Polonia mistrz!

Dziś rozgrywaliśmy ostatni mecz sezonu na wyjeździe, dość szczególny, bo miał nam, przy odpowiednim układzie innych spotkań, zapewnić wygranie naszej ligi. Powiedzmy od razu – my wygraliśmy, Legia przegrała, Sokół z Lechia zremisowały, czyli, jak się to ładnie mówi – pozamiatane!

Wyszliśmy w składzie: Tobjasz – Szabat, Choroś, Augustyniak, Wojdyga – Marczak, Nakrosius, Wierzbowski (46‘ Kluska Ż), Bochenek, Zapaśnik (80’ Małek Ż) – Pieczara Ż (90’ Stasz Ż).

Polonia 5:1 Start Otwock (fot. Robe)
Polonia 5:1 Start Otwock (fot. Robe)

Mecz od pierwszych minut był wyrównany, co jest dosyć charakterystyczne dla naszej gry na wiosnę.Pogoń, żegnając się przed własna publicznością z III ligą, chciała się pokazać z jak najlepszej strony i meczu nie przegrać. Dodajmy, że w drużynie z Grodziska występuje sporo graczy mających polonijna przeszłość, jak choćby Brudnicki, Jaroń, Krajewski czy Sołtys. Nasi oczywiście mieli przewagę, ale nie była ona miażdżąca. Tymczasem pasjonowaliśmy się informacjami napływającymi z Ząbek, gdzie Ursus dosyć szybko zaczął demolować Legię.

W sumie na bramkę w Grodzisku też przesadnie długo nie czekaliśmy, bo do 24 minuty. Marcin Bochenek, zdecydowany lider naszej drużyny w dniu dzisiejszym, wywalczył piłkę na środku boiska, ostro z nią ruszył do przodu, podał do Mariusza Marczaka, ten szybko piłkę przedłużył do wbiegającego w pole karne między dwóch obrońców Bochna, a ten bardzo precyzyjnie umieścił piłkę w siatce. I właśnie w tym momencie, przy wynikach na innych arenach, byliśmy już mistrzem ligi! Ale jak napisałem wcześniej, Pogoń nie chciała się łatwo poddać i przeprowadziła jeszcze w tej części gry kilka groźnych akcji. Swoich szans szukali Sołtys, Jaroń i Cesarek. Zwłaszcza ten ostatni był dziś bardzo aktywny. Do przerwy już nic nie wpadło, natomiast na innych boiskach wszystko było tak jak trzeba.

Marcin Bochenek (fot. Robe)
Marcin Bochenek (fot. Robe)

Na drugą połowę nie wyszedł Wierzba, zastąpiony przez Marcina Kluskę. Nasi zaatakowali i mieli kilka świetnych sytuacji. Niestety zaangażowany w grę Manolo w dwóch kolejnych zamiast strzelać usiłował podawać partnerom i bramka nie padała. Jest takie przysłowie, że niewykorzystane sytuacje się mszczą i mało brakowało abyśmy sobie o tym przypomnieli po drugiej z wymienionych sytuacji. Pogoń wyszła z szybka kontrą, oddała mocny strzał i część widowni wzniosła ręce w geście triumfu, przedwcześnie, bostrzał był w boczna siatkę. Ale to było poważne ostrzeżenie. Chwile później, po faulu Piotrka Augustyniaka, za który zobaczył żółta kartkę, gospodarze mieli wolnego. Potężna bomba i przed golem uratował nas słupek. Później gra się nieco zaostrzyła, a najczęściej faulowany był Bochen. Po kolejnym faulu na nim doszło nawet do przepychanki na boisku, a jej wynikiem były żółte kartki dla zawodników obu drużyn – u nas dla Kluski.

W 81 minucie stało się. W podobny sposób jak my na 1:0, Pogoń doprowadziła do wyrównania.

Radość miejscowych i spora złość naszych, dość licznie zgromadzonych, sympatyków. Uczciwie, to powiedziałem kolegom, że spokojnie – zostało około 10 minut i to z pewnością wystarczy żeby coś jeszcze ustrzelić, wszak 2:1 to nasz „ukochany” wynik. Nasi chłopcy tym razem mnie nie zawiedli i mocno i zdecydowanie ruszyli do ataku. Owocem jednego z nich był rzut rożny, a wtedy… wiadomo. Manolo na pierwszy słupek, tam ktoś przedłużył na drugi słupek, a tam czyhał Grzesio Wojdyga i pewnie skierował piłkę do siatki. 88 minuta, długo nie trzeba było się martwić. Od 90 minuty było już mało gry, a dużo kartek. Sygnał dał Krystian Pieczara, łapiąc wybitnie tendencyjnie kartkę za wykop piłki w bok po gwizdku. W ten sposób Pieczi „wykartkował się” na mecz z Legia, ale za to z pewnością będzie w grze w barażach. Chyba o to mu chodziło. Natomiast Kluska i wprowadzony kilkanaście sekund wcześniej Mateusz Małek chyba o tym nie myśleli, a kartki i tak złapali. Sędzia gwizdnął po około 3 doliczonych minutach i mogliśmy spokojnie się cieszyć wynikiem.

Co powiedzieć o naszej grze? Najlepiej skomentował to chyba Piotr Kubiaczyk mówiąc, że nasz system nie przewiduje innych rozwiązań jak wygrana jedna bramką. A chyba wszyscy się zgodzimy, że lepiej wygrać wszystkie mecze różnicą jednej bramki, Niż wygrywać je różnica kilku goli, jednak z przegrana w co trzecim meczu.

Grzegorz Wojdyga (fot. Robe)
Grzegorz Wojdyga (fot. Robe)

Pooceniajmy. Zaczynając od sędziowania. Mecz był łatwy do sędziowania, ponieważ w grze nie było brutalności i sędzia nie musiał ( z wyłączeniem tej samej końcówki) zbyt często używać gwizdka. Trzeba przyznać, że się nie mylił i dobrze wykonał swoja pracę.

A piłkarze?

Tobi w pierwszej połowie, przy nieprzyjemnym deszczu i mocno zawiewającym wietrze nie miał łatwej pracy. Ale trudno mieć do niego jakieś zastrzeżenia, przy bramce bezradny.

Obrońcy. Moim zdaniem nieźle. Dobrzy skrzydłowi, środkowi przyzwoicie.

Defensywni pomocnicy to był dziś mocny punkt, zwłaszcza Bochen, absolutnie gracz nr 1 dzisiejszego meczu. Jakże się cieszę, że Bochen, po lekkiej zadyszce kilka kolejek temu, teraz gra jak w swoich najlepszych momentach z jesieni. Brawo.
Manolo – i wszystko jasne. Ten człowiek ma patent na asysty! To jest niesamowite. Zapas zdecydowanie lepszy niż w ostatnim meczu. Kluska odrobinę słabszy, ale na poziomie. Wierzba chyba bledszy niż nas zdążył już przyzwyczaić. Może zaczyna brakować mu sił?

Krystian to też wiadomo, walka, walka, walka. Dziś nie strzelił, okazję miał chyba tylko jedną, jednak trudno sobie wyobrazić nasz atak bez niego. Mały i Michał Stasz grali zbyt krótko, żeby zdecydowanie się czymś wykazać.

I tym sposobem ostatni mecz, na naszym stadionie, będzie meczem bez decydującego znaczenia. Jasne, zrobimy wszystko żeby wygrać, przecież to będą nasze derby! Piłkarze zapowiadają grę o 3 punkty, trener też. Być może jadąc „na luzie”, bez nerwów o wynik, będziemy świadkami dobrej, ofensywnej gry, która ucieszy nasze oczy i serca? Oby. Chociaż… ten mecz może mieć kolosalne znaczenie. Jeśli pokonamy Legię, a następnie odpadniemy w barażu, to wtedy istnieje duża możliwość, że rezerwy Legii polecą do IV ligi. Ale jestem przekonany, że bardziej zależy nam na awansie niż upokorzeniu naszych rywali.

Author: trickywoo

8 thoughts on “Polonia mistrz!

  1. Dla tych co tak modlą się co noc https://www.youtube.com/watch?v=CzpgK-XMCS4 , mam przykrą wiadomość w obecnej lidze utrzyma się osiem zespołów, wynika to z ilości zespołów które miałyby spaść z II ligi do naszej, więc Legia II też pozostanie.
    Ja tam wolę taką modlitwę:
    Daj Panie Boże sąsiadowi wszystkiego najlepszego, a mi nie zabieraj. Nikt nie powinien spadać z ligi zdobywając 60 ptk. w sezonie, to 1.82 ptk. na mecz, tak jak zwycięzca ligi nie powinien grać baraży o awans, no ale rewolucja w tym syst. rozg. była konieczna.Moim zdaniem powinna być na Mazowszu jedna IV liga, Warszawa powinna mieć jedną okręgówkę, tak czy inaczej w przyszłym roku powrót do normalności w III lidze (co do spadków i awansów) mam nadzieję że bez udziału Polonii

  2. Gratulacje Panowie !!!! Nie zmienia to faktu że styl gry jest tragiczny i nie da się tego oglądać bez znieczulenia. Wierzbowski coraz słabszy, Wojdyga pomimo strzelenia bramki też bardzo słaby ( jak można notorycznie z prawie połowy boiska wycofywać piłkę do bramkarza ) Oglądając wczorajszy mecz nie było widać różnicy między Pogonią a Naszymi asami, powiedziałbym że oni nawet przeważali. Pokażcie jaja w barażach, No i więcej swobody i radości z gry bo szczęście jest tak blisko .

    1. Zwróć tylko uwagę, że wypadł nam Tomaszewski, Kosiec i Kosiorowski, czyli cały środek pomocy, do tego doszli jeszcze Petasz i Wiśniewski. Gramy bez 5 podstawowych zawodników, z których każdy potrafił zagrać do przodu. Takie straty muszą odbić się na jakości gry.

    2. Narzekanie na styl przy takiej rundzie jak nasza jest jak płacz celebrytów, że papparazzi nie dają im spokoju. Niby jakaś racja w tym jest, ale i tak wydaje się to nie tyle śmieszne co aż żałosne. Gramy skutecznie i punktujemy – a o to w futbolu chodzi. Atletico Madryt gra dokładnie w tym samym stylu, oczywiście zachowując proporcje, i tam jakoś nikt nke płacze na styl tylko cieszy się z sukcesów. Wszystkim malkontentom proponuję to samo.

  3. Masz rację ale schemat gry jest cały czas taki sam. Brak prostopadłych podań, wyjść na wolne pole pokazania się koledze, bardzo mało oddajemy strzałów z daleka. Niektórzy zawodnicy jak mają piłkę przy nodze nagle drętwieją nie potrafią kiwnąć jednego czy dwóch i podać do przodu tylko widzą tył i do boku.

  4. Pewnie się nie znam w co wątpię :)) ale do momentu zejścia Pieczary graliśmy bez napastnika tylko z wiatrakiem na szpicy ganiającym za piłką bez jakiegokolwiek ładu i składu. Walczak ??? Chyba z wiatrakami. Młody Wierzbowski jak to każdy młody poszumiał a teraz musi nabrać i sił i doświadczenia. Z Jego posturą na rozwój piłkarski trzeba jeszcze poczekać i nie wpuszczać go od początku zwłaszcza na rozgrywanie – do czego się zupełnie nie nadaje. Kosior nigdy rozgrywającym nie był i nie będzie i Jego brak tak naprawdę jest absolutnie niezauważalny. Dużo lepiej gdyby grał w napadzie zamiast Pieczarki – ma technikę, myśli, walczy – ale z sensem.
    Jeśli Wojdyga grałby w każdym meczu 30-40 minut tak jak ostatnie 10 z Grodziskiem to o baraże i II ligę byłbym spokojny. Prawdziwy lider, który potrafi zmusić i zaangażować średnich lub nawet słabych piłkarzy do walki i pokazania swoich maksymalnych umiejętności.

  5. Jak sie powiedziało Aa wygrywając ligę, trzeba powiedzieć Be i awansować dalej (wracajmy do ekstraklasy !! wystarczy tego folkloru ! please !!! )!
    Ciężko nie być podekscytowanym wygranim ligi która by ona nie była czy nie cieszyć się z wygranych, ciężko nie doceniać zdobytych na wiosnę punktów oraz trudno nie zauważyć pewnych braków, które każdy widzi je gdzieś indziej i w zależności od końcowego wyniku.
    Pełne uznanie za decyzje personalne i taktyczne które dały tyle puntów.
    Cały czas jest nad czym pracować i do czego dążyć !!
    Organizacja i reorganizacja lig w naszym pięknym nadwiślańskim kraju to tragikomedia z elementami fikcji i fantastyki(ze w końcu przyniesie jakieś korzyści) nigdzie indziej na świecie nie robi się tylu dziwnych zmian w rozgrywkach ligowych na przestrzeni nastu lub kilkudziesięciu sezonów( nie polecimy z połową ligi niżej nie zakosztujemy tez prawdopodobnie ekstraklasy w wydaniu E37). No ale cóż skoro przyszło nam grac w tych rozgrywkach, … to trzeba grać jak najlepiej i je wygrywać żeby przypadkiem nie stać się ich ofiarą. W sobotę zwycięstwo i dobra zabawa ! fajnie by było gdyby rezerwy cska poleciały niżej ale jednak wolę awans i marsz w górę by wp***ć centralnemu na najwyższym szczeblu!!! W przyszłym sezonie w tejże łódzko/mazowieckiej bezie chyba równie ciekawie i kanalizacja będzie miała niejednego konkurenta do awansu. w 2 lidze i przeciwnicy ciekawsi, wystarczy wygrać 2/3 spotkań by awansować.

Dodaj komentarz