Fajne chłopaki… cholera fajne chłopaki

Także ten… no jakby to powiedzieć spokojnie. Dzisiejszy mecz mimo momentów pokazał, że nie dorośliśmy jeszcze do tego by pójść o krok naprzód… Przyszły sezon, o ile Bozia, da spędzimy w towarzystwie starych znajomych i grupy nowych, świeżych, Mazurów… 

Poloniści nie chcemy IV ligi (fot. Robe)
Poloniści nie chcemy IV ligi (fot. Robe)

Zespół „Czarnych Koszul” po dwóch remisach miał się przełamać i pozwolić wierzyć w cud. Dziś mimo walki, kilku dobrych momentów, nie powiodło się. Polonia nie podołała kolejnemu zespołowi, który walczy o utrzymanie.

Pelikan bardziej zasłużył na zwycięstwo. Po konsekwentnym szturmie zdołał pozbawić nas 3 punktów. Dodatkowo mecz w Łowiczu pozwolił zweryfikować nam dwa mecze z Wartami. Pokazał, że jesteśmy słabsi od wzmocnionych zespołów, które będą się jeszcze bić o utrzymanie. Sieradz i Działoszyn już wiedzą, że IV liga wraca do ich mieścin, więc… było im wszystko jedno.

Ursusowi i Broni jeszcze zależało. Wtedy okazało się, że przód nie potrafi wymienić ze sobą dwóch, trzech podań. Napastnicy nie dostają podań, a, ćwiczone, stałe fragmenty już nie działają…

Może o tym co dzisiejszego popołudnia było dobre. Pozytywem jest to, że Sokół zremisował, a co za tym idzie nadal mamy tylko 10 punktów straty do lidera. Problematyczne jest jednak to, że po takiej gównianej kopaninie ciężko znaleźć kogokolwiek, kto powie: – „Tak mamy szansę. Na pewno awansujemy!”

No może poza kilkoma misiami, którzy przy najbliższej sposobności wyzwą mnie od najgorszych, bo psuję atmosferę i szerzę defetyzm. Cóż… Wasza wiara, choć godna pozazdroszczenia, jest już tylko nadzieją głupców. Ten sezon w kontekście walki o awans jest zmarnowany. Nie ze względu na 10 punktów straty do lidera, a ze względu na to, że ten zespół ludzki nie będzie w stanie osiągnąć nic ponad to na czym nam powinno zależeć… czyli utrzymanie.

***

Siedząc sobie tak po meczu, po odebraniu kilku telefonów, doszedłem do tego, że ci dwaj panowie chyba stali się wzorami dla co poniektórych w klubie. Najpierw pokaz:

W sumie w tej III lidze nie jest najgorzej. Jesteśmy zespołem z Warszawy. Mamy stadion ze światłami. Znani ludzie jeszcze przychodzą. Przyjeżdżając z Pierdziszewa Dolnego można spełnić skryte marzenia. W końcu fajnie jest zrobić sobie zdjęcie z Radkiem Majdanem, prezesem Jerzym Engelem. Super jest spotkać Jurka Piekarzewskiego. Na wyjazdach lokalne drużyny przyjmują nas z niebywałą estymą. My jako media polonijne możemy pochwalić gościnę w Białobrzegach, Otwocku czy w Radomiu (na Radomiaku). Szanują nas tu bardziej jako klub (mówimy o klubie, a nie o sympatiach kibicowskich) niż w Ekstraklasie… Pisząc te słowa w tle leci mi kultowe – weselne „Fajne wesele”.

Nie mam chyba już szans uwierzyć, że jedynym sukcesem tego roku będzie możliwość budowy stadionu. Jeśli prezesowi Engelowi się to uda, to będzie jeden pozytyw. Nad tym jednak pochylimy się innym razem…

***

Piłkarsko nie jesteśmy zespołem walczącym o awans. Trzeba sobie to wreszcie wybić z głowy. O awans walczą ze sobą liderzy naszej grupy i ich rywal z baraży. O tytuł lidera zagra Sokół i Lechia. Jeśli Marek Papszun będzie miał sczęście, to może i Świt – czyli zespół deklarujący walkę o utrzymanie…

„Fajne chłopaki… cholera fajne chłopaki”… No fajne. Wielu z nich osobiście lubię i cenię, ale niestety. Panowie w tym sezonie zawiedliście i żeby nie skompromitować się do reszty musicie się spiąć i powalczyć o bezpieczne czwarte miejsce (od lipca w III lidze Ząbkovia, może Legionovia i lider naszej grupy – ciężko będzie zostać w lidze). W innym wypadku albo spadniecie nie radząc sobie z presją walki o utrzymanie, albo zajmiecie miejsce równie dobre jak to co zajmuje Energia Kozienice… Co kogo obchodzi, że zdobędziemy o połowę więcej punktów. Tym sposobem zlecimy na zbity pysk, wrócimy do kopania się po czołach z Ciechanowem i innymi dziwnymi wynalazkami z peryferiów mazowieckiego futbolu…

Mamienie oczu przez sztab szkoleniowy niestety już nikogo przekona. Nikt już nie uwierzy, że jest dobrze. Widzę jeden prosty scenariusz na najbliższe tygodnie: zwarci i gotowi nie możemy pozwolić na spadek Polonii. Dzisiejsza nieprzespana noc powinna dać nam (od piłkarzy po kibiców) okazję do refleksji i zebrania się w sobie. Obrażać się na „Czarne Koszule” nie zamierzam, bo to, że ta drużyna mnie zawiodła nie oznacza, że opuszczę ukochany klub, gdy będzie grał po raz drugi o utrzymanie w III lidze.

Musimy wesprzeć zespół, by nie dał nam powodów do większych zmartwień… Pamiętajcie piłkarze odchodzą, my zostaniemy na zawsze!

Author: Kwikster

Barwy moro, ciemny kaptur, Kwik to dziwny bywa stwór, o swej Polonii marzy dzień i noc i w Gwiezdnych Wojen wierzy moc [wierszyk z czasów ogólniaka... niezmiennie na czasie ;)]

19 thoughts on “Fajne chłopaki… cholera fajne chłopaki

  1. Zostawili wszystkie siły na placu. Są źli na siebie ze nie udało się wygrać. Będą walczyć do końca do ostatniej kolejki by wygrać ta ligę a potem powalczyć o awans. Wiara musi być w nas wszystkich. Wsparcie dopingiem w każdym meczu. Ja wierzę zostało 12 kolejek i bezpośrednie mecze. One będą kluczem do sukcesu.

    1. Albo jesteś ślepy i nieroztropny, czego nie chciałbym sugerować; albo nie widziałeś meczu i ktoś Ci głupot naopowiadał; albo tych, sił co zostawili, mają tak bardzo mało, że nie starczy nawet na czwartą ligę.

  2. Olo, widzisz Ty jakiś pomysł „duetu” (??? – podobno trener jest jeden, jeno jedni twierdzą, iż to syn prezesa, a inni – że to trener wpisany do protokołów meczowych, jako trener) trenerskiego na grę tego zespołu?

    Moim zdaniem, taktykę na ten mecz znacznie lepiej ustawiłaby Adamiakowa we współpracy ze Szczechowiczem…

    No, chyba, że piłkarze chcieli nam wszystkim oraz trenerom i działaczom coś grą w tym meczu powiedzieć. Jeśli tak – to hallo, Houston, mamy większy problem, niż myślimy, że mamy.

    1. Moje pytanie z cyklu tych tak zwanych retorycznych, aby skłonić do zastanowienia się, wręcz na które odpowiedź jest oczywista. W biedniutkim i bez pijarowego zaskoku Świcie Pan Papszun zmontował zespół, który skutecznie pnie się w górę. Dwukrotną konfrontację z nim mamy za kilka dni. Wtedy przekonamy się, co to jest wszystko warte. Boję się, że dwa razy polegniemy, a nasz duet zbierze kolejną porcję szyderczych komentarzy.
      Zresztą nie chodzi o Pana Papszuna, czy też o Pana Dźwigałę, ale o kogoś kto by to wszystko fachowo ogarnął. I nie tracił punktów, a jak by tracił to po walce, po której naszych zawodników trzeba by znosić do szatni. Nasz duet trenerski nie radzi sobie, czy jest to kwestia taktyki, przygotowania fizycznego, doboru zawodników ? Nie wiem. Wiedzieć powinni Pan Engel jr i Pan Gołaszewski – chcieli podjąć się tego,więc niech odpowiadają za to, co tworzą.
      Nie zakładam, że piłkarze chcą swą grą nam coś powiedzieć – bo jeśli tak, to okręt tonie i trza na gwałt nowego kapitana.
      Zwróć uwagę na jeszcze jedną rzecz – na boisku, w polu byli wszyscy seniorzy, których ma zdatnych do gry nasz klub. Na zmianę weszło tylko dwóch młodzieżowców, którzy ponoć mają sił tylko na kwadrans. I nikogo więcej, sorry na ławce był jeszcze Kokot, Worach, Jaroszewski i Stasz. Z czym do gości ?

    2. Pełna zgoda, ale o tym, jakim składem dysponujemy, było wiadomo przed rozpoczęciem rundy wiosennej. Dlatego należy wpuszczać na boisko, w nieco większym wymiarze (pojedynczo, jeśli boimy się podejmowania zbyt dużego ryzyka) każdego z wymienionych przez Ciebie rezerwowych. Gdzie oni mają się „ograć”, aby pomóc drużynie w trudnych chwilach? Starszyzna ostatnio gra „piach” i nie wiem, czy któryś z tych niedocenianych młodych nie zagrałby lepiej. I nikt nie wie, bo nie grają, dlatego, że wcześniej nie grali, bo nie można ich wpuścić, ponieważ jeszcze nie grali z powodu, iż dotąd nie grali. To nie jest jakaś paranoja?

      Ponadto, uważam, że albo się piłkarzom nie chce, albo trenerzy nie potrafią ich odpowiednio ustawić. No, do ciężkiej cholery, dwie-trzy płynne akcje w meczu, to gra za każdym razem, nawet (z całym szacunkiem) Ner Poddębice, czy Start Otwock. My w ostatnich trzech meczach nie tworzymy zagrożenia pod bramką rywala, chyba, że któryś z przeciwników skiksuje. Nie widać w tym żadnej myśli przewodniej, tak, jak za Szczechowicza. Jest taktyka „pała na Kosmala”, tyle, że Kosmala nie ma…

  3. Dno, dno i jeszcze raz dno. Ręce opadają, kiedy widzę z kim musi grać Polonia i z kim musi niestety przegrywać. Musi, bo jest słaba. Szlag mnie trafia, kiedy czytam, że przegrywamy z takimi tuzami polskiej piłki klubowej jak Sokół spod Łodzi, Lechia z kilkutysięcznej metropolii Tomaszów Mazowiecki, Pelikan z folklorystycznego Łowicza. Ze nie potrafimy wygrać z dogorywującą Bronią Radom albo Ursusem. Co to za zespoły??????? Niestety nasz, WIELKI ZESPÓŁ, przywdziewający jedyne w Polsce czarne koszulki i reprezentujący WIELKI KLUB jest jeszcze gorszy. Gorycz miesza się ze złością. Wiara czyni ponoć cuda, ale ja po takich meczach stałem się niewierzący. Makabra.

  4. Jakoś to trzeba poukładać w tych kwadratach, bo nie idzie.
    Najpierw pytania odnośnie deja vu:

    – Czy w drużynie są zawodnicy „odbudowujący się” po przejściach?
    – Czy są do niej ściągnięci po koleżeńsku (dawne kontakty zgadnij koteczku, kogo)?
    – Czy jest problem z jakimś nawrotem (nałogi, depresje, itp)?

    Jeśli odpowiedź na wszystkie powyższe pytania brzmi NIE, to wracamy do problemu
    BRAK ŚRODKA POLA.

    Moja recepta: Zapaśnik, Choroś, Nakrošius, Wojdyga
    Marczak, OBAJ MŁODZI JEDNOCZEŚNIE OD POCZĄTKU, Augustyniak
    pozycja problemowa + Pieczara
    A na bramce chyba znowu czas na odświeżenie.

    Oczywiście nie jestem alfonsem i omegiem, mogę się mylić, jak każdy.
    Macie lepsze propozycje?

    1. Propozycja ciekawa, ale Wierzbowski i Małek chyba nie są jeszcze gotowi na grę od początku.

Dodaj komentarz