Przyroś lądował bez telemarku

Tak spodobał mi się komentarz mojego kumpla z „prasówki”, że postanowiłem go wykorzystać w tym felietonie. Ale ten bon mot chyba wyczerpuje już wszystko co miłego i zabawnego można by powiedzieć o tym meczu. 

Różnicy w potencjale obu drużyn nie trzeba nikomu specjalnie tłumaczyć, wszak drugi skład Legii to nadal siła, z którą chyba nie poradziłaby sobie żadna inna drużyna w naszej lidze. Tymczasem przeciwko nam rywal wystawił pierwszy garnitur i to mocno, jak to w derbach, zmotywowany. Nasi mogli im przeciwstawić tylko serce i wolę walki – i pod tym względem na szczęście nas nie zawiedli, za co im osobiście dziękuję.

Początek był nawet bardzo fajny, bo ta akcja z 4 minuty, zakończona potężną bombą Tomasza Hołoty i niestety nieco już słabszą dobitką Miłosza Przybeckiego, zrobiła dobre wrażenie. Niestety w Legii na bramce gra Dušan Kuciak, a on robi różnicę.

Później legia zyskiwała przewagę, choć jakoś nie mogła jej udokumentować, a w sumie to mecz do przerwy był raczej cienki i zbyt dużo się nie działo. Szalał Danijel Ljuboja, ale w decydującej sytuacji tej części gry się nie popisał. Władimir Dwaliszwili zbyt ciekawie się nie prezentował, nawet sobie żartowałem, że chyba nie chce robić przykrości swoim dawnym kolegom.

Druga część meczu była ciekawsza, choćby za sprawą strzelonych bramek. Pierwsza bramka to kuriozum. Nie chcę się w Święta pastwić nad Sebastianem Przyrowskim, który pod nieobecność kontuzjowanego Mariusza Pawełka bronił naszej bramki, ale sposób w jaki nie wyłapał prostego dośrodkowania, wystawia mu marne świadectwo. Faktem jest, że Przyroś w paru innych sytuacjach zachował się bardzo dobrze, broniąc kilka niezwykle groźnych strzałów. To jakieś fatum, że nasi bramkarze, przecież dobrzy fachowcy, praktycznie zawsze muszą walnąć jakiegoś babola z meczu na mecz.

Nasi się nie poddali i dzielnie walczyli. Trener szukał szans wprowadzając zmiany zdecydowanie mające ofensywny charakter, zdejmując chyba najbardziej zmęczonych dzielna postawa na boisku Jacka Kiełba, Jakuba Tosika i Adama Pazio, a na ich miejsce wpuszczając Pawła Tarnowskiego, Daniela Gołębiewskiego i Piotra Grzelczaka. Cóż możliwości zmienników były jednak niższe niż tych zmienianych i ciężar gry nadal spoczywał na naszych liderach czyli Pawle Wszołku, Miłym czy środkowych pomocnikach. I to zaowocowało bramką naszego kapitana w tym meczu – Łukasza Piątka. Podobno strzelił z lekkiego spalonego (nie widziałem dokładnie), ale skoro sędziowie to puścili… Piona mógł później dołożyć jeszcze jedno trafienie, ale jego znakomity strzał obronił bramkarz gości. Legia, w doliczonym czasie gry, wyprowadziła jeszcze jedną szybką akcję, którą wykończył Dominik Furman, uwidaczniając różnicę w jakości ławek obu drużyn. No i tym sposobem przegraliśmy, ale bez wstydu, po meczu, w którym nie można było tak łatwo dostrzec różnicy w personalnej sile obu drużyn. Jestem głęboko przekonany, że gdyby w przerwie zimowej nie było tylu ubytków w składzie, to Legia opuszczałaby nasz stadion z duuuuużym workiem bramek. Ale to tylko domniemania…

Oceny indywidualne. Bramka. Ech ten Przyroś! Co o nim powiedzieć? Totalne partactwo przy pierwszej stracie i kilka naprawdę dobrych obron w innych sytuacjach.

Obrona. Osobiście nie mam specjalnych zastrzeżeń do gry tej formacji, zarówno środkowych, jak i harujących na skrzydłach Adama i Kuby. Adam był może nieco mniej zaangażowany w akcje ofensywne, ale nie było źle.

Pomoc. To jest nasza mocniejsza strona i Piona i Tomek. Tomek dojrzewa, gra coraz pewniej i wreszcie doczekałem się jego soczystego strzału w światło bramki. Proszę o więcej takich uderzeń w kolejnych meczach. Na skrzydle Miły, o niebywałej dynamice i szybkości, gdyby był cwańszy, mógłby wywalczyć karnego. W I połowie miał taką możliwość, bo był szybszy od obrońcy przeciwnika i zamiast ostro schodzić do środka, w sposób bardzo prawdopodobny wymuszając faul naciskającego obrońcy, chciał to rozegrać na szybkości i zszedł do skrzydła, tracą okazję. Nie zmienia to jednak mojej bardzo wysokiej oceny jego gry. I tu także prośba – więcej strzelaj! Masz przecież dynamit w nogach. Jacek Kiełb, to trochę inna historia. W tym meczu bardzo nierówny, momenty dobrej gry przeplatał z przedumanymi dryblingami, czasem zupełnie zbędnymi „kółeczkami”, a w konsekwencji dosyć częstymi stratami. Czy to aby nie po jego stracie i faulu w środku pola, był ten wolny, po którym padła pierwsza bramka? Nie jestem pewien, ale niewykluczone. Grający z przodu Paweł zagrał dobry mecz. Chyba forma rośnie i wraca dyspozycja z początku sezonu. Dynamiczny, atakujący, współtwórca strzelonego przez nas gola. Zmiany. Chyba najlepszą dał Paweł Tarnowski, dostrzegłem kilka jego prób stwarzania czegoś w ataku. Pozostali bez wyrazu.

Przeciwnicy mieli niestety Ljuboję, a on mimo upływu czasu robi nadal wielką różnicę. Miroslav Radović i Jakub Kosecki blado. Niestety dobrze grali Bartosz Bereszyński i Iñaki Astiz, utrudniając robotę naszym ofensywnym.

Wynik byłby milszy, gdyby skończyło się na remisie, ale nikła przegrana, choć bolesna, wstydu nam nie przynosi, a trudno ją traktować jako wynik niesprawiedliwy.

Na koniec słów kilka o zadymie na „Kamiennej”. Panowie, o ile część z Was za takich się uważa, stadion w czasie meczu, a już zwłaszcza derbowego, to nie jest miejsce na demonstrowanie swoich przekonań politycznych, tym bardziej przy użyciu pięści! Przychodzicie tam po to aby dopingować swoją drużynę. Domyślam się, że spora część z Was urodziła się już po upadku starego reżimu i hasło „Precz z komuną” specjalnie z niczym konkretnym się Wam nie kojarzy. Z drugiej strony wyrażana za pomocą pięści postawa gloryfikująca tolerancyjność i otwartość na wszelkie przejawy życia i przekonań, przez bijatykę staje się totalną karykaturą samej siebie! Pomyślcie o tym – i jedni i drudzy. Zepsuliście widowisko, zatarliście wrażenie przygotowanej oprawy, odebraliście piłkarzom sporo minut, tak bardzo w tym czasie potrzebnego im dopingu. A czy ktoś kogoś do czegoś przy pomocy pięści i kopa przekonał? Wątpię. Tyle, że upodobniliście się do tak wyszydzanych kolesi znad kanałku. Mam nadzieję już więcej w czymś takim na K6 nie uczestniczyć.

Author: trickywoo

6 thoughts on “Przyroś lądował bez telemarku

  1. 1. Z lekkiego spalonego??? Spalony był ewidentny i nie wiem na co sędzia w tej sytuacji patrzył.
    2. Bereszyński !…Przemysław!??? Zdaje mi się że w Legii gra jego syn Bartosz bo Przemysław ma 44 lata.
    3. Legii należał się rzut karny w 2 połowie po zablokowaniu ręką dośrodkowania Radovica przez Barana (chyba).

  2. 1. Spalony czy nie to sędzia decyduje. W meczu przy Ł3 syn posła Platformy Obywatelskiej i wiceprezesa PZPN położył się na nogę Pazio i w ten sposób uratowali remis dzięki rzutowi karnemu. Tam powinna być żółta dla SPPOiwpPZPN,
    3. Nic sie nie należało, bo Radowicz jest znany z tego że oszukuje i to jest cena jaką się za oszustwa płaci, a do tego gdyby siedzia był konsekwentny – to by mu pokazał żółtą za wymuszania na nim decyzji
    4. CWKS trafił tylko raz do siatki,
    5. Jeśli zliczyć wszystko wpompowane w CWKS miliardy (z publicznej kasy) i popatrzeć na efekty, to każdy (prywatny) właściciel dawno zamknąłby taki interes,
    6. Po strzelonej bramce na 1:2 cieszyli się jakby wygrali Bollywood Liga. Klękajcie narody, korzcie się stadiony, Mistrz Ekstraklapy jedzie wchodzi na salony!

  3. Zgadzam się w większości z autorem, poza zachwytem nad poczynaniami Tarnowskiego (on chociaż raz zbliżył się do piłki … ?) Natomiast ogląd tego co się wydarzyło na Kamiennej jest w Polsce następujący: lewacy leli się z naziolami na trybunie swojego stadionu. A powodem tego pożałowania godnego incydentu, jest fakt braku zainteresowania dla piłki nożnej. Większość ma w dupie sam mecz natomiast najważniejszy jest dla nich festyn (oni w nas kartoniadą – to my w nich tańcem brzucha itd.) lub manifestowaniem swoich bardziej lub mniej hańbiących przekonań pseudopolitycznych. Wniosek nasuwa się dosyć smutny – jeżeli interesuje Cię mecz jako rywalizacja dwóch drużyn (taktyka, gra zawodników na Twojej pozycji itp.) to lepiej zostań w domu, wyłącz dźwięk i obejrzyj go w TV. To na pewno nie zaszkodzi Twojej ukochanej drużynie … .

  4. Derby i po derbach. Szacunek dla naszych zawodników za podjęcie walki mimo że wszystkie tzw. autorytety piłkarskie skazywały naszych na wysoką porażkę. Jak zwykle nasz bramkarz podarował ” przyrosia” przeciwnikom , niestety Przyrowski nie nauczy się już grania na przedpolu, wchodzenia ostro w piątce czy wybijania ostro pięścią na boki nie mówiąc o celnym wprowadzaniu piłki do gry. Nasza drużyna bez solidnego bramkarza i prawdziwego napadziora dużo nie zwojuje. Oceniając generalnie mecz remis był w zasięgu naszych zawodników. Wracając do sytuacji na trybunie Kamiennej to uważam że nie można tego przemilczać. Stała się rzecz bardzo zła mająca duży negatywny wpływ na wizerunek Klubu. Idiotyczne rzucanie taśmami na boisko spowoduje nałożenie kary na Klub , co przy obecnej sytuacji finansowej jest ważne /może paru zawodników za to otrzymałoby pensje/. Ponadto rzucanie w czasie meczu , powoduje dekoncetracje u zawodników a zwłaszcza naszych, grających w ustawieniu defensywnym. A już kuriozalne były zamieszki między osobami które podobno chcą być kibicami Poloni Warszawa. Proponuję tym ludziom jeżeli mają nadmiar energi i agresji to mogą wskrześić sekcję bokserską w Poloni / mamy piękną historię w tej dziedzinie sportu/. Chciałbym także zwrócić uwagę na sprawę nagłośnienia stadionu , po co spiker którego prawie nie słychać a przeceż jego rolą w czasie meczu jest również panowanie nad emocjami widzów. Również nie wiem czy i jaką rolę odgrywają Stowarzyszenia Kibiców Poloni że nie mogą zapanować nad swoimi członkami. Oczekiwałbym odpowiedzi i ustosunkowania się do ostatnich zdarzeń od władz tych Stowarzyszeń. Reasumując należy zaapelować do prawdziwych kibiców Poloni Warszawa aby potępili ostatnie wydarzenia i pamiętali że w obecnej złej sytuacji naszego Klubu , gdy Stowarzyszenie Polonis Warszawa prowadzi rozmowy z potencjalnymi nowymi inwestorami, każda zła prasa utrudnia a czasami odstrasza od zainwestowania w nasz Klub. Przypominam naszymi atutami są historia , tradycja, wierni i kulturalni kibice a minusem brak nowoczesnego stadionu, zaplecza treningowego i brak pomocy z Ratusza. Polonia Warszawa była jest i będzie mimo przeciwności losu.

Dodaj komentarz