Koniec ligi – pozostaje niepewność…

No i doczekaliśmy się końca sezonu, z meczem z zajmującą nadspodziewanie wysoką lokatę drużyną Olimpii Zambrów. Kiedy zobaczyłem, że są oni tuż za nami, to powiem uczciwie, że byłem tym zaskoczony. Myślałem, że są niżej, tymczasem oni „chyłkiem, między tujami…” 

Biorąc pod uwagę, mecz o pietruszkę i trwający właśnie Mundial to na stadionie zobaczyliśmy sporą ilość publiki. No ale była to szansa po raz ostatni zobaczyć naszą drużynę w tym składzie, bo jak wiadomo sytuacja nie jest zbyt ciekawa.

W naszej ekipie nie zobaczyliśmy już nawet na ławce Marcina Gawrona, Janka Balawejdera czy Mateusza Małka. Rafał Zembrowski pojawił się, ale tylko na trybunie. Czy to coś znaczy? Nie wiem.

Mateusz Tobjasz

Na bramce zobaczyliśmy więc Mateusza Tobjasza i z przykrością muszę stwierdzić, że zbyt pochopnie decydował się on na dalekie wyjścia nawet poza pole karne. Mogło to się skończyć utratą bramki już w 5 minucie, natomiast w 82 już nic nas nie uratowało przed utrata gola. Tym razem strzał z daleka do pustej bramki był już celny i dało to efekt w postaci przegranej 0:1. Ten mecz to ogólnie było takie falowanie – raz przewagę mieli goście, raz my. My wyraźnie dominowaliśmy mniej więcej pomiędzy 10 a 30 minutą, druga połowa należała już raczej do gości. Obie drużyny grały dosyć przyzwoity futbol, jednak przyjezdni wydawali mi się nieco bardziej, nazwijmy to, wyraziści w grze. Ich obrona pracowała bardzo sprawnie, a wyjścia do ataku też niosły nieco większe zagrożenie niż nasze próby. Nie było tez przesadnej agresywności w grze, no może z wyjątkiem sytuacji z 80 minuty, kiedy to Krystian Pieczara wychodził praktycznie na pustą bramkę i został bezwzględnie faulowany (a miał za sobą także próbującego analogicznych do „Tobiego” wybiegów bramkarza Olimpii), na co sędzia zareagował dosyć pobłażliwie, bo tylko żółtą kartką.

Jak napisałem, wynik niczego w tabeli nie zmieniał i publiczność uważnie nasłuchiwała wieści z innych aren, a tam się działo! Lechia bardzo szybko wyszła na prowadzenie 3:0, podczas gdy Widzew do przerwy przegrywał i dopiero w II połowie strzelił trzy bramki, tracąc tylko jedną i dowiózł zwycięstwo na miarę awansu do mety. Przegraną w naszym meczu nieco osłodziła natomiast wiadomość z meczu w Łomży, w którym Legia II dała sobie strzelić bramkę na 2:1 dla gospodarzy i spadła do IV ligi.

My podziękowaliśmy naszym graczom, których zapewne więcej w tym składzie nie zobaczymy. Były więc pamiątkowe zdjęcia, drobne upominki, uhonorowanie Grzesia Wojdygi, Marcina Kluski i Krystiana Pieczary specjalnymi tablicami upamiętniającymi ich setne mecze w naszych barwach. Podziękowania należą się wszystkim grającym oraz, być może przede wszystkim, trenerowi Krzysztofowi Chrobakowi i jego sztabowi za zbudowanie naprawdę fajnie grającej drużyny, która gdyby nie potężne straty spowodowane serią remisów na jesieni z pewnością włączyła by się do bezpośredniej walki w liderami z Łodzi i Tomaszowa.

Przypomnijmy naszych chłopców, którzy dali nam tyle fajnych odczuć na wiosnę.

Bramkarze – Mateusz Tobjasz i Janek Balawejder. Miewali obaj słabsze momenty, ale sporo punktów nam zdobyli.

Obrońcy – Marcin Bochenek, Grzegorz Wojdyga, Daniel Choroś, Rafał Zembrowski, Przemysław Szabat, Piotr Maślanka Bazyli Kokot. Zapomniałem o kimś? Jeśli tak, to sorry, ale ci grali najwięcej. Z tego grona chciałbym wyróżnić Grzegorza Wojdygę, naszego kapitana i mentalną siłę naszej drużyny. Sporo dobrego zrobił w tej rundzie także Marcin Bochenek, co nie znaczy, że reszta zawodziła – nie, po prostu ja daję swoje subiektywne plusiki.

Pomocnicy – Mariusz Marczak, Marcin Gawron, Michał Oświęcimka, Mateusz Małek, Cezary Sauczek, Maciej Wilanowski, Patryk Zych, Marcin Kluska, Sebastian Szymerski, Sebastian Olczak, wcześniej Mariusz Wierzbowski. Z tego grona specjalne słowa kieruję do naszego ulubieńca, super wojownika – „Cimka”, który niestety po kontuzji nie miał już takiej formy jak wcześniej, do naszego reżysera „Manola” oraz chłopaka, który zrobił w tej rundzie ogromny postęp – Czarka Sauczka!

Napastnicy – najpierw Krystian Pieczara! Gdyby grał przez cały sezon, to kto wie… Jestem jednak pewny, że króla strzelców ligi miałby na bank! Dzielnie go wspomagali Bartosz Wiśniewski i Tomasz Chałas, dokładając od siebie dodatkowe trafienia.

Panowie, wielkie podziękowania za Waszą grę, walkę i samozaparcie w obliczu trudności przeżywanych przez nasz klub. Marzy mi się, abyśmy spotkali się na jesieni w tym samym składzie i pokazali, że ta ekipa jest w stanie spokojnie wygrać tę ligę!

A może się uda?…

Author: trickywoo

11 thoughts on “Koniec ligi – pozostaje niepewność…

  1. Ile pieniędzy potrzeba żeby utrzymać obecny skład? Przecież w następnym sezonie droga do awansu byłaby o niebo łatwiejsza. Nie można złożyć propozycji Drutexowi kontraktu na jeden sezon?

    1. Obecnie koszt miesięczny utrzymania drużyny to chyba około 100 tysięcy złotych. Dla porównania Motor, który nie może wygrzebać się z III ligi od dłuższego czasu, w tym sezonie wydawał ok. 130 tys. miesięcznie.

    2. Czyli 1,5mln to byłby budżet na walkę o awans. Drutex pakował w Bytovię około 7mln rocznie. Roczny kontrakt w zamian za reklamę na koszulkach i gdzie się tylko da w przyszłym sezonie oraz na koszulkach po ewentualnym awansie do II ligi, nawet gdyby Drutex nie wspierał już wtedy klubu. Zła propozycja?

      Trzeba wsiadać w samochód i jechać do Bytowa.

    3. Jak możemy mieć sponsora jak nikomu z władnych nie chce się ruszyć dupy? Lepiej napisać na stronie w jakich godzinach oczekuje się na kogoś kto będzie chciał zainwestować w Polonię na dwa dni przed zakończeniem ligi i czekać na cud.

  2. Czy kiedyś przyjdzie nam mieć taką pakę nie mają przy tym problemów z pusta kiesą?!?!

    Jak nie Stokowiec i jego jesienna ekstraklasowa drużyna, która potrafiła zagrać taką świetną piłkę w tej topowej lidze, będąc następnie osłabioną w rundzie rewanżowej z powodu braku przelewów, teraz trener Chrobak i jego wiosenna ekipa w której brakowało snajpera i Pieczara dał to czego zabrakło na starcie tego sezonu tej jednej bramki w każdym meczu(może remisów było by mniej).

    Jak to w piłce zdarzały się meczyki, które powodowały zwątpienia i takie po których wiara w drużynę rosła. Czasem zdarzały się niewyobrażalne babole w każdej formacji ale i ci sami rehabilitowali się dając już za chwilę powody do komplementowania postawy w czasie rozgrywanego spotkania.
    jest ten żal, smutek, zrozumienie pewnych sytuacji, których nie da się przeskoczyć czy nawet obejść. Oby sprawa/sprawy się wyjaśniła i straty nie były zbyt duże, 3 liga to nie jest miejsce dla nas choć patrząc na organizację i ludzi którzy potrafią doprowadzić klub do takich historii i nijak nie idzie tego ogarnąć widocznie w jakimś stopniu się należy.

  3. Dopóki pseudo właściciele i akcjonariusze nie zrozumieją że nie zarobią na tych akcjach co za nie zapłacili – nie wyjdziemy poza zaklęty krąg wzajemnych oskarżeń i wypominania co kto zrobił dla Polonii. Rozumiem, że forma prawna spółka raczej musi pozostać ale obecni posiadacze akcji muszą się zmienić. Ile jest tych akcji, jaka wartość, ile było emisji itd. No Kto normalny wyłoży te kilka milionów złotych aby być właścicielem bezwartościowych akcji – ale będzie miał 100 % władzę ? Poprawcie mnie jak się mylę.
    No chyba że przestawimy pistolet do głowy akcjonariuszom aby zbyli akcje za 1/10 wartości i kibice by to kupili .

    1. Zawsze chodzi o pieniądze, ale nikt nie powiedział, że koniecznie o te z akcji.

  4. Cóż, odwieczne zestawienie polonijnych marzeń z brutalną rzeczywistością, da się scharakteryzować śpiewająco, z pomocą Steni Kozłowskiej (któż ją jeszcze pamięta?!) i Perfectu (no, te dinozaury jeszcze grają):

    „Daj, daj, daj, nie odmawiaj, daj
    To, co masz najlepszego, daj.”

    „Nie mogę Ci wiele dać
    Nie mogę Ci wiele dać,
    Bo sam niewiele mam
    Nie mogę dać wiele Ci
    Nie mogę dać wiele Ci
    Przykro mi…”.

Dodaj komentarz