Znów sześć bramek w Wielką Sobotę!

Poloniści i piłkarze Tura w Wielką Sobotę zafundowali zgromadzonej na K6 publiczności sześć goli. Swoją bardzo dobrą formę potwierdził Krystian Pieczara

W sobotnim meczu kibice Polonii liczyli raczej na spokojne zwycięstwo, w końcu na Konwiktorską przyjechała przedostatnia drużyna III ligi. Początek meczu wyglądał, tak jak można było się tego spodziewać. Polonia dłużej utrzymywała się przy piłce, a rywal kontraktował. „Czarne Koszule” w 6 minucie zagroziły po raz pierwszy, dwa rzuty rożne z rzędu spowodowały małe zamieszanie w polu karnym gości, ale ostatecznie Tur sobie poradził. Minutę później Tur po raz pierwszy pokazał, że grę z kontry ma dobrze opanowaną. Przeciwnik znalazł się w dobrej sytuacji, na szczęście uderzał niecelnie. W 9 minucie meczu dwukrotnie interweniować natomiast musiał golkiper Tura. Najpierw wypiąstkował głębokie dośrodkowanie Marcina Kluski, a chwilę później bliski zaskoczenia bramkarza był Marcin Gawron. Nasz zawodnik wykopał piłką, jak najdalej od pola karnego Polonii, zrobił to jednak tak szczęśliwie, że blisko było gola z 60 metrów, skończyło się tylko na rożnym. 14 minuta przyniosła pierwszą poważną szansę na trafienie polonistów. Po raz kolejny w tej rundzie za sprawą lewej strony. Po wymianie kilku podań piłkę w polu karnym rywala otrzymał Cezary Sauczek, ograł jednak obrońcę i oddał strzał. Futbolówka ominęła bramkarza, ale zatrzymała się na obrońcy, stojącym w świetle bramki. Gdy wydawało się, że bramka dla Polonii jest kwestią czasu, na prowadzenie niespodziewanie wyszedł Tur. W 21 minucie goście przeprowadzili kontrę, a świetne podanie prostopadłe na bramkę zamienił Karol Kosiński. Poloniści zlekceważyli ostrzeżenie sprzed 3 minut, wówczas szybki kontratak po przejęciu piłki nie zamienił się na gola dzięki interwencji Jana Balawejdera. „Czarne Koszule” na szczęście szybko wyrównały. W 28 minucie w polu karnym sfaulowany został Marcin Bochenek, a karnego na bramkę zamienił Krystian Pieczara. Do końca pierwszej połowy Polonia szukała szansy na drugiego gola. Ucieszyć kibiców mógł Daniel Choroś, strzał z ostrego kąta został jednak obroniony. Po pierwszych 45 minutach było remis, zdecydowanie niesprawiedliwy.

W drugiej połowie pierwsi zaatakowali goście, strzał z wolnego nieznacznie minął bramkę Polonii. W 53 minucie na szczęście warszawiacy wyszli na prowadzenie. Piłkę z prawej strony dorzucał  Bochenek, ta została wybita przez jednego z obrońców. Dopadł do niej Kluska i z ok. 15 metrów pokonał bramkarza mocny strzałem. Po golu mecz się uspokoił, Tur nie rzucił się do ataku, a Polonia nie forsowała tempa. W 61 minucie rywal jednak zdecydował się na niespodziewany strzał z woleja z dystansu, piłka nieznacznie przeleciała nad bramką. W 65 minucie było już 3:1. Po wymianie wielu podań piłka dotarła do Pieczary, napastnik zdecydował się na strzał z dystansu i futbolówka po rykoszecie ominęła bezradnego bramkarza. Wtedy wydawało się, że wreszcie kibice Polonii doczekają się spokojnej wygranej. Jak się okazało, nawet w meczu ze słabym rywalem na własnym boisku, nasi piłkarze dbają o odpowiednią ilość emocji. W 79 minucie rywale strzelili gola kontaktowego przy dużej pomocy piłkarzy Polonii. Najpierw jeden z zawodników „Czarnych Koszul” piłkę po rzucie rożnym wykopał prosto na środek pola karnego, ta przy biernej postawie zawodników gospodarzy dotarła do 17-letniego Marcina Fiedorowicza. Napastnik rywala ładnym strzałem z powietrza pokonał Balawejdera. Zanim doszło do tej sytuacji, trzy razy przed szansą na gola stawał Mateusz Małek, za każdym razem brakowało mu milimetrów, żeby dotrzeć do piłki. Szczególnie szkoda sytuacji z 67 minuty. Fantastycznym wykopem popisał się Balawejder, piłka dotarła do Mariusza Marczaka, który znalazł się praktycznie w sytuacji sam na sam. Zamiast strzału wybrał jednak podanie do Małka, niestety było zdecydowanie za mocne. Po golu dla Tura zrobiło się bardzo nerwowo, rywale odważnie ruszyli do ataków, a sędzie doliczył aż 6 minut. Niefrasobliwa gra Polonii mogła skończyć się fatalnie. W 1 minucie doliczonego czasu mogło być 3:3. Rywal uderzył z dystansu, śliską piłkę wypluł przed siebie Balawejder. Na szczęście nasz bramkarz zdołał wybić futbolówkę przed dobitką. Dwie minuty później było już jasne, że Polonia wygra 4 mecz z rzędu. Z dystansu uderzył Tomasz Chałas, strzał był dosyć lekki, ale fatalnie skiksował golkiper rywali i zrobiło się 4:2. Polonia całkowicie zasłużenie wygrała, szkoda tylko, że znów trzeba było drżeć o wynik do ostatnich minut.

31.03.2018
Polonia Warszawa – Tur Bielsk Podlaski 4:2 (1:1)
bramki: Krystian Pieczara 29 (k) i 65, Marcin Kluska 53, Tomasz Chałas 90

Polonia: Jan Balawejder – Marcin Bochenek, Daniel Choroś, Przemysław Szabat, Grzegorz Wojdyga – Bartosz Wiśniewski (84. Maciej Wilanowski), Marcin Kluska, Mariusz Marczak (76. Przemysław Zych), Marcin Gawron, Cezary Sauczek (64. Mateusz Małek) – Krystian Pieczara Ż (68. Tomasz Chałas).

Author: sleibhin

Naturalnie urokliwy. Lubię starocie, bawię się w bractwo rycerskie i surwiwal. Wcinam mrówki w każdej postaci :)

7 thoughts on “Znów sześć bramek w Wielką Sobotę!

    1. Przyłączam się do odszczekiwania. Trener Chrobak zrobił błąd zdejmując Pieczarę i wprowadzając w jego miejsce Chałasa. Oczywiście ten drugi strzelił na 4-2, ale więcej w tym było błędu ichniejszego bramkarza.

  1. Wynik lepszy niż gra.W pierwszej połowie myślami byliście raczej przy jutrzejszym śniadaniu a nie na boisku.Gdyby koleś z Tura trafił w 88 minucie to …….. Panowie piłkarze,szacun a zwycięstwo i strzelone bramki ale więcej koncentracji,spokoju i pewności swojej siły by się przydało.Wesołych świąt i wielkie dzięki za wygrany mecz.Dawno nie było takiego wyniku na K6. Tym bardziej dzięki za chart ducha i wolę walki.Czekamy na powtórkę w środę14/04/2018

  2. Brawo Panowie.cieszy dobra passa.niechaj trwa!!!
    Mała prywata-moja żona jest za ległą,ja za Polonią…pól roku i dwa tyg temu na świat przyszła moja córeczka…i odkąd żyje- Polonia nie umoczyła ani razu…taka ciekawostka.jest pięknie.
    Wesołych świąt dla wszystkich!!!

Dodaj komentarz