Zagramy z Bugiem. Coraz bliżej ligi. O fatum Polonii słów kilka…

Poloniści w środę zmierzą się z jednym z bezpośrednich rywali w walce o mistrzostwo IV ligi, Bugiem Wyszków. 

Piotr Dziewicki
Piotr Dziewicki (fot. Kwikster / dumastolicy.pl)

„Czarna Koszula” zwraca uwagę, że wszystkie formalności są już dopinane. Sztab szkoleniowy jest coraz bliższy zamknięcia kadry na sezon 2013/14. Roman Kowalski wysłał już wszystkie wnioski i dokumenty dotyczące meczów, na Policje i do MZPN-u. Kibice nadal sprzedają cegiełki. Trwa również zbiórka na oprawę pierwszego spotkania przy Konwiktorskiej.

Ciekawy artykuł możemy przeczytać w „Rzeczpospolitej”. Dotyczy on klątwy klubów, które nazywają się „Polonia”. „Co ty wiesz o porażkach, kobieto? Rozmawiasz z kibicem Polonii” – stwierdził komisarz Adam Nowak, bohater jednej z książek Tomasza Konatkowskiego. Nowak mówił o klubie z Warszawy, ale te słowa mogliby powtórzyć sympatycy niemal każdej Polonii w Polsce – czytamy w „Rzepie”.

Problemy „Czarnych Koszul” miały do niedawna swoje największe podłoże w czasach PRL-u. Wtedy to władza strąciła Polonię w II i III ligowy niebyt na 41 lat. Teraz po transformacji ustrojowej nie jest wcale lepiej.

Wydawało się, że los odmieni się po zmianie ustrojowej. W wolnej Polsce drużyna o patriotycznych korzeniach powinna wrócić na szczyt. Nic bardziej mylnego. Polonia wciąż trafiała na nieodpowiednich ludzi. Janusz Romanowski, za kadencji którego zespół w 2000 zdobył drugie mistrzostwo w historii, omal nie doprowadził klubu do bankructwa. W 2006  Polonię kupił ekscentryczny milioner Józef Wojciechowski. Kibice wiązali z deweloperem ogromne nadzieje. Mieli nadzieję, że dzięki jego pieniądzom „Czarne Koszule” na stałe zajmą miejsce wśród drużyn walczących o tytuł najlepszej drużyny w kraju. Ale Wojciechowskiemu brakowało cierpliwości. Przez sześć lat wyłożył na klub ponad sto milionów złotych i nie odniósł żadnego sukcesu. W końcu postanowił pozbyć się zabawki, która nie spełniła jego oczekiwań. Oddał ją Ireneuszowi Królowi, który doprowadził Polonię do upadku. Fani pół żartem, pół serio powtarzali, że stadion przy Konwiktorskiej musi stać na żyle wodnej lub indiańskim cmentarzu. Zagęszczenie pecha na Nowym Mieście przekracza wszelkie normy. Gdy tylko drużyna odnosi sukcesy, kibicom włącza się czerwona lampka ostrzegawcza. Normalność to znak nadciągających nieszczęść.

„Rzeczpospolita” wskazuje również na problemy Polonii z Bytomia, Bydgoszczy i Piły, kwitując je stwierdzeniem: „Można się sprzeczać, czy „polonijne fatum” istnieje naprawdę. Jedno jest pewne – żadna Polonia w Polsce nie ma łatwego życia. A kibice klubów noszących te nazwy, w oczekiwaniu na lepsze czasy, muszą ćwiczyć cierpliwość i pokorę„.

Źródło: własne / Rzeczpospolita / Czarna Koszula

Author: Kwikster

Barwy moro, ciemny kaptur, Kwik to dziwny bywa stwór, o swej Polonii marzy dzień i noc i w Gwiezdnych Wojen wierzy moc [wierszyk z czasów ogólniaka... niezmiennie na czasie ;)]

4 thoughts on “Zagramy z Bugiem. Coraz bliżej ligi. O fatum Polonii słów kilka…

  1. Faktem jest, że w czasie PRL najlepiej miały kluby wojskowe i milicyjne – ale Polonię w 1952 (!) do II ligi strąciły praktycznie dwa mecze. Pierwszy to remis 3:3 po ostrym dymie z Ruchem w Chorzowie (bezsensowny faul Serafina w polu karnym na Piedzie) oraz łomot jaki dostaliśmy w ostatnim meczu (0:3) z Cracovią. Poza tym przynależność do federacji Kolejarz wybrali sami poloniści !

Dodaj komentarz