Nie został kupiony do klubu za grube miliony. To owoc rodzącego się przed kilku laty w bólach skautingu w Polonii. Po drugie, 20-letni warszawiak w swojej młodej karierze nie miał przestojów, załamań formy. Krok po kroku, z zadziwiającym spokojem, cierpliwie pnie się w górę w piłkarskiej hierarchii. Nie imponuje wzrostem, ale mimo swoich 168 cm ma ogromne serce do gry. Jako jeden z niewielu byłych Polonistów dołączył do zakupionego w całości składu drużyny z Grodziska Wielkopolskiego i w pierwszym meczu „nowej” Polonii wpisał się na listę strzelców. Dokonał też rzeczy niezwykłej. Strzelił dla Polonii pierwszego w ekstraklasie hat-tricka w meczu wyjazdowym po 69 latach. O kim mowa, oczywiście o Danielu Mące.
Mąka w barwach Polonii w Ekstraklasie zadebiutował 10 maja 2006 roku w spotkaniu z Pogonią Szczecin. Ogółem w sezonie 2005/06 zaliczył raptem dwa spotkania. Trudno było o więcej, skoro wówczas liczył raptem 17 lat. Już więcej szans dostawał w kolejnym sezonie, gdy Polonia grała w starej drugiej lidze. Zagrał w 22 meczach, ale tylko w trzech z nich pojawił się od pierwszych minut. Przełomowy w karierze piłkarza okazał się poprzedni sezon, Mąka był jednym z dyrygentów zespołu, który rok zakończył z dorobkiem sześciu goli.
Pierwsze kroki na boisku
Jest wychowankiem Agrykoli. Na jej pierwszy trening przyszedł w wieku siedmiu lat. To jednak nie był jego jedyny warszawski klub. Przez dwa lata krótko trenował w praskim Salosie.
W Agrykoli krótko trenował go Bogdan Basałaj, obecnie wiceprezes spółki Ekstraklasa SA, były prezes Wisły Kraków. – 12 lat temu pracowałem w Canal+. Wieczorami chodziłem społecznie pracować w Agrykoli z grupą dziewięciolatków. Gdyby spytał mnie pan o Daniela Mąkę jakieś pięć lat temu, nie przypomniałbym sobie o nim. Ale kiedy Polonia grała w drugiej lidze i usłyszałem to nazwisko, od razu sobie go skojarzyłem – wspomina Basałaj. – Był drobnym chłopcem obecnym na każdym treningu i miał niezłą technikę. Ale ja nie mam żadnych zasług, że on jest dziś piłkarzem. Może tylko taką, że nie zniechęciłem go do piłki. W Agrykoli wcale nie było wtedy łatwo. W szatni był jeden wielki brud, myszy, grzyby. Trenowaliśmy na piaszczystym boisku. Dbałem jednak o to, żeby chłopcy jak najwięcej bawili się piłką.
Po kilku latach w Agrykoli Mąka stał się wyróżniającym zawodnikiem. W wieku 15 lat otrzymał pierwszą ofertę transferu – z Amiki Wronki. – Nie chciałem tam iść. Chciałem skończyć szkołę – wspominał. W kolejnym juniorskim sezonie znów błyszczał. Strzelił 50 goli. Wieść o jego strzeleckich wyczynach szybko się rozniosła Kiedy miał 17 lat, podpisanie kontraktu z Polonią zaproponował mu były kapitan tego zespołu Dariusz Dźwigała, obecnie trener drugoligowego Startu Otwock. Szybko przekonał do tego pomysłu ówczesnego właściciela klubu, nieżyjącego Jana Ranieckiego, trochę dłużej zajęło mu przekonywanie rodziców Daniela.
– Powiedział mi o Danielu mój przyjaciel, były zawodnik Legii i reprezentacji Piotr Sagan. Miał dziecko w tym samym roczniku. Zacząłem jeździć na mecze Agrykoli. Nie miałem wątpliwości, żeby go wziąć do drużyny. Dziś serducho się raduje, jak patrzę na to, co robi. Takich piłkarzy w niższych ligach jest więcej. Muszą mieć szczęście, że ktoś ich wypatrzy. Pewnie dziś nie słyszelibyśmy o Jakubie Błaszczykowskim, gdyby nie jego wujek Jurek Brzęczek, który wyciągnął go z IV ligi – opowiada Dźwigała.
Początki w Polonii
Do Polonii trafił pod skrzydła Dariusza Kubickiego. Był to jedyny udany transfer za czasów tego trenera. Przed spadkiem do II ligi zdążył zagrać jeszcze w ekstraklasie dwa mecze. Miał wtedy 18 lat.
Na Konwiktorskiej zaczął grać regularnie dopiero w II lidze. Charakterystyczne dla niego było, że strzelał gole tuż po wejściu na boisko, tak było w jednym z pierwszych spotkań z Zagłębiem Sosnowiec czy z Unią Janikowo. W poprzednim sezonie, kiedy Polonia zbudowała – jak się później okazało, tylko w teorii – silny zespół, bywały mecze, że dostawał okazję gry w pierwszym składzie zamiast byłych reprezentantów Polski Radosława Gilewicza i Sebastiana Olszara, kontuzjowanych, a potem po prostu słabszych od niego.
Meczem sezonu było dla niego spotkanie w Pucharze Polski z Lechem Poznań. Drugoligowa Polonia pokonała Lecha 3:2. Mąka strzelił pierwszego gola. Pięknego. Uderzył piłkę z woleja, nie do obrony. Wkrótce potem stołeczny klub przedłużył z nim kontrakt do 2011 roku.
Powrót do Ekstraklasy
Awansu z Polonią nie wywalczył, ale gdy jej właściciel Józef Wojciechowski przejął drużynę Dyskobolii, Mąka w pierwszej turze dołączył do nowego zespołu. Szkoleniowiec „Czarnych Koszul” Jacek Zieliński po zaledwie kilku treningach nie miał wątpliwości. – Na każdym treningu staram się udowodnić, że należy mi się miejsce w podstawowym składzie. Jednak kto trafia do bramki rywali, jest już obojętne. Najważniejsze to utrzymać pozycję lidera – mówi Mąka. Filigranowy napastnik przypomina warunkami fizycznymi Adriana Sikorę, który latem odszedł do hiszpańskiego Realu Murcia. Transfer odbył się przed przeprowadzką zespołu Groclinu do Warszawy.
– Daniel warunkami fizycznymi faktycznie przypomina Adriana, ale to są inni zawodnicy. Sikora był ważnym punktem naszej drużyny i nie miałbym nic przeciwko temu, aby Mąka poszedł w jego ślady – twierdzi trener Polonii Jacek Zieliński.
W pierwszej kolejce w derbach Warszawy na Łazienkowskiej z Legią wystawił go w pierwszym składzie. Mąka zdobył drugą bramkę. Po raz kolejny głośno o Mączce zrobiło się w 5 kolejce obecnego sezonu. Wówczas to w Bytomiu Polonia pokonała swoją imienniczkę aż 4:0, a klasyczny hat-trick w wykonaniu Daniela to dopełnienie udanego początku sezonu. 20-letni napastnik błyszczał jeszcze w meczu z Wisłą Kraków. Udanie wrócił do reprezentacji młodzieżowej. Mąka wystąpił w spotkaniu eliminacyjnym do mistrzostw Europy z Gruzją (nasi wygrali 5:0, a Polonista zaliczył dwie asysty) i Szwecją, w których zebrał dobre oceny.
Kadra czeka
Daniel sezon w ekstraklasie zaczął imponująco czym zwrócił na siebie uwagę trenera kadry Leo Beenhakkera. Kto wie, może gdyby nie kontuzja, która dopadła niedawno „Mączkę” dziś nie byłby powołany obok Tomka Jodłowca i Radka Majewskiego na mecze reprezentacji?
Dziś nie jest wcale tak daleko od kadry Leo Beenhakkera. – Jestem pod wrażeniem jego gry. Zachowywał zimną krew w sytuacjach sam na sam. Beenhakker go widział, jak strzelił gola w derbach Warszawy. Jest w naszym notesie – powiedział asystent Holendra Rafał Ulatowski. Kto wie czy niedługo Daniel nie otrzyma powołania na któryś z towarzyskich meczów reprezentacji Polski.
„Legionistą nie jestem!”
Dzięki swojej postawie na boisku Daniel zyskał sympatię kibiców „Czarnych Koszul”. Pomimo tego nie odbyło się bez pewnego zgrzytu. Otóż swego czasu na jednej ze stron internetowych Polonii pojawiły się plotki jakoby Daniel był fanem Legii, a swoja „miłość” do tego klubu okazywał poprzez przychodzenie na trening Polonii w koszulce naszych rywali zza miedzy. Oto jak w jednym z wywiadów do tego zarzutu odniósł się „Mączka”: – Przylgnęła do mnie etykieta legionisty. Kiedyś na internetowym forum Polonii jakiś głupek napisał, że na pierwszy trening przyszedłem w koszulce Legii. Przecież wiadomo, ze my trenujemy w klubowym sprzęcie, więc nawet nie chciało mi się tego wyjaśniać. Ja legionistą nie jestem!
I to chyba wystarczy za cały komentarz. Za to co Daniel Mąka robi dla Polonii należy mu się szacunek i na taki szacunek u nas kibiców „Mączka” zasługuje. Czekamy na Twoje kolejne bramki i życzymy Ci wielu sukcesów w barwach naszej ukochanej Polonii.
Daniel Mąka
Ur.: 30 kwietnia 1988
Kluby: Agrykola Warszawa, Polonia Warszawa.
Sezony w lidze
- Sezon 2005/06: 2 mecze/0 goli
- Sezon 2006/07: 22/2
- Sezon 2007/08: 29/6
- Sezon 2008/09: 13/4
* stan na 19.11.2008