Broń jednak wypaliła, pojedynek Polonii na remis

Przed dzisiejszym wyjazdem do Radomia, pretendujący do awansu do II ligi poloniści mieli zapewne postawione dwa cele: zmniejszenie dystansu do liderującego w tabeli Sokoła Aleksandrów Łódzki i odczarowanie wizerunku drużyny po niedawnych derbach z Ursusem. Zadanie miała ułatwić konfrontacja z teoretycznie słabszym przeciwnikiem, jakim miała być drużyna z radomskich Plant. A jak było? Zapraszamy do krótkiej relacji z meczu.

Krystian Pieczara (fot. Robe)
Krystian Pieczara (fot. Robe)

W pierwszej połowie, chociaż gra nie układała się po myśli piłkarzy obu drużyn, to zawodnicy „Czarnych Koszul” narzucali swój styl gry. Kolejnymi akcjami, składającymi się z krótkich podań, poloniści starali się zagrozić bramce radomian, lecz akcje kończyły się na interwencji bramkarza Broni. Najlepszą okazję do osiągnięcia prowadzenia już w 8 min. spotkania miał Mariusz Marczak, który nieoczekiwanie stanął „oko w oko” z bramkarzem, ale nie wykorzystał sytuacji. Na wyróżnienie zasłużył także aktywny prawy obrońca Polonii, Marcin Bochenek, który w 14 min. rozpoczął akcję zespołu po skrzydle. Po wymianie krótkich podań z partnerami, Bochenek wpadł w pole karne, ale sędzia nie wskazał jedenastki. Była to jedna z bardziej kontrowersyjnych decyzji trójki sędziowskiej w tym spotkaniu, jednak to broniarze mieli prawo mieć pretensje do arbitra głównego, bowiem dwukrotnie nie podyktowano ewidentnych rzutów karnych dla gospodarzy. Jedyną „jedenastkę” podyktowano w 21 min., kiedy w polu karnym Broni podcięto Krystiana Pieczarę wychodzącego do centry Marczaka. Rzut karny na bramkę zamienił walczący o miejsce w składzie nowy nabytek polonistów, Bartosz Wiśniewski. Broń ostatecznie przed końcem wyrównała po błędzie Mateusza Tobjasza, a na listę strzelców wpisał się Adrian Dziubiński.

Za to emocji do samego końca nie zabrakło w trakcie drugiej połowy. Wyraźnie wiatru w żagle nabrała Broń, która kolejnymi kontratakami poważnie zagrażała bramce polonistów. Już w 50 min. słupek bramki Tobjasza obił imponujący techniką Piotr Nowosielski. Ten wyróżniający się na boisku skrzydłowy zagrał bardzo pewnie, a swój występ ukoronował bramką, która dała prowadzenie gospodarzom. Po przeciwnej stronie podobne zagrożenie stwarzał eks-zawodnik Broni, Marczak, którego dośrodkowania ze stałych fragmentów gry sprawiały nie lada problemy defensorom naszych rywali. Po jednym z dośrodkowań poloniści wyrównali, a niezawodny Pieczara mógł cieszyć się z podwyższonego dorobku bramkowego. W końcowych minutach poloniści dwoili się i troili, aby wywieźć z Radomia upragnione 3 punkty. W 90 min. Mariusz Wierzbowski mógł sprawić niespodziankę, ale piłka po jego strzale po ziemi padła 0,5 metra od słupka. Jednak gdyby broniarze wykorzystali fatalny błąd w odbiorze piłki popełniony przez Piotra Augustyniaka, to równie dobrze komplet punktów mógł pozostać w Radomiu.

Ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem 2:2, co „Czarnym Koszulom” powinno dać wiele do myślenia w kontekście walki o awans i przygotowań do następnych spotkań…

31.03.2016 – Radom
Broń Radom – Polonia Warszawa 2:2 (1:1)
bramki: Bartosz Wiśniewski 21 (k), Krystian Pieczara 84

Polonia: Mateusz Tobjasz – Marcin Bochenek, Karol Worach, Piotr Augustyniak, Grzegorz Wojdyga Ż – Mariusz Marczak, Donatas Nakrošius Ż, Marcin Kluska Ż (89. Daniel Choroś) – Bartosz Wiśniewski (70. Mariusz Wierzbowski Ż), Krystian Pieczara, Michał Zapaśnik (78. Mateusz Małek)

Źródło: własne

Author: Diesel

8 thoughts on “Broń jednak wypaliła, pojedynek Polonii na remis

  1. Kwiku, raczej to oni nam oddają punkty, niż my im darujemy. Przed Świętami Ursus nam podarował punkt, bo gdyby trafił w ostatniej minucie nic byśmy wtedy nie ugrali. Dziś też – karny z kapelusza dla nas, setki nie wykorzystane przez Broń, nawet sędzia nam trochę pomógł i nie dał karniaka gospodarzom. Na dobrą sprawę też moglibyśmy nie wywieźć punktu z Radomia.
    Nie rozumiem rozwiązań personalnych naszych trenerów. Choroś na stoperze przez trzy mecze i zero z tyłu, a wchodzi Worach i bardzo często się obcina. Po co Kluska męczy nas i siebie na boisku ? Tobjasz ma też swój udział w straconych golach.
    Wszystkich trzech posadziłbym na ławce z Pelikanem. Jako dwóch młodzieżowców winni zagrać Choroś na stoperze i Wierzba za plecami Pieczary w ataku.

    1. O tyle o ile widziałem tam ewidentne przewinienie, to jednak karnego nie było, bo wydaje mi się, że wydarzyło się to przed polem karnym. Wolny jednak jak w mordę strzelił.

  2. Zwróćcie uwagę na to ile razy nie potrafiliśmy rozegrać piłki.Wikłaliśmy się w jakieś kiwki i to często na własnej połowie i traciliśmy piłkę lub oddawaliśmy na aut. Źle wykorzystany rzut wolny w ostatnich sekundach I połowy doprowadził do przejęcia piłki przez Broniarzy i gol do szatni. Ciężko to było oglądać. Rozgrywania w środku pola brakowało.Może to ten deszcz?

Dodaj komentarz