Nie bój się zmiany na lepsze, czyli odcięcie pępowiny

Był 19 marca 2011 roku. Piotr Stokowiec, dziś jeden z najbardziej uznanych trenerów w Polsce, po raz pierwszy prowadził drużynę w meczu ekstraklasy. Polonia przegrała wtedy z Widzewem, a ławka rezerwowych w trakcie spotkania zamieniła się w budkę telefoniczną. 

Piotr Stokowiec
Piotr Stokowiec

Prezes z jachtu wydzwaniał do kierownika drużyny, chcąc podzielić się ze Stokowcem swoimi (a właściwie siedzącego na trybunie honorowej Franciszka Smudy) genialnymi koncepcjami. Szkoleniowiec pokazał „cojones”, dwukrotnie każąc kierownikowi iść z tym telefonem do diabła. Zapłacił za to zwolnieniem, ale bardzo możliwe że wygrał trenerską przyszłość. Autorytet w drużynie to coś, bez czego nie da się pracować, a konsultowanie taktyki z jegomościem w butach z węża nie sprzyja jego budowaniu.

Minęło pięć i pół roku, a głuchy telefon wciąż jest przy Konwiktorskiej ulubionym narzędziem trenerskim. Zmieniło się tylko jedno – ówczesny kierownik Igor Gołaszewski dzisiaj zamiast być przekaźnikiem, jest jego końcowym ogniwem. I doskonale pamięta, jak skończył jego rudowłosy kolega, kiedy chciał być samodzielny. Komórka dzwoni coraz częściej.

Marazm wokół Polonii jest widoczny gołym okiem. I nie chodzi tu nawet o dwunaste miejsce w tabeli i tylko punkt przewagi nad strefą spadkową. Nie chodzi o – jak uparcie twierdzi szkoleniowiec – „brak skuteczności”. Oczywiście, wychodząc z założenia że zadaniem napastników jest wykorzystywanie wszystkich sytuacji jakie mają, pewnie przy stuprocentowej celności Czarne Koszule byłyby liderem. Ale tak nie dzieje się nigdzie. Wszystkich okazji nie wykorzystują nawet Leo Messi, Cristiano Ronaldo, czy Robert Lewandowski. Nie wspominając o Arkadiuszu Miliku. Do natychmiastowej zmiany przy Konwiktorskiej nadaje się cała „filozofia gry”, o ile o czymś takim można mówić. O ile wkopywanie piłki z boków przez Mariusza Marczaka przy olbrzymiej dozie szczęścia wystarczyło na wydostanie się z trzeciej ligi, to nie jest ani żadną filozofią, ani nawet pomysłem. Jest czymś, co powinno być jedną z kilkunastu broni Polonii, a stało się jedyną. Każdy kolejny trener rywali podkreśla, że przygotowując się do meczów z Czarnymi Koszulami pracowali przede wszystkim nad stałymi fragmentami w defensywie. A jako że nie są głupimi ludźmi i mają coraz lepszych wykonawców, półtoraręczny miecz którym drużyna Gołaszewskiego ścinała głowy trzecioligowcom stał się tylko sztylecikiem. A rywale już nie wychodzą do walki wymachując maczugą.

Mariusz Marczak
Mariusz Marczak

Mankamenty można wymieniać długo. To patologiczny układ na linii prezes–były dyrektor sportowy – trener. To świecące pustkami trybuny i coraz słabszy, mniej pomysłowy, i wulgarny doping. To podejście pracowników klubu do kibiców i dziennikarzy. Nieumiejętność stawienia czoła rzeczywistości i kłamanie w żywe oczy. Sami piłkarze w kuluarowych rozmowach przyznają, że słuchając wypowiedzi „jak to jest świetnie, brakuje tylko wykończenia akcji i znowu mieliśmy pecha” nie widzą czy się śmiać czy płakać. Odechciewa się chodzić na konferencje i rozmawiać z piłkarzami, bo wszyscy powtarzają te same okrągłe zdania. Wystarczy po każdej porażce włączyć magnetofon i odtwarzać te same komunikaty. Efekt będzie ten sam. To uwłacza dziennikarzom i kibicom, którzy czasami chcieliby usłyszeć chociaż jedno szczere słowo. Więcej wniosków można wyciągnąć z jednego „jest słabo”, niż z powtarzanego trzydziestokrotnie „jesteśmy wspaniali”. Codziennie zastanawiam się nad tym, jak można z tego impasu wyjść. Jeszcze wczoraj skłaniałem się ku zmianie trenera. Kto poważny jednak chciałby wchodzić w dziwny układ, który obowiązuje przy Konwiktorskiej? A niepoważnych nie potrzeba. Teraz mam chyba lepszą koncepcję. Na najbliższe dwa miesiące wszystkim pracownikom klubu (no, może poza rzeczniczką prasową i Alešem Šostokiem) trzeba odebrać telefony komórkowe. Boisko treningowe zamykamy na klucz w momencie, kiedy znajdą się tam trenerzy (żeby nie było wątpliwości – Igor Gołaszewski, Wojciech Szymanek, Piotr Wojdyga) i piłkarze. Czas odciąć pępowinę. Ja cały czas nie wiem, jakim trenerem tak naprawdę jest Igor. A bardzo chciałbym się tego dowiedzieć, bo to porządny człowiek, legenda Polonii, i jedna z nielicznych osób która jakkolwiek potrafi odnaleźć się w meandrach funkcjonowania dzisiejszej Polonii. Powinien dostać do końca rundy czas na ABSOLUTNIE SAMODZIELNĄ PRACĘ, która nie będzie w żaden sposób oceniana, krytykowana, korygowana. Po jej zakończeniu można usiąść i wspólnie zastanowić się nad przyszłością.

Przede wszystkim musi tego jednak chcieć sam Igor. Na szczęście ma w drużynie fajnych chłopaków, którzy go lubią i chcą za niego walczyć. Szanują kibiców i wiedzą, że gra w Polonii nie polega tylko na przychodzeniu co miesiąc po wypłatę. Są też inteligentnymi ludźmi, którzy doskonale wiedzą, że wcale nie jest dobrze. A przy tym, wbrew opiniom niektórych kibiców, potrafią dobrze grać w piłkę.

Czternaście lat temu zespół WWO nagrał piosenkę „Nie bój się zmiany na lepsze”. Tak nawijał w niej raper Fu: „Na planecie Ziemia przetrwa ten z układami. […] Widzę spójność, czujność, podstawą tej kombinacji ostrożność, dość. Nie bój się zmiany na lepsze„. Trudno o lepsze podsumowanie obecnej sytuacji Czarnych Koszul. Dodajmy do tego jeszcze „Wszyscy zgadzają się ze sobą, a będzie nadal tak jak jest” (Elektryczne Gitary, piosenka „Co ty tutaj robisz”). Przez najbliższy tydzień należałoby zamknąć trenera z drużyną w szatni i puszczać jej w kółko WWO. Potem wypuścić, odizolować, i sprawdzić jak tak naprawdę potrafi prowadzić drużynę Gołaszewski. Materiał do pracy ma dobry. Może trenować grupę ludzi, którym nie zawsze wszystko wychodzi, ale którym się chce. Na drugą ligę to wystarczy. Czas odciąć pępowinę.

MARCIN BRATKOWSKI, dziennikarz Przeglądu Sportowego i Faktu

Author: Kwikster

Barwy moro, ciemny kaptur, Kwik to dziwny bywa stwór, o swej Polonii marzy dzień i noc i w Gwiezdnych Wojen wierzy moc [wierszyk z czasów ogólniaka... niezmiennie na czasie ;)]

13 thoughts on “Nie bój się zmiany na lepsze, czyli odcięcie pępowiny

  1. Ma Pan rację, panie Marcinie.
    Konieczna jest zmiana trenera. Ale w klubie, w którym nie ma nadtrenera. W klubie, w którym funkcjonuje nadtrener, wystarczy wyp….olić (parafrazując Jana Tomaszewskiego) nadtrenera. Bo odizolowanie nadtrenera, to jak zmiana trenera…

    1. No to jak w końcu jest wg. ciebie z tym Balcerowiczem, w końcu musi? Czy nie musi odejść, bo już sam sobie przeczysz. Coraz bardziej przypominasz Kononowicza: Będzie wszczystko i nie będzie niczego.

    2. Jak zjeść ciastko i jednocześnie je mieć?

      Proste, niech Tata znajdzie jakiś klub w lidze słowackiej, ukraińskiej, może serbskiej, w każdym razie tam, gdzie nie sięgają wyroki PZPN-u i Sądu Apelacyjnego, który to klub zatrudni Syna na trenera a nam pozostanie Igor w czystym stanie – i wtedy można będzie rozliczać trenera.

      Inaczej pozostanie nam jeść żabę – zamiast ciastka 😉

    3. @pecey – Trener aut teraz Engiele aut, co oferujesz w zamian?………………………………………………………………… NIC?
      Ja to widzę tak, co na razie zostało zaplanowane, zostało zrealizowane, więc OCB? Więc skończcie ten cały festiwal sam już nie wiem, zazdrości? I niebujcie się, plamy na swetrze, pozdrowienia dla ACE i ty też trzymaj się B-)
      https://www.youtube.com/watch?v=GxbyMnT4OmA

    4. Wolnego, kolego.
      Ja stawiam proste pytania i liczę na uczciwe odpowiedzi.

      Rok temu próbowałem pytać trenera na konferencjach pomeczowych, udało się 2 razy, (vide Lechia Tomaszów, wcześniejsza nie była nagrana)
      potem wprowadzili zakaz wstępu dla innych niż akredytowani dziennikarze.

      Potem zadałem pytania tutaj, w komentarzach – aż zwołali nagłe spotkanie.
      Pytania powtórzyłem na spotkaniu, dowiedzieliśmy się, że wszystko jest ok i co?

      Najpierw okazało się, że dyrektor musi zostać byłym (formalnie)
      Potem okazało się, że INNE pytanie było trafne (również) tylko kierunek nie ten.

      A teraz wraca mantra: brak skuteczności.

      No to zadam pytania jeszcze raz:
      – Kto decyduje o składzie?
      – Kto decyduje o zmianach?
      – Kto decyduje o kontraktach, wypłatach, premiach (jeśli są?)
      – Czy klub – skoro nie zaliczyli mu młodzieży jako „własnej” do konkursu o 700 tysi
      to WOGÓLE nie zamierza stawiać na młodych?

      W Siarce jest jakieś multum młodzieży, a w dodatku własnej, więc oni chyba mają tą nagrodę w kieszeni.
      A my podobno walczymy o awans.

    5. dudimahadzadza
      21 września 2016, 21:25

      ”Prawda jest taka utrzymanie i uratowanie zespołu, przed tym razem sportową degradacją do 4tej ligi, najwyższego szczebla piłki amatorskiej (rozmiar lokalny 5ty poziom rozgrywkowy), w następnym roku awans do wyższej klasy rozgrywkowej, 3ci poziom rozgrywkowy w Polsce, szczebel centralny, w kolejnym karta nadal czysta jeszcze nie zapisana, paniki nie ma co siać, a wyrok jak mantra już zapadł: Balcerowicz musi odejść!! Jak rundę temu, dwie rundy temu. Zadałeś sobie może pytanie, czy warto pozbywać się trenera uosabiającego słowo sukces?

      Jak wcześniej dwie rundy temu zapytam: Skoro jest tak źle, to czemu jest tak dobrze.
      Teraz to już mieszacie wszystko ze wszystkim, dział sportowy z innymi, z czego robi się papka, żeby móc tylko ponarzekać: psychoza z K6 najwidoczniej jeszcze nie wyleczona, jak ktoś 3ci rok z rzędy pracuje w dodatku z sukcesami to na K6 to już dla niektórych stanowczo za długo, widać że co poniektórym bardzo podobał się model remis, remis porażka wylatujesz. To ma być ta normalność? Chyba to już grali? Co to dało? I co w zamian?

    6. To nie my „mieszamy dział sportowy z innymi”. My po prostu piszemy o większości aspektów działalności klubu. Jeden tekst jest o błędach w przygotowaniu, drugi o braku reakcji na złą grę, a trzeci o fatalnym marketingu. Jest to o tyle łatwe, że marketing nie istnieje, drużyna staje po sześćdziesięciu minutach gry, a skład jest ten sam, niezależnie od wyników i jakości gry poszczególnych zawodników.

  2. Tylko żeby się jakiś znowu Szczechowicz czy jak mu tam było nie trafił. Bo dopiero będzie. A z naszym miłościwie panującym Trenerem jest moim zdaniem bardzo delikatna sytuacja nie ma co ukrywać jego bardzo dużego wkładu i chwała mu za to. Ale z całym szacunkiem jednak czegoś brakuje może motywacji u zawodników może zwyczajnie fartu, ale gołym okiem widać brak zagrania czasami na pamięć do przodu i każdy wie że ktoś pójdzie do ataku praktycznie zero strzałów z daleka no i ten ogólny paraliż taktyczno umysłowy – chyba już wszyscy wiedzą jak gramy i te nasze schematy żygać się chce jak to się ogląda.

  3. Trener Igor albo nie ma jaj albo nie potrafi. Jaj – jeśli podporządkowuje się decyzjom od górnym – co uważam za kompletną bzdurę ponieważ to na Niego spada cała odpowiedzialność tak czy inaczej a marki jako trener to sobie takimi poczynaniami nie zrobi. Kto Go weźmie na trenera???? Nie potrafi – tak uważam. Ma naprawdę dobrych zawodników a marnuje ich potencjał durnym ustawieniem i brakiem taktyki, organizacji itp itd. Ostatni mecz to masakra taktyczna, fizyczna i do tego zmiany…. Ile Polonia prowadzona przez Igora Gołaszewskiego rozegrała dobrych zawodów??? Zawodów pod względem piłkarskim a nie wynikowych, bo w III lidze o wynik łatwo :)) Prawda jest taka, że to co jest ( mam nadzieję , że nie było) odbudowywane – kibice, atmosfera – niszczone zostaje przez … Igora – bo to On odpowiada za grę drużyny i tyle. Nie ma gry , nie ma wyników, nie ma atmosfery -nie ma kibiców.
    Albo się nosi długie spodnie albo zaplata warkoczyki Panie Igorze. Bądź Pan mężczyzną i nie graj przeciwko Polonii… A Panowie Engelsi? Mam nadzieję, że w tym tygodniu będziemy mieli nowego trenera.

  4. Uważam, że nie jest jeszcze zbyt późno na… no właśnie korekty, ale jeszcze nie przeorane wszystkiego. Wbrew obiegowej opinii wszyscy chcą jak najlepiej. Począwszy od Pana Igora, poprzez Pana Engela juniora, jego ojca, samych zawodników i skończywszy na nas, czyli kibicach. Do miejsca premiowanego awansem jest bardzo blisko.
    Brakuje tylko tchnięcia ducha w ten mechanizm. Ducha i zmiany sposobu grania. Od tego są trenerzy – włącznie z Panem Prezesem Engelem, bo można różnie mówić, ale fachowości i doświadczenie mu nie brakuje, a na pewno na tym poziomie nakrywa czapką wszystkich do kupy wziętych. Tracimy punkty z patałachami, którzy jak ostatnio raz strzelają na bramkę i wywożą trzy punkty. Brakuje motywacji, która wyzwoliłaby ciąg na przeciwnika. Kłania się złe podejście do meczu, gdyż trener stawia najpierw zasieki, a myśli że z przodu zawsze coś wpadnie. Nie wpada bo siedmiu ludzi broni bramki, a jak jest sposobność to próbują atakować. Tyle, że boczni obrońcy to nie skrzydłowi, cofnięty napastnik to nie defmind, klasyczna dziewiątka czyli Marczak to nie prawoskrzydłowy, a nasz drużyna to nie Barcelona, która rozklepie przeciwnika i wjedzie z piłką kilka razy do bramki.
    Na ten poziom wystarczy jeden defensywny pomocnik i powinien być nim Cimek, a jak się zmęczy to go z powodzeniem zastąpi choćby Donek. Przed nim Marczak, albo nawet jeszcze wyżej, a w to miejsce Wierzba, W ataku musi grać dwóch ludzi bo inaczej nie mamy przewagi fizycznej w polu karnym. Mniej biegać na zapalenie płuc, a więcej myśleć, celniej podawać i przede wszystkim strzelać z daleka. Bo tego bardzo brakuje.

  5. Trener nadaje ton drużynie, tchnie w nią ducha a co za tym idzie całemu klubowi. Czy taki choćby Żydzew zaistniałby bez Smudy? Jest klub, jest drużyna, jest trener, jest gra więc są kibice. Gratuluje prezesowi kanalarzy zajebistej decyzji z wywaleniem w ciągu 10 minut albańczyka – chociaż…… szkoda bo może jakby go potrzymał dłużej to zagralibyśmy derby w I lidze. Myślę że nasi Prezesi nie w lesie i trenera już nowego mamy.

  6. Trener jest zasłużony, lubiany, ma to, tamto i siamto – ale nie ma wyników. W takich sytuacjach są 2 możliwości:
    1) Trzymać nieudacznika na ławce do końca rundy jesiennej, rozglądajać się za nowym trenerem, który przyjdzie w rundzie zimowej.
    2) Wypier… go z roboty od razu, licząc na to, że po zmianie gorzej już być nie może. A im szybciej zmiana nastąpi, tym więcej czasu będzie mieć nowy trener, żeby przygotować drużynę do walki o utrzymanie na wiosnę.
    Z tych 2 wariantów zdecydowanie wolę ten drugi. Czy mowa o Igorze, czy o takim np. Radolskym. Prezesa i jego nawyków nie zmienimy; trzeba znaleźć trenera, który będzie w stanie cokolwiek wykrzesać z tej drużyny i zyskać w niej choć minimalny szacunek.

Dodaj komentarz