Upadek z piedestału

Z Wisłą Kraków, dwukrotnie zdobył Mistrzostwo Polski, grał na „Camp Nou” i „San Siro”, stawał na przeciwko takim gwiazdom jak RivaldoPatrick Kluivert, Marc Overmars, uchodził za jednego z najlepszych ligowych bramkarzy. Jednak ten piękny obraz krakowskiego golkipera został zalany czarną farbą.

Bohater artykułu, Artur Sarnat, w obszernym wywiadzie udzielonym portalowi „Weszło” chętnie wraca wspomnieniami do swoich sukcesów sprzed 20 lat i praktycznie unika odpowiedzi na pytania o korupcję, za którą został prawomocnie skazany.

Sarnat w barwach Wisły Kraków rozegrał ponad 200 spotkań. Bronił przeciwko Interowi, Barcelonie, Porto a z „Białą Gwiazdą” oprócz Mistrzostwa Polski sięgną po Puchar Polski i Puchar Ligi. W roku 2000 został bohaterem w spotkaniu z Realem Saragossa a Wisła jako pierwszy polski zespół wyeliminowała z Europejskich Pucharów drużynę z Półwyspu Iberyjskiego. W marcu 2002 roku, z powodu kiepskich wynik pracę przy „Reymonta” stracił Franciszek Smuda a jego posadę zajął Henryk Kasperczak. Zmiana szkoleniowca wpłynęła również na pozycję Sarnat w Wiśle. Zaczął grać niewiele, większość czasu spędzał na ławce rezerwowych, pojawiły się również problemy zdrowotne a w momencie ściągnięcia do Krakowa Radosława Majdana było jasne, że Sarnat musi szukać nowego pracodawcy.  Na początku 2004 roku po golkipera zgłosiła się Polonia, która zaproponowała wypożyczenia zawodnika na pół roku. – Rok czasu stracony przez kontuzję, byłem ciekaw, czy jeszcze podołam. Czy kolano wytrzyma. Trafiła się oferta z Polonii, więc postanowiłem skorzystać. – wspomina Sarnat

8 maja 2004 roku Poloniści w ramach 22 kolejki Ekstraklasy zmierzyli się na wyjeździe z drużyną Świtu Nowy Dwór Mazowiecki. Polonia uległą rywalom 1:2 lecz szybko się okazało, że to spotkanie „Czarne Koszule” muszą przegrać. Sarnat dogadał się z gospodarzami i wziął łapówkę, lecz po upływie szesnastu lat od tamtego wydarzenia zawodnik wciąż nie ma sobie nic do zarzucenia… – Broniłem normalnie, jak w każdym innym meczu, wręcz starałem się zrobić więcej. Miałem bowiem na pieńku z trenerem Januszem Wójcikiem więc w meczu ze Świtem broniłem z podwójną motywacją. W sumie nie mam sobie nic do zarzucenia. – komentuje bramkarz.

Sarnat zarzeka się, że mimo przyjętej łapówki, postawą na boisku dążył do zwycięstwa i wcale nie zależało mu na porażce Polonii – Naprawdę chciałem za wszelką cenę ten mecz wygrać. Ale niestety, nie udało się. Tak się złożyło, jak się złożyło. Przed spotkaniem kontaktowano się ze mną telefonicznie. Negowałem, mówiłem, że absolutnie nie wchodzę w coś takiego. Przyszło do meczu, Świt wygrał 2:1 i tak się to potoczyło, a nie inaczej. Pieniądze wziąłem po meczu. Spotkaliśmy się, rzucili pieniądze i koniec.

W związku z czynem korupcyjnym w lipcu 2011 roku Sarnat został ukarany roczną dyskwalifikacją w zawieszeniu na trzy lata przez Polski Związek Piłki Nożnej i musiał zapłacić 10 tysięcy złotych kary – Prokurator spytał mnie: „Dostał pan pieniądze?”. „Tak”. To co, miałem się nie przyznać? Tak było, no. I tyle. Dziś postąpiłbym inaczej. Na pewno wiedziałbym, co powiedzieć kumplowi, który wtedy do mnie dzwonił. Na pewno mądrzejszy o doświadczenia dziś bym takich błędów nie popełnił. I nie mówię tutaj tylko o tej sytuacji, ale też o wielu innych, w jakich się w życiu znalazłem. Czasu nie da się cofnąć. Życie toczy się dalej. Trudno, trzeba tę gorzką pigułkę przełknąć i żyć dalej – kończy Sarnat.

źródło: własne / Weszło

Author: Robe6

2 thoughts on “Upadek z piedestału

  1. Esencja polskiego futbolu. Wyrok również symboliczny, wręcz śmieszny. Nie usłyszałem też aby wręczający ponieśli jakąkolwiek karę marnotrawiąc pieniądze podatników. Na czele listy skorumpowanych gwiazd G.Lato i Z.Kręcina, czy pamiętacie nagranie z ukrytej kamery z ich udziałem jak ustalali wysokość łapówki od firmy mającej wykonać prace na rzecz PZPN-u ? Zostali pociągnięci do odpowiedzialności ? NIE.
    Przekręty, przekupstwa, układy i układziki pięknie opisane w książce Godlewskiego „Spowiedź Fryzjera”. Warto zaliczyć tą lekturę bo tam min. opisy kurestwa sędziów piłkarskich jakby żywcem wyjęte z filmu „Piłkarski Poker” (np. wydrukowanie meczu Legii walczącej o mistrzostwo z Górnikiem Zabrze). Jak napisano sędzia mający prywatnie duże ďługi przeżucił się po tym spotkaniu na kantory. Jest w niej również epizod z udziałem Zbigniewa Bońka no i niestety także piłkarzy naszej Polonii. Pytanie do autora newsa czy warto przypominać gówniane historie, skoro takie zdarzenia są chlebem powszednim w polskim światku piłkarskim ? Miłej lektury na dobranoc.

  2. Jeżeli śledzisz nasz portal regularnie to na pewno zauważyłeś, że wielokrotnie wracamy do historii klubu i zawodników z Polonią związanych. O każdej historii warto wspomnieć bez względu na to jakie wspomnienia przywołuje.

    Ps.
    Na przyszłość prośba byś nie używał tutaj wulgaryzmów.

Dodaj komentarz