Baran: Chcę udowodnić sobie i ludziom, że podpisanie ze mną umowy nie było błędem!

– Na początku gratulujemy, że dziś podpisałeś półtoraroczny kontrakt z prawdopodobnie najlepszym klubem w Polsce. Proszę przedstaw się kibicom Polonii.
– (uśmiech) Pochodzę ze Słowacji, a dokładnie z Prešova. Mam 25 lat i w Polsce jestem od roku. Nie mam już takiego problemu z językiem ani innymi tego typu rzeczami.  Moja kariera się rozwiała różnie – czasami było naprawdę świetnie, ale były też gorsze momenty. Ale dziś jestem tutaj. Cieszy mnie, że trafiłem tutaj. Traktuję angaż w Polonii jak najbardziej serio i dam z siebie na boisku wszystko. 

– Na samym początku swojej przygody z Polską związałeś się z Polonią Bytom? Co cię skłoniło do przyjścia do zespołu, który (z całym szacunkiem) najwyższych ambicji nie ma?
– Kiedy odszedłem do Turcji (Kasımpaşa S.K.), było na początku wszystko super. Trener chciał mnie bardzo, grałem regularnie i ogólnie życie w Stambule mi odpowiadało. Potem zmienił się trener i do zespołu przyprowadził aż dziewięciu swoich piłkarzy. Odszedłem z powrotem na Słowację na wypożyczenie. Kiedy po roku wróciłem do Turcji, klub wyglądał zupełnie inaczej (znów inny trener, dyrektor sportowy itp.). Postanowiłem poszukać nowego klubu. Wtedy nie wykazał się mój agent, który zamiast bronić moich interesów, troszczył się tylko o swoje… Próbowałem szczęścia nawet w egzotycznej Malezji. Byłem gotowy tam zagrać. Klub o mnie zabiegał i odpowiadały mi warunki. Turcy zrobili mi psikusa i nie przesłali mojej karty na czas. Miałem bardzo mało czasu na znalezienie nowego klubu. Odezwał się do mnie znajomy z Prešova (bramkarz Juraj Baláž). Powiedział, że w Bytomiu szukają kogoś na moją pozycję. Długo się nie zastanawiałem, spakowałem rzeczy i pojechałem do Bytomia. Pierwszego pół roku było wszystko OK. Walczyliśmy o utrzymanie, co nam się w końcu udało (z pomocą PZPN, ale udało).

– W środku obrony Polonii nie ma już Marcina Baszczyńskiego. Jak oceniasz swoje szanse na wywalczenie sobie miejsca w pierwszym składzie. Co powiesz o swoich kolegach z bloku defensywnego (Kokoszka, Morozov, Szymanek)?
– Jest nas czterech kandydatów na to miejsce. Ktoś zagra obok Adama Kokoszki, który moim zdaniem będzie główną postacią obrony. W sparingach trener szukał rozwiązania, mieszał składem i wyciągał wnioski. Czy czuję się na podstawowym graczem? Nie mi to oceniać. Ja mogę tylko ciężko trenować i pokazywać się trenerowi z jak najlepszej strony.  Adam nie gra w pierwszym meczu, więc to kolejna szansa dla nas wszystkich.

Martin Baran
Martin Baran (fot. ksppolonia.pl)

– Grał w Polonii Róbert Jež. Przychodził do zespołu jako gwiazda. Okazał się niewypałem. Ty przychodzisz ze słabego zespołu z I ligi. Masz zamiar poprawić nasze zdanie na temat graczy ze Słowacji?
– Wiem, że Róbert grał w Polonii i przychodził tutaj jako gwiazda ligi. Były dużo oczekiwania wobec jego osoby. U mnie jest na odwrót. Nie przychodzę jako gwiazda, ale chcę wszystkim udowodnić, że jestem dobrym piłkarzem.

– O co możecie grać wiosną? Środek tabeli? Mistrzostwo?
– My o takich rzeczach jeszcze nie rozmawialiśmy w szatni. Trener obiecał, że ten temat poruszymy na zgrupowaniu w Turcji. Pozycja w lidze jest wysoka. Więc dlaczego od razu chylić głowę w dół? Jest szansa na puchary. Jest też bardzo duża nawet na mistrzostwo… Jestem optymistą! Będziemy walczyć! To jest jedyne, co mogę za siebie i chłopaków obiecać.

– Czym dla ciebie będzie gra w Polonii? To tylko przystanek czy myślisz związać się z nami na dłuższy czas?
– Po pierwsze to dla mnie duże wyzwanie. Gram w dobrym klubie, w najwyższej klasie rozgrywkowej. Chcę udowodnić sobie i ludziom na około, że podpisując ze mną umowę, nie popełnili błędu. Co będzie dalej? Czas pokaże. Jeżeli na przyszłość przyjdzie jakaś oferta z zagranicy będzie to oznaczać, że się dobrze spisuję przy Konwiktorskiej. Zobaczymy.

– Twoje atuty?
– Niech przede wszystkim trener i kibice mnie osądzą. Ja mogę powiedzieć, że zawsze cechowała mnie wola walki, ale też spokój przy rozgrywaniu i pojedynki „jeden na jeden”. W tym czuję się najbardziej przydatny.

– Jesteś bardziej obrońcą czy defensywnym pomocnikiem?
– Na pewno obrońcą.

– Będziesz grać z numerem „37”. Przypadek czy premedytacja?
– Chciałem „18”, ale ta była już zajęta, więc wybrałem numer sławnego rodaka Martina Šktela z Liverpoolu.

– Czyli to jest taki Twój piłkarski idol?
– Chyba tak. Zrobił świetną karierę i gra stylem, który jest mi bliski.

– Wymarzony klub?
– Bayern Monachium. Filozofia i kultura całego klubu mi po prostu imponuje. Zawsze grają do końca, zawsze się z nimi musisz liczyć. Mam tak od małego!

– Miałeś okazję się już trochę zorientować w mieście? Jak Ci się podoba Warszawa?
– Praktycznie w mieście jeszcze nie byłem, nie miałem na to czasu… Mieszkam w hotelu przy stadionie, ale po zgrupowaniu w Turcji się przeprowadzam do nowego mieszkania. Myślę, że mi się tutaj spodoba.

Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w naszym klubie!

Źródło: własne [popełnił Charon]

Author: Kwikster

Barwy moro, ciemny kaptur, Kwik to dziwny bywa stwór, o swej Polonii marzy dzień i noc i w Gwiezdnych Wojen wierzy moc [wierszyk z czasów ogólniaka... niezmiennie na czasie ;)]

4 thoughts on “Baran: Chcę udowodnić sobie i ludziom, że podpisanie ze mną umowy nie było błędem!

  1. Kolego Baran, trafiasz do najwspanialszego klubu na polskiej ziemi. Odbierasz miejsce pracy polskiemu zawodnikowi. Oddychasz warszawskim powietrzem i nosisz czarną koszulę. Dlatego też nie masz prawa mówić głodnymi kawałkami w rodzaju: chcę udowodnić, mogę ciężko trenować, pokazać się z jak najlepszej strony, chcę udowodnić, że jestem dobrym piłkarzem, będziemy walczyć itd.

    Ja, w zamian oczekuję słów: UDOWODNIĘ, WYGRAM, ZAMURUJĘ BRAMKĘ, NIKT MNIE NIE PRZEJDZIE, NIE POKONA, a na koniec: kanalarzy ROZJADĘ, pyrarzom ODWDZIĘCZĘ za Teo, MISTRZA ZDOBĘDĘ i sprzedacie mnie dalej za duże pieniądze.

    Dekowników, przechowalników, słabeuszy nam nie trzeba. Życzę Ci kolego Baran, abyś dla nas dziś nie znany, za jakiś czas stał się naszym idolem, aby o tobie pisać, mówić i śpiewać piosenki.

    W przeciwnym razie zaginiesz w odmętach naszej przaśnej ligi, a my nie będziemy pamiętać nawet Twojej twarzy. Masz u mnie otwarte konto i czystą kartę. Oczekuję od Ciebie wiele. Życzę póki co powodzenia.

Dodaj komentarz