia postawę warszawskiej Polonii w rundzie jesiennej?
– Na pewno jest to dla mnie wielkie zaskoczenie że po rundzie jesiennej Polonia jest na pierwszym miejscu. Nie dlatego, że ma gorszych piłkarzy niż Legia, Wisła czy Lech, ale dlatego, że została zbudowana praktycznie w miesiąc przed ligą. Nie spodziewałem się że gracze byłego Groclinu tak szybko zaaklimatyzują się w stolicy.
Ale nie jest Pan zwolennikiem teorii DyskoPolo i jest wysoko i wesoło?
– Nie, absolutnie nie. Takie rzeczy zdarzają się w dzisiejszym futbolu. Po prostu pomysł na piłkę w mniejszych miastach się nie sprawdza na dłuższą metę. Całe szczęście, że doszło do tego połączenia. Uważam, że wszyscy na tym skorzystali. I byli zawodnicy Groclinu i Polonii, a także kibice Czarnych Koszul, ponieważ znowu mogą oglądać swoich ulubieńców w meczach na najwyższym szczeblu.
Który z zawodników „Czarnych Koszul” zrobił na Panu obecnie największe wrażenie?
– Polonie właśnie cechuje to, że nie ma w drużynie gwiazd. Ich siłą jest kolektyw, a to czasami w piłce jest najważniejsze.
Prasa zwraca szczególnie uwagę na defensywę Polonii. Czy pan jako środkowy obrońca także tak uważa? Czy duet Tomasz Jodłowiec – Łukasz Skrzyński jest najlepszy w Polsce?
– W dzisiejszym futbolu na grę defensywy składa się wiele czynników. Drużyna Jacka Zielińskiego spisuję się dobrze, nie traci zbyt wielu bramek, bo cała drużyna gra dobrze w destrukcji. W tym elemencie Polonia jest chyba najlepsza obecnie w Polsce.
Wróćmy do Pańskich dwóch przygód z drużyną Polonii. Jak je Pan wspomina?
– Bardzo miło. Szczególnie pierwszą, ponieważ miałem wtedy okazję zadebiutować w Ekstraklasie. Poznałem wspaniałych ludzi, z którymi utrzymuje kontakt do dziś. Dobrze wspominam też pracę z trenerem Krzysztofem Chrobakiem którego wysoko cenię. Zbudował wtedy naprawdę fajny zespół. Na boisku i poza nim tworzyliśmy zgrany kolektyw. W beznadziejnej wydawałoby się sytuacji uratowaliśmy Polonię przed degradacją. Druga przygoda nie była już tak udana z prostego względu. Nie udało się osiągnąć celu jakim był niewątpliwie awans do Ekstraklasy.
Zagrał Pan jednak w ostatnim meczu II ligi z Piastem Gliwice. Niektóre media twierdziły, że zagrali w nim zawodnicy, którzy mieli reprezentować Polonię w przyszłym sezonie…
– Ciężko mi na ten temat się wypowiadać. Mogę tylko powiedzieć, że szkoda że nie mogliśmy wtedy zagrać najsilniejszym składem. Niektórzy nie zasłużyli na takie potraktowanie ze strony właściciela klubu.
Nie chciał Pan po tej sprawie zostać w Polonii?
– Zakończył się mój kontrakt i miałem zapewnienie, że klub chce go przedłużyć. Problem polegał jednak na tym że klub rozpoczął poszukiwania nowego trenera i nie chciał podjąć ostatecznych decyzji przed jego zatrudnieniem. Trwało to troszeczkę za długo dla mnie. Była połowa lipca praktycznie i wciąż nie było wiadomo co dalej będzie z klubem. W międzyczasie dostałem ofertę z ŁKS-u i postanowiłem z niej skorzystać.
Łódzki klimat Panu odpowiada?
– Raczej nie mam nigdzie problemów z aklimatyzacją. Gram już w piłkę ładnych parę lat i chyba w każdej drużynie mam mnóstwo znajomych. Nie inaczej było w Łodzi.
Nie jest Pan jedynym Polonistą w składzie ŁKS-u…
– Zgadza się. Jest jeszcze Adrian Woźniczka.
Lubi Pan mieć go za partnera?
– Niestety nie mieliśmy w tej rundzie zbyt wielu okazji do wspólnych występów… a szkoda bo na treningach rozumiemy się doskonale.
Zapytam jeszcze o jednego z Pańskich kolegów z ŁKS-u, a mianowicie o Rafała Kujawę. Podobno Polonia jest zainteresowana pozyskaniem młodego napastnika…
– Rafał to naprawdę utalentowany napastnik. Świetnie gra lewą nogą. Jeśli to prawda z tym zainteresowaniem to bez wątpienia Polonia zyska nieźle zapowiadającego się młodego zawodnika.
Zostaje Pan na wiosnę w Łodzi?
– Latem podpisałem kontrakt na 3 lata, więc nie zanosi się na zmianę. Chcę pomóc drużynie w walce o utrzymanie.
Dziękuję za wywiad i życzę utrzymania!
– Dzięki